2.02.2013

8.

 Wiecie, co? Kishimoto-sensei się wybitnie nudzi, nie sądzicie? Trochę mnie wkurzył z tą śmiercią Neja i tym przekazywaniem chakry, bo to jest takie... da fus. Dodatkowo przyzwanie kage? Serio? Powiedział, że nie mogą ich przyzwać. Słowo się rzekło. Po za tym, oni niby mają wiedzieć wszystko? Are you fucking serious?
Wcześniej Sasuke powiedział: Ten, który wie wszystko. Nie "ci".
Choć z drugiej strony mina Sasuke (co z tego, że mięśnie jego Uchihowskiej twarzy się nie ruszą), jak się dowie czyim synem jest Naruto... ciekawe czy Minato zauwarzy podobieństwo Sasuke do rodziców, albo Itachiego... po za tym pewnie widział małego Sasuke.
Dobra Never mind. Tak ps to wiedziałam, że oni wrócą do Konohy, no wiedziałam. Tylko co robi tam świątynia Uzumaki, dlaczego Naruto, ani nikt tego nie odkrył i jak zachowała się po ataku Paina?
Cóż za lekkie niedopowiedzenie...
Odpowiadam na pytania: Nie będzie, żadnego NaruSaku.
Najn, niet, iie, no, nie!
Co najwyżej będą PRZYJACIÓŁMI! Słyszycie? PRZYJACIÓŁMI!!!
Dobra, mniejsza z tym. Jak widzicie skończyłam nowy rozdział. Notke zadedykuję wszystkim samoukom języka Japońskiego ;*
A i jeszcze jedno, wszyscy (z Robso-kun na czele), którzy informują mnie o nowych nociach u siebie na bloga, niech zgłaszają to w SPAM'ie, oki?
A właśnie pojawi się tu scena z seksi no jutsu. Ja jestem zboczona i jak mi się nudzi oglądam yuri, yaoi i hentai, więc się nie zdziwcie...

Gdy Sasuke oddalił się, czerwonowłosy zniknął z cichym "puff".
^Głupi Naruto^ pomyślał Uchiha, choć trochę żałował swojej decyzji. Ale przecież był Uchiha i powinien sam być świetny we wszystkim i nie potrzebować nikogo więcej. Tak zawsze powtarzał mu ojciec...

 - Pamiętaj synu, Uchiha są potęgą Konohy. To my tworzymy siłę tej wioski. Jesteś z nas najmłodszy lecz muszę cię traktować tak jak innych. Pamiętaj, nie potrzebujesz innych by stać się wielki. Jesteś jak my geniuszem.
 - Hai, oto-san*.

Na jego twarzy pojawił się smutek. Może ojciec go nie doceniał, ale to nadal był jego ojciec. Każde wspomnienie z nim bolało.

 - Sasuke nam nie pomoże - powiedział Naruto. Dziewczyna spojrzała na niego nieufnie i po chwili popatrzyła mu w oczy jakby chciała mieć pewność, że Uzumaki i Uchiha rozmawiali. Po chwili jej spojrzenie zelżało i uśmiechnęła się.
 - Dobrze.
Ale nie myślcie, że panna Haruno kierowała teraz jakieś ciepłe uczucia w stronę Uzumakiego. Miała ona swój mózg i była przebiegła jak "jadowita zdradziecka żmija" (roz 4). Wiedziała co zrobić i jak uśpić czujność.

Kakashi spojrzał przed siebie. Może i to były dzieciaki, ale całkiem zdolne. Rozpracowali go w tak krótkim czasie. Wiedział, że pomimo różnic między geninami kiedyś będą w stanie osiągnąć poziom tak wielki jak senini Konohy.
Spojrzął przed siebie. Jak na razie nie widział żadnych sznurków, więc...
zrobił krok i po chwili usłyszał świst kunai. Wiedział gdzie celowały - w jego słaby punkt. Drugi raz nie da się nabrać. Pobiegł jak dzielny żołnierz przez pole minowe i już miał chwycić za swoje Ichaicha gdy usłyszał dźwięk dzwoneczków.
 - Nani? - spojrzał za siebie. Naruto trzymał kulki w swoich dłoniach i uśmiechał się niewinnie. Po chwili podeszła do niego Sakura.
 - Naruto, pokaż mi te dzwonki - poprosiła z uśmiechem.
^Da mi je, a ja oddam jeden Sasuke i będę tylko z nim w drużynie^ Taki właśnie był jej plan.
Naruto spojrzał na nią uważnie. On nie był głupi i wiedział, że dziewczyna coś knuje. Gdy powiedziała "zgadzam się" w jej uśmiechu był coś co go tknęło, ale nadal grał swoją rolę.
 - Oczywiście, panno Haruno - powiedział podając jej jeden dzwonek i uśmiechnął się promienie. Tak, on to umiał grać.
 - Dziękuję - odparła. Ona także umiała tą sztukę. Wiedziała, że jej plan spalił na panewce, ale mózg szybko zaczął poszukiwać nowego rozwiązania. W końcu zdecydowała.
 - Emm... Naruto?
 - Tak, Sakura?
 - Gdzie jest Sasuke?

Hatake nadal nie mógł uwierzyć, że zabrali mu dzwonki. Gdy spojrzał za siebie okazało się, że nie było żadnych kunai i biegł jak idiota, a w tym czasie Naruto podbiegł szybko i zdobył to co chciał.
 - Jak mogłem dać się tak podejść.
Po za tym, przecież byli jakieś 100 metrów dalej i nie zdążyli by, chociaż... Naruto był szybki i zwinny. Nie powinien go lekceważyć.

Sasuke usiadł na gałęzi drzewa. Widział co się stało i jakie niosło to ze sobą konsekwencje.
 - Sasuke-kun - usłyszał głos różowego diabła.
 - Co?
 - Ja... Proszę, to dla ciebie - powiedziała wyciągając rękę i oddając mu swój dzwonek. Uchiha spojrzał na nią, potem na dzwonek.
Chał powiedzieć: nie, ale wiedział co to oznacza. Zabrał jej dzwonek i uśmiechnął się, ale nie do niej, do swoich myśli.
Dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem. Miała nadzieję, że Uchiha ją wreszcie doceni.
 - Więc, Sasuke-kun, może teraz...
 - Zapomnij. Byłaś na tyle głupia, by poświęcić szanse na bycie ninja...
Sakura spojrzała na niego rozżalona. Było jej przykro, ale Sasuke miała rację. (True Fangirl...)
Nagle usłyszeli skrzeczący dźwięk budzika.
 - Dwunasta...

Wszyscy zgromadzili się na polanie.
Chłopcy pokazali dzwoneczki. Naruto spojrzał z żalem na Sakurę. Nie rozumiał jej postępowania. Przecież miał rację mówiąc, że Uchiha jest na tyle dobry by od razu wrócić do gry.
Kakashi uśmiechnął się i powiedział:
 - Zdaliście.
 - Nani? - spytała Sakura.
 - Właśnie, Sakura powinna odpaść - zauważył Sasuke.
 - Sasuke, Sasuke, Sasuke... (Tak, wiemy jak się nazywa, nie musisz powtarzać xD) - przecież to Naruto i Sakura zdobyli dzwonki. Gdyby nie współpracowali nie zdobyli by ich, a ty dostałeś je od Sakury. Gdyby nie oni nawzajem nie zdali by. Gdyby nie Sakura ty byś nie zdał.
 - Demo... - Sasuke już miał coś powiedzieć, ale usłyszał pisk Sakury.
 - TAK! Udało się!
 - Dokładnie - mruknął Uzumaki.
Czerwonowłosy wiedział, że właściwie nic się nie zmieniło, ale i tak miał lepszy humor. Może od czasów Akademii nie lubił Sakury oraz Sasuke, ale teraz byli drużyną.

Następnego dnia każdy z nich udał się na oficjalny spis ninja.
Czerwonowłosy podał formularz Hokage  i usiadł na krzesełku naprzeciw niego. Hokage zaczał wygłaszać swój długi monolog o tym, że się cieszy, że czerwonowłosy dorósł (ostatnio jak chciał zdobyć jeden ze zwoji i staruszeg go przyłapał potraktował go techniką seksapilu), że wreszcie jest ninja, ale chłopak i tak go nie słuchał. Bardziej ciekawiło go, kto stoi za drzwiami z shurikenem...
Nagle drzwi się otworzyły i wpadł do nich dzieciak z niebieskim szalikiem i dziwnej czapce.
 - Walcz ze mną staruchu! Pokonam cię i zostanę kolejnym Hokage! - krzyknał, po czym... przewrócił się na twarz...
Naruto spojrzał na chłopaka z politowaniem i współczuciem.
Po chwili do sali wbiegł gość w niebieskim i okularkach - Ebisu.
 - Kto zastawił pułapkę?! - wrzasnął chłopak.
Ebisu spojrzał na zebranych i zobaczył czerwonowłosego.
^To ten bachor Chi Akuryoo^ pomyślał.
 - No jasne, to ty zrobiłeś pułapkę - powiedział chłopczyk
Na głowie siedzącego Naruto pojawiła się żyłka.
^No na serio?^
 - Nie było żadnej pułapki, młody - powiedział i skrzyżował ręce na piersi.
 - Ta jasne, a ja jestem Kami-sama
Czerwonowłosy nie wytrzymał.
^Jak chce być ninja to dlaczego wymyśla takie pierdoły^
Wstał i chwycił go za poły szalika podciągając do góry.
 - Przecież sam się przewróciłeś, idioto!
 - Puść go, ty Chi Akuryoo! - krzyknął Ebisu - to wnuk samego Sandaime-sama!
Krwawy demon, spojrzał na Ebisu jakby chciał się przekonać czy ten żartuje. Potem na Hokage, na młodego, znów na Hokage, ponownie na młodego.
^No i znów to samo. Skoro się do wiedział to będzie taki jak mój psorek i spółka^
 - No co jest, uderz mnie, jeśli chcesz! Teraz skoro wiesz, że jestem wnukiem Hokage...
Już chciał powiedzieć: "A ja synem Yondaime, ale nikogo to nie obchodzi", ale w porę zdążył ugryść się w język i krzyknął:
 - A kogo to kurwa obchodzi - po czym przywalił mu w łeb (< tu wyglądał dokładnie jak Kushina, so kawaii...)
^On właśnie...^
Wściekły Uzumaki otworzył okno i skoczył na parapet.
 - Pogadamy później Rojin-san* jak zrobi się trochę hmn... "mniej tłoczno" - powiedział po czym wyskoczył za okno.

Po chwili Konohamaru, bo tak owy chłopak miał na imię wstał masując sobie głowę
 - Paniczu... - Ebisu zaczął wygłaszać swój monolog, ale Konohamaru miał to gdzieś. Bardziej ciekawił go czerwonowłosy osobnik. Dopiero teraz zarejestrował jak Ebisu go nazwał.
^Chi Akuryoo...^
Słyszał o nim. Podobno był demonem w ludzkiej skórze, synem samego Kyuubiego no Kitsune i Żmiji o ośmiu głowach, Yamata-no Orochi. Ale, bądźmy szczerzy, czy demon by go tylko uderzył? Po za tym co Chi Akuryoo by siedział w Konoha. Zawsze mogli mu zapieczętować moc, albo coś, ale Konohamaru w to nie wierzył. On mimo wszystko głupi nie był. Wiele razy widział jak jego dziadek i Krwawy demon rozmawiają, jak Hokage gani go za coś, lub jak razem jedzą bento.
Czy Chi Akuryoo mógł być taki zły?
Ostatni zresztą widział jak czerwonowłosy wykradał jakiś zwój, a gdy jego dziadek go przyłapał użył jakiejś techniki i już po chwili "Szanowny Hokage" leżał na ziemi, a z jego nosa leciała czerwonna fontanna.
Zawsze chciał się nauczyć tej techniki...
Po chwili, nie przejmując się tym, co gadał Ebisu, wyszedł z sali by poszukać Krwawego Demona.
 - He? Gdzie jest panicz?! - krzyknął.
 - Pewnie poszedł za Naruto - mruknął Sarutobi
Słysząc to Ebisu krzyknął coś nieskładnie i wybiegł z sali.
^Kami-sama, co oni tacy głośni dzisiaj. Co do Konohamaru... to chyba dzisiaj już 20 "atak z zaskoczenia" Ale fakt, że jest z Naruto jest trochę niepokojący... Oby tylko nie wymyślili czegoś głupiego...^

Naruto jak zwykle przemieszczał się po dachach. Pamiętał jak przy pierwszysm spotkaniu z Kakashim ten poruszał się między koronami drzew. Teraz już wiedział dlaczego. Po pierwsze szybciej, po drugie nie wpadasz na nikogo z wioski.
Jak zwykle robił po drodze jakieś fikołki i salta śmiejąc się przy tym trochę szaleńczo.
Po chwili zeskoczył na ziemię. Miał jeszcze zahaczyć o bibliotekę i Ichiraku.
Nagle usłyszał za sobą szmer. Wcześniej jakoś nie zwrócił na to uwagi. Odwrócił się. Za nim stał kamień... nie kamień. To był jakiś dzieciak, który chciał zostać ninja i próbował się maskować... dość nieudolnie...
Olał to, bo co go ma to obchodzić...
Jednak gdy znów usłyszał szmery i się odwrócił widząc kogoś kto bardzo usilnie, choć z marnym skutkiem, próbuje udawać ścianę szlag go jasny trafił.
 - Nikt się na to nie nabierze - powiedział ledwo panując nad sobą, by nie podejść i ponownie przywalić chłopakowi.
 - Oh oh oh... odkryłeś moją kryjówkę. Więc plotki o tobie były prawdziwe, Chi Akuryoo...
No i nie wytrzymał. Przywalił dzieciakowi w łeb.
 - Nie mów tak do mnie - powiedział przez zęby.
 - Ale...
 - Nazywam się Naruto Uzumaki, zrozumiano? - wycedził i spojrzał wrogo na chłopaka. Zielone oczy zalśniły strasznym blaskiem.
 - Hai, joshi-san*
 - Joshi... san...? - spytał zdziwiony czerwonowłosy
 - No tak, chce byś był moim joshi i nauczył mnie techniki seksapili, o której słyszałem by pokonać dziadka.
 - Zapomnij - odparł i zaczął iść w stronę biblioteki.
 - He! Nie odmawiaj mi od razu! - krzyknął
 - Daj spokój. Wymyśliłem ją tylko po to by wykradać zwoje Rojin-san. Teoretycznie działa na wszystkich facetów, ale nie mam ochoty niszczyć sobie image złego demona w wiosce, więc daj mi spokój.
 - Proszę, proszę, proszę! Joshi-san! - krzyczał szalikowiec ciągnąc czerwonowłosego za bluzę.
 - No dobra - niechętnie dał za wygraną.
 - Sugoi! To co mam robić, joshi-san!
 - Znasz technikę przemiany?
 - Hai, no pewnie.
 - Dobra, więc Oiroke no jutsu polega na przemianie w kobietę o hmn... dużych walorach i dziecięcej twarzy, bo niestety tylko takie rzeczy działają na te stare pryki... pedofile... Ale wracając to techniki to dziewczyna nie może być też cała ubrana, ani cała naga. Musi coś ją delikatnie zakrywać by facet miał większy krwotok. np. chmurki, albo skórzane bikini i stringi...
Naruto dalej tłumaczył Konohamaru co ma robić, a młody Sarutobi patrzył się na niego jak na boga i mistrza w jednym.
W ciągu następnej godziny łazili po całej wiosce, a Naruto starał się jak ógł by nauczyć go Oiroke no jutsu by dzieciak się wreszcie od niego odczepił. Dostalo mu się kilka razy od mieszkańców, ale to i tak była rutyna...
Około 14 znaleźli się na małej polance w lesie.
 - Widzisz młody co ja przez ciebie muszę przechodzić - mruknął pocierając sobie fioletowy policzek.
 - Gome, joshi-san.
Naruto spojrzał na niego wzrokiem: a-wiesz-że-to-że-mówisz-przepraszam-nic-nie-zmieni?
 - A tak poważnie to dlaczego chcesz mieć tytuł Hokage?
Szatynek posmutniał trochę...
 - Nazywam się Konohamaru. Moje imię oznacza wioskę liścia. Dziadek mnie tak nazwał. Ale nikt o tym nie wie, bo nigdy mnie nie nazywają po imieniu tylko: szanowny wnuku, albo paniczu. Wszyscy widzą mnie jako jego wnuka, a nie jako mnie. Dlatego właśnie...
 - Idioto. Kto uznałby za Hokage kogoś takiego jak ty?
 - Co...?
 - Chcesz ciągle chodzić na skróty i okrężną ścieżką, ale to niemożliwe. Tytuł Hokage dostają ci, którzy na to zapracowali i dlatego, jeśli chcesz by cię tak nazywano: Konohamaru Sarutobi Hokage-sama to musisz na to pracować, i po drodze pokonać mnie.
 - Ciebie?
 - Może. Zastanawiam się czy warto, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę zrobić, ale gdybym został Hokage to mój drugi cel byłby nieosiągalny.
Szalikowiec spojrzał na czerwonowłosego. Młody genin był taki poważny i mądry. Konohamaru nie rozumiał dlaczego ludzie z wioski zwą go demonem. Było tyle osób o dziwnym kolorze włosów i oczu. Przecież sam Yondaime miał niespotykany odcień, więc dlaczego akurat jego spotkał los bycia okrzykniętym synem lisiego demona?
 - Mam was!
Odwrócili się i zobaczyli Ebisu.
^Znowu to spojrzenie...^ pomyślał Uzuamki. Uśmiechnął się. Już wiedział komu dzisiaj skopać tyłek.
 - Zbierajmy się, paniczu.
 - Nie! Nie ma mowy. Będę trenował i pokonam dziadka!
 - Jeśli chcesz tytuł Hokage musisz znać przynajmniej 1000 technik w tym minimum 50 klasy S
 - Może i tak, ale ciebie pokonam tylko tą techniką! Hegen no jutsu! - krzyknał
Po chwili z dymu wyszła kobieta o brązowych rozpuszczonych włosach w stringach i gorsecie z pejczem. Na głowie miała małe czarne różki, a z tyłu wystawał czarny ogon zakończony ostrzem.
Z pod tego czegoś co nie można było nazwać ubraniem wystawał obfity biust.
 - A masz, Oiroke no jutsu!
Naruto był pewny, że gdyby nie szkła okularów, gałki chunina wypadłyby, a następie potoczyły się jak kulki od bilardu.
 - Nie zadziałało? - zdziwił się szalikowiec - To nie fer. Miałeś mieć krwotok.
Ebisu zaczął krzyczeć na szatyna, że jego zachowanie jest infantylne i żeby nie zadawał się z Uzuamkim.
Nagle poczuł jak ktoś stuka go w ramię. Okazało się, że to czerwonowłosa, uczesana w dwa kucyki, dziewczyna w... samym fartuchu z logiem restauracji ramen. Trzymała trzy miski zupy.
 - Czy mógłby mi pan... - nie zdążyła dokończyć, bo przewróciła się wylewając na siebie całą zawartość ulubionego dania Uzumakiego. Fartuch, który między tak między nami więcej odkrywał niż zasłaniał był cały mory i prześwitywał w tych kilku miejscach, które są raczej przez kobiety ukrywany. Dziewczyna spojrzała na oniemiałego Ebisu.
 - Gomenne Ebisu-sama, poplamiłam cię - powiedziała i podwinęła fartuch do góry by zacząć nim ścierać plamę na koszuli spodniach Ebisu.
Po chwili chunin leżał w kałuży własnej krwi. Ramenowa zniknęła, a na jej miejscu pojawił się Naruto.
 - I tak to się robi, Konohamaru - powiedział i z wrednym uśmiechem patrzył na swoje dzieło - To co, wiesz już co masz robić?
 - Jesteś niesamowity joshi-san!

Kilka tygodni później

Trójka geninów siedziała na swoim polu treningowym i czekała na Kakashiego.
 - Nudzi mi się - stwierdził Czerwonowłosy - jutro znów mammy misję - przypomniał reszcie. Sakura jęknęła niezadowolona, a Sasuke prychnął. No, bo serio, co tym razem? Zbieranie śmieci? A może malowanie najstarszego płotu Konohy?
 - Może poprośmy Kakashiego, byśmy poszli na C, w końcu nie jesteśmy jacyś słabi, nie? - zauważyła Sakura.
 - Jesteś pewna, że mówisz o sobie? - mruknął Sasuke.
Na początku Haruno wydawało się, że bycie z Sasuke w jednej drużynie to raj, ale teraz... To był koszmar... Nie podobało jej się to w jaki sposób ją traktuje. O wiele bardziej zaczęła lubić Naruto (Jak już wspominałam... ONI BĘDĄ TYLKO PRZYJACIÓŁMI!!!)
Westchnęła i w tym momencie pojawił się Kaszalot.
Wszystko się zaczęło tak jak zawsze:
 - Yo!
 - Spóźniłeś się, Kakashi-sensei!
 - Wybacz, ale... (tu możesz wstawić najbardziej dziwaczną wymówkę jaka ci przyjdzie. Masz ode mnie gwarancję, że Kakashi dawno to już przerobił)
 - Kłamiesz!
 - Nevermind =_="

Następnego dnia Kakashi jak zwykle się spóźnił, ale cała trójka już nie zwracała na to uwagi. Bardziej zastanawiali się jak przekonać Kakashiego, a tym bardziej Hokage, by dali im C.
 - Dobrze, waszym dzisiejszym zadaniem będzie... - zaczął Hokage, ale przerwał mu Uzumaki
 -Z całym szacunkiem Hokage-sama, ale wolelibyśmy dostać jakąś lepszą misję...

*
Oto-san - ojciec
Rojin (czyt. rożin) - staruszek
joshi (czyt. jodżi) - szef

I na koniec kilka Takmamów, a wy też tak macie?
Tak paczał się Konohamaru na Naruto gdy ten mu wykład robił xD
Tak miałam na śmierci Voldemorta, Srverusa, Smigola,... (około \infty innych osób) ...no i oczywiście Haku

12 komentarzy:

  1. No nieźle, nieźle. Uśmiałem się z akcji przy Ebisu. Leżałem :D
    I ciekawe, czy dostaną jaką "normalną" misję. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ciekawie się zapowiada. Czyżby wkrótce kraj fal?
    Wyczekuję na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy moment w notce to ten gdy Naru załatwia Ebisu... ;)
    Dam ci teraz odrobinę informacji...
    1. Przyzwanie Hokage - To prawda, nie można ich było przyzwać ponieważ byli trawieni w żołądku Shinigami, ale Orochimaru był na tyle miły że rozpłatał mu brzuch i uwolnił ich dusze i swoje ręce więc można było ich przyzwać
    2.Swiątynia masek klanu Uzumaki - Konoha została zniszczona przez Peina, ale jak powiedział Suigetsu, świątynia jest dość daleko od wioski. Tak więc... Czytaj ze zrozumieniem.
    No Naruto nie wtrącił mi się do komentarza bo wysłałem go na Syberię.
    Sayonara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem no wiem, ale... dobry ludu, jak ktoś powie coś to się słowo rzekło, a Sasuke powiedział TEN który wie wszystko, nie CI!!!

      Usuń
    2. Może Sasuke ma pytanie tylko do jednego z Hokage... a może Kishimoto-sama po prostu źle napisał. Też mi się tak zdarza.

      Usuń
    3. cóż, może Sasuke chodziło tylko o jednego z Hokage? Znając czwartego miał więcej informacji niż sam Kishimoto. Co do maski śmierci i pozostałych faktów dotyczących klanu Uzumaki to mnie krew zalewa. Jakim ja się pytam cudem Uzumaki - klan mogący swobodnie przyzwać boga śmierci, mający najsilniejsze techniki pieczętujące, posiadający wybitnie wielkie zasoby chakry i witalność dzięki której mogą żyć ponad 200 lat czy być jichuriki każdego z demonów i przeżyć jego wyciągnięcie, klan ściśle powiązany z senju, potomkowie mędrca 6 ścieżek, klan z którego pochodziły żony pierwszego i 4 hokage - jakim cudem ten klan jest tak mało znany wśród ludzi, wśród uczniów akademii? Powinien być bardziej poważany niż uchicha. ja tego nie pojmajet.

      Co do notki dobra ;) Spodziewałem się czegoś bardziej wyszukanego na zakończenie walki z kakashim. wątek z konochamaru zabawny, udany. czekam na podróż do kraju fal ;)

      Usuń
    4. Wiem, że notka niezbyt mi wyszła, ale może następna już będzie lepsza...
      Co do Uzumakich masz rację. No, bo ja rozumiem, że ich zabili, ale czy jak się uczyli historii ninja, albo coś takiego to na Mito mówili Senju, a Kushine Namizake? Ja raczej współczuję Naruto skoronikt nie zna jego klanu, a co do prawdziwego blądwlosego Naruto to jak się to do kur** nędzy stało, że nikt się nie kapnął, że jest synem Yondaime?
      Kishimoto-sensei, why?

      Usuń
    5. Wiesz też sięzastanawiałem jak to do kur** nędzy się stało że nikt się nie kapnął że Naru jest spokrewniony z Minato. I doszedłem do następującego wniosku:
      Ludzie z Konohy twierdząc że Naru jest lisim demonem(Kuramą się mówi) i że niby to on zabił Minato i Kushinę uważali pewnie że to czysty przypadek że jest on podobny do Namikaze. Zresztą charakterek miał po matce, a ona była dość wybuchowa.
      Kishimoto powinien mi płacić. Robię mu za adwokata ;).
      Naru: Właśnie.
      Ja: co!? A ten tu z kąt?! Kurama, miałeś dopilnować żeby został na Syberii!!!
      Kurama: Moja wina że mnie Fuu i Gaara rozpier******?
      Ja: Co!? Obetnę im pensje!!!

      Usuń
    6. Wiem, też doszłam już kiedyś do takiego wniosku, ale i tak uważam, że to dziwne, bo jakby nie patrzeć tylko Minato miał taki kolor włosów i oczu. Oglądałam całe anime z 5/6 razy i wiem, że nie ma takiej osoby, która by była podobna do Naruto, a za Minato i Kushiny tylko nasz Yondaime miał taki odcień. Mimo, że masz rację to i tak nie mogę uwierzyć, że nikt się nie skapną *wali głową w ścianę*
      A ja na twoim miejscu to bym Naruto wysłała na Antarktydę, dalej od domu... albo do rowu Marjańskiego po użyciu tego fajnego jutsu wodnej bombki, albo do środka wulkanu, 10 000 metrów pod ziemię...
      Jest o wiele więcej lepszych opcji, a z Syberii tylu uciekło... przede wszystkim Polaków... Naru, czy twoja rodzinka czasem z Poloni się nie wywodzi, a nie z Dżapani?

      Usuń
    7. Naru: No wiesz... Mama była podobno wybuchowa i niezbyt kontrolowała się gdy ktoś ją wkurzył... Więc możliwe że ona była z Polonii. ;)
      Kurama: No... Nie bez powodu nazywano ją Krwawa Habanero.
      Naru: No... Hihihi Wysłałem autora na Antarktydę... Raczej długo nie wróci.
      Ja: Mówił ktoś o mnie?
      Naru: Co!? Jak...
      Ja: Cóż miałem farta że mnie samolot zrzucił do oceanu, prosto na Isobu.
      Isobu: No...
      Kurama i Naru: Miałeś mu nie pomagać!!!
      Isobu: Oj tam, oj tam... Autor obiecał mi coś w zamian.
      Ja: No.

      Usuń
  4. Witaj,
    rozdział jest dobry, Naruto i Sakura zdobyli dzwonki, ach ta podstępna Sakura... chciała oba zabrać i dać jeden Sasuke, a drugi zostawić dla siebie..., ale to się nie udało, Naruto ja przechytrzył i oddał tylko jeden..., a ona dała go Sasuke myśląc, że tak mu się przypodoba... ale nic z tego kochana... Doszło do spotkania Naruto z Konohamaru, i nauczenie go wspaniałej techniki ;] haha, biedny Ebisu... No, no zapowiada się już misja rangi C.
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha te obrazki mnie rozwaliły xD Notka bardzo fajna! W anime uwielbiam odc. kiedy naru uczy konohamaru , ale to mnie rozwalilo pani ,,ramenowa'' hhahahah!!! hahahahaha!! weny życze! :D

    OdpowiedzUsuń

Pisanie komentarzy nie jest trudne, a klikanie w klawiaturę tym bardziej. Wydaje mi się, że wyłączyłam taż moderowanie i weryfikację, więc tym bardziej jest to proste.