Kim jest Mastermind?
A/N: Uwaga, przez posiadanie tylko komputerów z niemiecką klawiaturą i sprawdzaniem błędów, ten rozdział nie jest poprawiony... jestem 100% pewna, że gramatycznym nazistom wybuchną mózgi. Gdy wrócę do domo poprawię. Teraz musicie z tym żyć. A jak ktoś mi coś powie to zabije. TO NIE JEST MOJA WINA! (Wybacz Robso, moja dysleksja ssie...)
Czas przytulasków z Mamą Kaguyą! (Tak, uwielbiam ją ♥)
Kofstein: Niech ta notka zapcha twój głód mego opowiadania. W wordzie miał jakieś 14 stron. Poprzednia tylko 9.
Robso: A wiesz, że Jehowa pisze się przez I?
Ecleette: Fuck yeah logic zobaczysz w tym rozdziale, a tego tylko będzie więcej. No i tak, słodzisz mi. Obym tylko cukrzycy nie dostała xD
Darka: Nie paczaj tak na mnie. Ja mam po swojej stronie Jashina-samę! Bo wiesz Smoking kills people and so do Jashin. Ach tak... źle się działo w moim życiu po sadze Marineford *loony face* A tak btw widziałeś (zawszę się zwracam jak do facetów, bo potem się okazuje, że myle komuś płeć >...>) ostatni rozdział OP 794? Ja wiedziałam. Wiedziałam. Jakby było inaczej to by wrócił... a teraz tak se poszedł! OMFJ-sama...
Raks: dzięki za link, zajrzę, ale SPAM do spamownika.
Panie ostatni o długim imieniu Tripple Uzumaki Kyodai (tak skrutowo xD): Naruto mój drogi, twoje czerwonowlose wcielenie ma więcej szarych komurek, musisz z tym żyć skarbie. A za Itami zabiorę się po 10 rozdziale CWU, a tu będzie przerwa. Wtedy też skończę pozostałe opowiadania. Mam zreszą już cały rozpis.
And now grab my hand and lets go to infinity czyli w skrócie rozdział.
Czas przytulasków z Mamą Kaguyą! (Tak, uwielbiam ją ♥)
Kofstein: Niech ta notka zapcha twój głód mego opowiadania. W wordzie miał jakieś 14 stron. Poprzednia tylko 9.
Robso: A wiesz, że Jehowa pisze się przez I?
Darka: Nie paczaj tak na mnie. Ja mam po swojej stronie Jashina-samę! Bo wiesz Smoking kills people and so do Jashin. Ach tak... źle się działo w moim życiu po sadze Marineford *loony face* A tak btw widziałeś (zawszę się zwracam jak do facetów, bo potem się okazuje, że myle komuś płeć >...>) ostatni rozdział OP 794? Ja wiedziałam. Wiedziałam. Jakby było inaczej to by wrócił... a teraz tak se poszedł! OMFJ-sama...
Raks: dzięki za link, zajrzę, ale SPAM do spamownika.
Panie ostatni o długim imieniu Tripple Uzumaki Kyodai (tak skrutowo xD): Naruto mój drogi, twoje czerwonowlose wcielenie ma więcej szarych komurek, musisz z tym żyć skarbie. A za Itami zabiorę się po 10 rozdziale CWU, a tu będzie przerwa. Wtedy też skończę pozostałe opowiadania. Mam zreszą już cały rozpis.
And now grab my hand and lets go to infinity czyli w skrócie rozdział.
Narkotyk o nazwie Kurikaeshi.
Kim jest Mastermaind?
Tuż zanim
Kakashi wykończył Momoichiego na polanie pojawił się jego wspólnik w białej
masce onina Kiri, chwycił ciało swojego mistrza i zniknął w podmuchu mgły i
wiatru.
Kakashi oraz
jego podopieczni przeklęli coś cicho pod nosem. W tą krótką walkę włożyli
mnóstwo wysiłku, szczególnie trójka geninów, a nie udało im się do końca
wygrać. Cóż, przynajmniej Zabuza był wykończony do tego stopnia, że z pewnością
nie zobaczą go przez następnych kilka dni.
Jak się okazało,
Tazuna rzeczywiście znajdował się w bezpiecznym miejscu. Kilka kilometrów od
ich pola walki w małej grocie, gdzie ledwo mógł leżeć przez swój gruby brzuch,
ale mimo wszystko nie zaczął narzekać, gdy dołączył do grupy.
Kakashi w tym
czasie odpoczywał pod drzewem. Zmęczenie mocno dawało o sobie znać przez zbyt
długie używanie Sharingana. Wiedział, że zbyt szybko go użył i mogło go to
zgubić. Nogi trzęsły mu się mocno, dlatego nie chciał ich nadwyrężać. Masował
je jednocześnie rozprowadzając chakrę by dać im siłę jeszcze na kolejną
godzinę, dwie drogi. Musieli podróżować wolniej, w razie gdyby ktoś jeszcze
stał na ich drodze.
Pozostała trójka
nie była ranna, a jedynie posiniaczona i mocno wyczerpana.
Do domu Tazuny
dotarli po półtorej godzinie. Gdzie entuzjastycznie przywitała ich córka
mężczyzny Tsunami oraz posyłając im ponure spojrzenia wnuk Inari.
Cała czwórka
zjadła szybką kolację i położyła się spać. Kakashi wypuścił na straż swoje
nin-inu, by psy pilnowały okolicy. Wiedział, że po całym dniu wrażeń genini
byli padnięci, a sam ledwo trzymał się na nogach. Musiał pamiętać, że nie był
już w drużynie z chuuninami i jouninami, którzy zawsze będą widzieć jego tyły i
ochronią go gdy zasłabnie przez zbyt długie używanie Sharingana. Teraz pracował
z DZIEĆMI, które dopiero weszły w ten świat i jeszcze wielu rzeczy nie
potrafiły. Popełnił błąd... i miał zamiar już nigdy go nie powtórzyć.
Następnego dnia
po solidnym objedzie cała czwórka udała się do lasu.
– Czas na
trening, moi mali genini – powiedział Kakashi – jednak najpierw powiedzcie mi
co już potraficie. Każda umiejętność, która może wam pomóc jako ninja. Sasuke,
ty zacznij.
Brunet zamyślił
się na chwilę by niczego nie pominąć.
– W kwestii
teoretycznej, posiadam informacje na temat większości krajów, szczególnie
pięciu wielkich nacji, tych, które leżą w sąsiedztwie z Hi no Kuni oraz tych, z
którymi nie mamy najlepszych stosunków – powiedział chłopak, a po namyśle dodał
– jak zresztą pozostali.
Dwójka geninów
kiwnęła zgodnie głowami.
Kakashi był pod
wrażeniem. Wielu ninja zaniedbywało wiedzę teoretyczną lub przygotowywała się
tuż przed misją, natomiast ci młodzi genini już teraz znali większość tego co
im było potrzebne na misji w terenie. Gdyby zlecono im jakąś misję, musieli by
tylko przeczytać szczegółowe informacje, które i tak dostawali w szczegółach
misji.
– Znam też
profile większości nukeninów o randze A, B i C. Nie miałem jednak dostępu do
tych z profilem S – przyznał.
– A tak, miałem
się was zapytać wcześniej... – przypomniał sobie Hatake – Skąd macie BINGO?
Sakura i Sasuke
tylko wskazali na Naruto, a Kakashi westchnął. Trzeba się tego było spodziewać.
– A ty skąd to
masz, Naruto?
Czerwonowłosy
podrapał się po głowie i zaśmiał cicho.
– Dostałem od
Hokage-sama na moje... 10 urodziny, chyba...
Kakashi tylko przez
chwilę pomyślał, że Hokage naprawdę się starzeje skoro daje takie rzeczy
dziecku, jednak nie skomentował i nakazał Sasuke kontynuować.
– Znam też
teorię działania jutsu wykorzystujących chakrę oraz samą teorię energii i
pieczęci ręcznych. Moja kontrola chakry pozwala mi już chodzić po drzewach, ale
mam problem z chodzeniem po wodzie. Wykorzystuje rodzinne taijutsu i techniki
ognia, które poznałem ze zwojów w bibliotece Uchiha. Wiem też, że moim wiodącym
elementem jest Raiton, ale jeszcze nie opanowałem dobrze manipulacji –
przyznał. No i znam kilka prostych, ale skutecznych genjutsu oraz opanowałem
także podstawy walki za pomocą tachi i tantō.
Kakashi musiał
przyznać, że jest pod wrażeniem. Nie sądził, że ktoś w tak młodym wieku może
nie tylko mieć dużą wiedzę, ale też zaawansowane umiejętności. Co więcej,
chłopak już znał swój element oraz miał dość dobrą kontrolę chakry skoro już
zaczął chodzić po drzewach. Potrafił także korzystać z różnego rodzaju broni.
Kakashi wskazał
następnie na Sakurę.
– Tak samo jak
Sasuke znam informacje na temat pewnych krajów ninja, teorię chakry oraz
oriętuję się w BINGO. Potrafię chodzić po drzewach oraz ustać na wodzie. Moimi
elementami są Doton i Suiton, ale nie posiadam zbyt dużych pokładów chakry. Nie
mam wyraźnego stylu walki w taijutsu. Przede wszystkim styl akademicki z małymi
trikami, których nauczyli mnie rodzice. Staram się zgrać moje taijutsu
przedewszystkim z moim kenjutsu. Oprócz 3 jutsu z Ninja Gakkō znam jeszcze
podstawy Iryō ninjutsu oraz jedno genjutsu rangi C. Moją główną bronią jest
katana.
I tu Hatake był
miło zaskoczony. Może i dziewczyna nie miała zbyt dużo chakry, ale starała się
wykorzystywać to i rozwijać swoją kontrolę chakry poprzez medyczne ninjutsu i
genjutsu, a w tak młodym wieku to było coś.
Ostatni był
Naruto i Kakashi już wiedział, że wiedza tego dzieciaka jest nawet większa niż
w pzypadku pozostałej dwójki.
– Cóż...
oczywiście znam informacje na temat krai, aczkolwiek ja mam ich trochę więcej
niż Sakura i Sasuke. Geografia, polityka, historia, architektura i tym podobne.
Wiem sporo o nukeninach, aczkolwiek tylko to co jest napisane w BINGO. Znam
teorię energii, chakry, pieczęci ręcznych, pieczęci pisemnych, elementów
żywiołów oraz różnych sposobów walki jak na przykład lalkarze, o których właśnie
czytam. Mam bardzo duże pokłady chakry, ale już od wielu lat ćwiczę moją
kontrolę, więc potrafię chodzić po wodzie, jednak ciężko jest mi wtedy
wykonywać jakiś bardziej skomplikowane jutsu. Moimi elementami są Suiton, Fūton
oraz Katon. Walczę różnymi stylami taijutsu. Chciałbym nauczyć się stylu mojego
klanu, jednak nie posiadam na jego temat informacji, poza prostymi katas.
Potrafię rozwiać każde genjutsu jednak nie jestem zbyt dobry w ich tworzeniu,
ale nadrabiam to tworząc je jak najbardziej namacalne. Potrafię też nakładać
jedno genjutsu na drugie dzięki mojej dobrej kontroli chakry. Ale nadal nie są
to iluzje, z którymi chūnin miałby problem. Moje ninjutsu to Bunshiny stałe,
podmiana, zamiana oraz kilka D i C poziomowych jutsu manipulacji moimi elementami,
jutsu podsuchu, transfer chakry, puls chakry oraz techniki związane z moim
kekkei genkai. Znam podstawy walki różnymi brońmi jak na przykład kataną,
shinobi-gataną, wakizashi, tachi, tantō, bō, hachiwari, tonfami i paroma
innymi. Oprócz tego potrafię tworzyć pieczęcie podróżne, wiążące oraz
dezaktywujące, ale i tak wszystkie są na maksymalnym poziomie C-. Nic
wspaniałego.
Kakashi miał
wrażenie, że ktoś sobie z niego żartuje. Tak, wiedział, że Naruto jest
geniuszem, ale samoocena jego zdolności była niesamowicie niska. Nawet sam
wielki Hatake nie umiał połowy tego, gdy był w wieku Uzumakiego. Co prawda,
jego umiejętność używania tantō były na bardzo wysokim poziomie oraz miał
raikiri oraz kilka innych zabujczych technik... ale to była wojna i każdy uczył
się wtedy zabijać. Uzumaki natomiast wiedział to wszystko w czasach pokoju nie
wspominając już, że był samoukiem. To nie było coś, co widziało sie na codzień.
Mimo tytułu geniuszy i Kakashi i Itachi nauczyli się wielu rzeczy dzięki swoim
rodzinom.
Jednak to co
najbardzie spodobało mu się w całokształcie ich wypowiedzi to fakt, że genini
znali też swoje braki i z pewnością sami nad nimi pracowali. Teraz trzeba było
tylko sprawdzić w czym jeszcze mają problemy.
Hatake tylko
kiwną głową.
– Dobrze.
Chciałbym jednak zobaczyć jak potraficie wykorzystać te umiejętności w walce.
Widziałem wasze ostatnie walki i chiałbym zobaczyć teraz co musicie dopracować.
Pierwsza będziesz ty Sakura. Dziś nie będę z wami ćwiczyć genjutsu. Zrobimy to
innym razem. Pokażcie mi swoje najlepsze atuty.
Dziewczyna
ustawiła się przed swoim senseiem.
– Możesz używać
wszystkiego co masz, okey?
– Un! –
przytaknęła. Widziała, że ich sensei to nie byle kto. Wyciągnęła katanę.
Wiedziała, że nie uda jej się nawet zadrasnąć Hatake jeśli będzie myśleć, że
jej taijutsu jest coś warte. Natychmiast ruszyła na Kakashiego, który wyciągnął
kunai i zaczął parować jej ruchy.
W obecnej chwili
jōnin chciał przedewszystkim zobaczyć jak dziewczyna posługuje się kataną,
skoro jak twierdziła jest to jej główna broń. Wiedział już, że będzie musiał z
nią nad wieloma rzeczami popracować, jednak z zadowoleniem mógł przyznać, że
dziewczyna miała niesamowicie ogromny talent do walki mieczem. Tu i uwdzie
widział spore ubytki, ale jej poziom jak na genina, świerzo po Akademii, był
niezwykle wysoki.
Po 5 minutach
pozwolił dziewczynie usiąść i odpocząć.
Kolejny był
Sasuke. Tu walka polegała w większości na taijutsu i ninjutsu. Chłopak miał
świetną technikę. Potrafił w rewelacyjny sposób operować swoim ciałem nawet w
sytuacji, gdy praktycznie był unieruchomiony, jednak był zbyt wolny jak na ich
obecną sytuację, a jako walczący na średnio-bliski dystant musiał nad tym
popracować. Techniki ninjutsu, które posiadał były opanowane do perfekcji. Nie
było to coś zaawansowanego, ale zdecydowanie potrafił się nimi posługiwać, a
oprócz tego genialnie wykorzystywał podmianę.
Jemu też po
kilku minutach pozwolił odpocząć. Wiedział już, że z pewnością z Sasuke
popracuje nad szybkością, a także gdy wrócą do Konoha zacznie z nim naukę Raitonu.
Ostani był jego
mały Naru-chan. Człopak stanął w dość dziwnej pozie. Jednak Hatake miał
pewność, że Uzumaki wie co robi. Gdy chłopak na niego ruszył Hatake mógł w
walce taijutsu dojrzeć praktycznie wszystkie style walki praktykowane w Konoha.
Wykorzytywał skoki typowe dla Sarutobich oraz ciosy w witalne punkty Hyūgów,
kopnięcia oraz niektóre ruchy były mu znajome ze stylu walki Inuzuków. Mógł tak
wyliczać w kółko. Widział nawet kilka ruchów, których używali członkowie klanu
Hatake. Już nie wspominając, że chłopak nagle przyzwał broń. Hatake zanotował
sobie w pamięci by spytać, gdzie ukrywał pieczęcie przywołania. Tu równierz
sprawdziły się jego słowa. Jakiejkolwiek broni by nie używał, zawsze potrafił
ją sprawnie wykorzytsać i nawet jeśli Kakashi potrafił wytrącić mu z ręki każdą
z nich, to mimo wszystko każda kolejna broń zaskakiwała by przeciwnika. Kiedy
przyszło do ninjutsu równierz się nie zawiódł. Techniki były opanowane
perfekcyjniei wykorzystane najdogodniej do sytacji. Co ważniejsze, Kakashi zauwarzył,
że chłopak potafił wykonywać niektóre jutsu bez użycia pieczęci, co go mile
zaskoczyło. Ostanie z czym walczył były łańcuchy. Jak i przy pierszym z nimi
kontakcie, walka była trudna. Nie miał jakiegokolwiek pojęcia o ich
morzliwościach, zastosowaniu oraz użyciu. Właściwie, bardziej walczył na czuja,
co było bardzo rzadkie w jego przypadku, ale teraz jak najbardziej konieczne.
Sparing
zakończył się dopiero po 10 minutach. W obecnej chwili na tle pozostałej dwójki
chłopak nie miał jakichkolwiek braków. Teijutsu było tak skonstruowane by nie
mieć jakichkolwiek braków. Używanie broni, było nie tylko na wspaniałym
poziomie, ale było także świetnie skoordynowane z pieczęciami przywołania.
Ninjutsu było wykorzystane w 100%, a w tym samym czasie siła, szybkość i
wytrzymałość Naruto dawała mu szansę na długą walkę, w której to on będzie
panem. Jego inteligencja pozwalała mu walczyć z Kakashim na bardzo wysokim
poziomie. Oczywiście, że wszystko można było jeszcze bardziej dopracowywać, ale
już teraz Kakashi mógł powiedzieć, że chłopak jest już zdecywoanie materiałem
na chūnina.
– Dobrze. Wiem
już nad czym musimy popracować – powiedział Hatake i zwrócił się do jedynej
dziewczyny w zespole – Sakura, mam zamiar ulepszyć twoje taijutsu oraz kenjutsu
tak by nie było żadnych ubytków. Jednak mogę spokojnie powiedzieć, że masz
ogromny potęcjał oraz już teraz twoje ataki są bardzo szybkie, jednak brakuje
im doświadczenia i celności, ale nad tym popracujemy.
Dziewczyna
rozpromieniła się i kiwnęła entuzjastycznie głową.
– Sasuke – tym
razem zwrócił się do dziedzica klanu Uchiha – Chciałbym z tobą popracować nad
szybkością, siłą i wytrzymałością. Jesteś dobry, nawet bardzo i mógłbyś w pocie
czoła dotrzymać kroku najlepszym chūninom, a tych słabszych spokojnie pokonać,
ale jeśli natrafisz na takich shinobi jak Zabuza czy jego zamaskowany
towarzysz, to możesz nie zdążyć z atakami na czas.
Sasuke
uśmiechnął się tylko i równierz kiwnął głową.
Ostani był
Nauto.
– Naruto, muszę
powiedzieć, że jak na poziom genina to jesteś zdecydowanie chūninem. Są rzeczy,
które można jeszcze bardziej wytrenować, ale w obecnej chwili...
– ...Trzeba
podnieść umiejętności Sasuke i Sakury byśmy byli idealnie zgrani, mam rację,
Kaka-n... shi-sensei – zakończył.
Hatake w
pierwszej chwili zamrugał zaskoczony, po czym uśmiechnął się pod maską
przytakując.
– Masz rację.
Możesz więc trenować nad czym z czym masz problem, a ja pomogę tej dwójce cię
dogonić – Kakashi wykonał ruch ręką mówiący dwójce geninów by poszli za nim,
tuż za nim zniknęli za drzewami Hatake odwrócił się do swojego otōto – Ale
pamiętaj, że jeśli będziesz miał jakikolwiek problem zawsze możesz mnie o
wszystko spytać.
Gdy tylko
zniknęli Naruto szybko otworzył jeden ze zwojów, które miał ze sobą. Wszystkie
były zapisane przez ręcznie tworzone pieczęcie. Co jakiś czas na środku zwoju
znajdowały się średniej wielkości romby puste w środku. Naruto położył jedną z
dłoni na środku drugiego z nich i przesłał chakrę, a gdy odsunął rękę z cichym
poof w tym samym miejscu pojawił się kartki, pędzle i atrament. Miał zamiar
ćwiczyć pieczęcie, gdyż w jego głowie pojawiło się kilka nowych pomysłów i
chciał je jak najszybciej zapisać, by nie zapomnieć. Ostatnio prawie skończył
swoją nową pieczęć unieruchamiającą, która pozwoliła by na spowolnienie lub
kompletne unieruchomienie przeciwnika.
Tak siedział
przez pierwsze dwie godziny. Gdy postaowił zająć się czymś innym pieczęć była
prawie skończona, a dwie pozostałe w połowie. Nie wiedział jeszcze jak
działają, ale to będzie mógł skończyć później. Teraz musiał popracować nad
swoim treningiem kontroli chakry. Chciał wreszcie zacząć normalnie wykonywać
jutsu bez wpadania do wody. To było niesamowicie irytujące.
Na początku
rozgrzał się: biegając po drzewach przez około 10 minut, natępnie zrobił po 200
pompek, brzuszków, skłonów, przysiadów, skoków i wielu innych ćwiczeń, po czym
zrobił dwa klony. Pierwszy ćwiczył bardziej zaawansowaną pormę ćwiczenia z
liściem. Cała górna połowa jego ciała pokryta była liśćmi i stojąc musiał je na
sobie utrzymać. Drugi natomiast w tym samym czasie Stał do góry nogami na
gałęzi drzewa. Originał natomiast ćwiczył na wodzie. Rozebrał się od pasa w
górę i wszedł na śodek małego jeziora, które znajdowało się w lesie. Pamiętając
o utrzymywaniu się, jednocześnie próbował wykonywać różne znane mu techniki.
Wykonał Tōchō no jutsu (jutsu podsłuchu) by usłyszeć ze swojej pozycji zwierzta
z oddalonego o 100 metrów lasu, a także Suiton: Junsai no jutsu (Uwolnienie
wody: Wodna tarcza), Hegene, Kawarimi oraz pare innych. Tylko raz stracił
równowagę, jednak zostało mu najtrudniejsze.
– Kingusari:
Kirārūpu (Złote łańcuchy: Zabójcza pętla)
- powiedział, gdy łańcuchy wysunęły się z jego rękawów jedna noga
zachwiała mu się mocno, a chłopa omalże nie wpadł.
– Kuso! – syknął
starając się stanąć mocniej na płynnym podłożu.
Finalnie po
około 5 minutach zerwał technikę. Wreszcie nie wpadł całkowicie do wody
wykorzystując swoje łańcuchy był z siebie ogromnie zadowolony. Teraz został mu
jeszcze tylko trening z brońmi i taijutsu.
Klony podeszły
do niego na jezioro i przywołały różne bronie. Pierwszy trzymał proste kunaie i
shurikeny, drugi miał bō, a oryginał tachi.
– Yosh! Hajime!
– krzyknął.
W tym samym
czasie Sakura, Sasuke i Kakashi znajdowali się na niewielkiej polanie około 3
kilometrów dalej. Dla rozgrzewki przebiegli ten dystans, a następnie każde z
nich zrobiło swoje własne ćwiczenia w miejscu.
Kakashi zrobił
dwa Bunshiny, które zajęły się geninami. Sam musiał udać się na most by
ochraniać budowniczych.
Clon, który
został z Sakurą wyciągnął zwój i przywowłał swoją katanę, której wielokrotnie
urzywał jako ANBU, po czym zaczął sparingi. Po każdych 5 minutach wytykał jej
błędy, które zrobiła w pozie i zaczynali od początku. Następnie Hatake
postanowił się skupić na taijutsu, jednak już bez katany. Zawsze musiała być w
pogotowiu. Gdyby coś się stało i nie miała przy sobie katany, mogła by to
przypłacić życiem. Ten trening odbywał się jednak na wodzie. Chciał w ten
sposób zobaczyć jej kontrolę chakry. Dziewczyna rzeczywiście miała doskonałą
kontrolę. Co prawda chodzenie jeszcze sprawiało jej małe trudności, ale
naprawdę niewielkie, minimalne. Co jak na genina świerzo po Akademii było czymś
niespotykanycm.
Później miał
zamiar nauczyć ją prau mniejszych jutsu. Jednak nie teraz.
Drugi klon
przywołał ze zwoju ciężarki na chakrę. Parę na nogi, ręce, nadgarki i kostki.
Sasuke założył je, a Kakashi pokazał mu jak się je aktywuje. Po dodaniu do
pieczęci chakry, nagle zamiast ważyć zaledwie kilka gram, ważyły już razem 10
kilo. Dopiero wtedy zaczęli sparingi taijutsu. Trening był ciężki, ale to miało
dać mu w przyszłości szybkość o jakiej nikt by nie śnił.
Do domu Tazuny
wrócili dość późno. Sakura i Sasuke śmiali się i rozmawiali, a Naruto czytał
zwój na temat lalkarzy z Suny. Tylko czasami przyłanczał się do rozmowy, lub
odpowiadał, gdy pozostała dwójka go pytała. Tsunami zobiła im na obiad ryż,
ważywa i sukiaki. Nie było tego dużo, ale patrząc na warunki kraju, w którym
żyli była to wielka uczta.
Najwyraźniej
jednak, ktoś wcale nie widział obecnej sytacji tak jak ninja Konohy.
– Dlaczego się
cieszycie! Gatō i tak przyjdzie i was zabije.
Sakura i Sasuke
spojrzeli na wnuka Tazuny.
– Zakłucasz
spokój i posiłek, dzieciaku – odezwał się Uzumaki nie odwracając wzroku od
zwoju, który czytał.
– Och, no
pewnie! Ktoś taki jak ty... nie jak wy wszyscy! Nie potraficie zrozumieć jak to
jest mieć złe życie. Wszystko jest takie wspaniałe w waszej przytulnej wiosce,
że nie macie pojęcia, jakie trudne jest życie jak moje! – krzyknął, ale
natychmiast pożałował swoich słów. Poczuł jak coś łapie go za koszulkę i
podnosi do góry. Spojrzał jedynie po to, by zobaczyć czerwień i twarz demona.
– Stul pysk,
bachorze – wysyczał potwór – Myślisz, że masz źle, bo straciłeś kogoś
bliskiego, że twój kraj cierpi głód. Oczywiście, tacy jak ty tylko potrafią
płakać – mówił spokojnym, ale przerażającym, grobowym głosem, a aura mordu
falowała wokół niego – Są ludzie, którzy stracili całe rodziny. Są tacy, którzy
nawet mając dostatek nie mają w ustach ani grama. Tacy, którzy nie mają co pić,
a także tacy, którzy są bici, bo chcą ugasić najbardziej prymitywną potrzebę
głodu wśród śmietników. KONOHA NIE JEST PRZYTULNA! – ostanie słowa były
wywarczone.
Naruto póścił
Inariego, który upadł na podłogę i się skulił. Czerwonowłosy skierował się w
stronę drzwi.
– Wychodzę, nii-san
– powiedział na odchodne i trzasnął za sobą drzwiami.
Sakura i Sasuke
umilkli i w głuchej ciszy jedli dalej ryż. Sasuke zacisnął wargi. Znał
Naruto-sempai odkąd skończył 8 lat. Wedział od zawsze, że coś było nie tak, ale
nie miał pojęcia co i nigdy też nie spytał. Nie miał na tyle odwagi.
Kakashi siedział
nieruchomo, nawet długo po tym, kiedy Inari wybiegł z pokoju z płaczem.
Pamiętał, gdy
przebywał w Kraju Pól Ryżowych dostał raz wiadomość od Sandaime, że Naruto
zaginął i nikt nie mógł go znaleźć. Chciał wracać do wioski i go odnaleźć,
jednak wtedy ninja Kumo zaczęli zachowywać się dziwnie. Tak bardzo jak chciał
wracać, jego powrót mógłby przyciągnąć więcej złego niż dobrego, a Naruto był
dla Sandaime tak ważny jak dla niego i miał pewność, że Sarutobi zrobi wszystko
co w jego mocy by odnaleźć małego Uzumakiego.
I odnaleazł się pół
roku później. Ponoć w ciężkim stanie, ale wszystko było w porządku, a Kakashi
cieszył się prostą wiadomością, że chłopiec żyje.
Co takiego
jednak się stało, że proste słowa jak „wasza przytulna wioska” wywołały tak
gwałtowną reakcję? Musiał go znaleźć i porozmawiać... ale nie teraz. Hatake
znał małego geniusza od bardzo dawna. Teraz chłopak chciał być sam.
I rzeczywiście
miał rację.
– KONOHA NIE
JEST PRZYTULNA! – wydarł się na całe gardło geniusz Uzumaki, a z jego ciała
wysunęły się dziesiatki łańcuchów. Króżyły wokół niego szybko jak błyskawice,
przecinając wszystko co napotkały i po chwili Las, który jeszcze chwilę temu
znajdował się jakieś kilka metrów od domu Tazuny stał się tylko miejscem
wycinki.
Z jego gardzła
wyszedł ryk. Potężny. Jak fala uderzeniowa. Z pewnością ludzie w mieście mogli
go usłyszeć i drżeli, bojąc się, że w lesie żyje jakieś monstrum.
Zniszczył swoim
limitem krwi prawie połowę lasu.
Wtedy zmęcznie
dało o sobie znać. Cały dzień wyczerpującego treningu i wściekłość osunęły go w
ciemną otchłań snu.
Pragnąłem
by spał błogim snem, więc pozwoliłem by moja chakra powoli przesówała się w
jego układzie chaky razem z moją lepszą energią. Sam równierz zasnąłem i czekałem
na nowy dzień.
Następnego dnia
pierwszym co poczuł Naruto było znajoma chakra. Wiedział, że należała do wroga.
Natychmiast wstał i wyciągnął kunai. Zobaczył przed sobą młodego chłopaka.
Wygląd może był mylący, ale w jego aurze Uzumaki spokojnie mógł dostrzec
wszystko.
– Co tu robisz, Łowco-san?
– spytał. Chłopak trzymanym w ręce nożem powoli ścinał zioła. Nie odezwał się
dopuki nie skończył.
– Jestem tu
tylko po zioła. Nie mam zamiaru cię zabić.
– Skąd mam niby
mnieć pewność. Jesteśmy ninja.
– Cóż, nie
możesz... po za tym, zasnąłeś w lesie – wytknął mu.
– Jestem
sensorem. Nawet w czasie snu mogę wyczuć czyjąś obecność – odparł.
– Cóż, gratuluję
– odparł z cieniem sarkazmu starszy chłopak i wstał, kiedując się dalej w
stronę lasu – Przy okazji, zniszczyłeś las. Wiesz co to szacunek do przyrody? No
i skrzywdziłeś razem ze swoim mistrzem Zabuzę-sama.
– To moja praca
– odparł geniusz Uzumaki.
– Dlatego nie
szukam zemsty... po za tym, nie zabliście go. W każdym razie, w kolejnym
spotkaniu będziemy walczyć... młody Uzumaki.
Odparwszy to
odszedł.
Naruto
westchnał.
Cóż...
chyba moje włosy są zbyt charakterystyczne... A może to przez Zabuzę...
Naruto od wielu
lat miał sny o wspaniałej wyspie otoczonej wirami, a także o straszliwych
wydarzeniach, które miały tam miejsce. I pamietał twarze różnych shinobi oraz
znaki ich wiosek. Kiri, Kumo i Iwa. Do tej pory pamiętał odział Siedmiu
Mistrzów Miecza Kiri, który zmierzył się z czerwonowłosą armią, która zmęczona
była już wielogodzinną walką z najeźdźcą. Pamiętał mężczyznę o imieniu Zabuza
Momoichi oraz ludzi, którzy nazywali go mianem zdrajcy. Dlaczego? Nie miał
pojęcia.
W tym samym
czasie Haku wreszcie dotarł do domu daleko w lesie. Zabuza był ciężko ranny,
ale z pewnością mogło by być gorzej.
– Tadaima,
Zabuza-sama – powiedział chłoapk wchodząc do domu.
– Witaj Haku –
przywitał go Zabuza siedzący na łóżku. W jednej dłoni trzymał ostrzałkę, a w
drugiej kunai. Na pościeli znajdował się prawie cały arsenał Zabuzy. Jedynie
Kubikiribōchō leżał oparty o ścianę z racji swoich wielkości.
– Kogo
spotkałeś? – spytał odrazu. Momochi znał Haku lepiej niż ktokolwiek inny.
Wystarczyło, że spojrzał i wiedział co chłopak ma zamiar zrobić.
– Chłopca z
klanu Uzumaki.
– Byłby dla
ciebie dobrym przeciwnikiem – stwierdził Zabuza.
– Owszem... –
przytaknął ostatni z klanu Yuki – Myślisz, Zabuza-sama, że będziemy z nimi
walczyć?
– Najpewniej nie
– odparł mężczyzna. – Musimy tylko zabić karła oraz znaleźć i zniszczyć cały
syf, który wyprodukował. Jednak jeśli się na nich natkniesz i będą atakować
możesz ich zabić. Musimy wyeliminować każdego kto stanie na przeszkodzie w naszej misji.
– Tak jest,
Zabuza-sama.
A
w tym samym czasie mój jinchūriki szedł przez las. Okazało się, że w czasie
nocy daleko zawędrował, dalej niż się spodziewał. Do domu Tazuny było
przynajmniej z 10 kilometró.
Kilka
metrów mój tyłek! Kilometrów Kuso! klnął pod nosem skacząć po drzewach.
Nagle gwałtownie się zatrzymał. Zaledwie 2 kilometry od jego obecnego położenia
wyczówał duże skupisko chakry. Jednak nie była to typowa ludzka chakra.
Bardziej przypominała tą wydzielaną przez Summony. Miał raz okazję zetknąć się
z jednym z nich, gdy zapytał o to Sandaime. Staruszek przywołał wtedy Enmę:
małpiego króla.
Jednak to co
teraz czuł było jedynie podobne do chary summonów. Owa energia była bardzo
potężna i na swój sposób... aksamitna. Miała też w sobie pewne rozleniwienie,
jak wtedy, kiedy ktoś dobrze śpi. Ale nadal była bardzo potężna. Już nie
wspominając, że tak duża chakra była wyczówalna z tak dużej odległości...
Zaraz szepnął sam do
siebie Uzumaki i zrobił krok w tył.
Zamrugał. Zrobił
krok do przodu. Powtórzył to kilka razy.
Jak
to możliwe? Zapytał
sam siebie. Takie zjawisko było dla takiego sensora jak on, a także dla każdego
kto kochał nin-naukę jak największy skarb.
Sasu
by się to spodobało. Pomyślał
i szybko skierował się w stronę domu Tazuny. Z pewnością miał zamiar jeszcze
wrócić do tego źródła i zbadać to zjawisko, ale teraz musiał wrócić. Jeśli
nagle zostaną zaatakowani przez Zabuzę i Łowcę to będzie źle.
W końcu dotarł
do miasta. Musiał przejść przez dwie ulice i już znalazł by się na drodze
prowadzącej do domu budowniczego. Biegł po dachach domów, gdy nagle zobaczył coś
co przykuło jego uwagę. Szybko skrył się za jednym z kominów.
Do jednego z
barów wchodzili ninja Kiri. Jednak nie byli to ani Demoniczni Bracia, którzy
ponoć ucieki zanim ninja Konohy ich znaleźli, ani Zabuza i łowca. Byli to
zapewnie chūnini, bo do BINGO trafiali w większości jōnini i nukenini, a ich
Uzumaki nie znał, więc najpewniej nie byli zbyt silni. Jednak było ich bardzo
wielu. Przynajmniej 15, a to było już niepokojące. Nie dość, że na głowie mieli
Zabuzę, huner-nina, wszystkich bandytów pracujących dla Gatō to jeszcze to!
Chłopak jak
najszybiej wyciszył chakrę. Wiedział, że jedynie sensor mógł go teraz wyczuć,
ale ostrożności nigdy za wiele. Wyciągnął swoje tantō, oraz ze zwoju przywołał
szatę z kapturę, pełną łat i dziur. Założył na siebie przebranie i wszedł do
obskórnego baru. Kątem oka dostrzegł jak Kirańczycy rozmawiają z właściecielem,
a ten zaprasza ich na zaplecze.
Naruto szybko
użył jednego z prostych genjutsu rangi C, które pozwalało mu wtopić się w
otoczenie oraz rozpraszało uwagę, każdego kto spojrzał w jego stronę. Dla
jōnina było niczym... no chyba, że jōnin ssał w genjutsu, ale nie sądził, że
jakikolwiek chūnin go wykryje. Miał jedynie teraz nadzieję, że żadez z
pietnastki shinobi nim nie był. Jego uwagę przykuła jedynie jedyna kobieta w
drużynie. Miała dość długie jasne blond włosy i ciepłe brązowe oczy. W wieku co
najwyżej 14 lat. Była także nie posiadających kamizelki chūnina, tak więc
zapewne była geninem... albo miała gdzieś to czy ją będzie nosić.
Szybko przemknął
do środka, a następnie podążył za ninja Kiri, którzy zeszli małymi schodkami do
jakiegoś pomieszczenia. W środku owego pokoju było kompletnie inaczej niż w
obskórnym barze. Był tu wysoki lukces w co można wliczyć miękkie sofy z
czerwonego materiału, nowoczesny podłużny kotatsu zrobiony z czarnego drewna i
pokryty przydymionym szkłem, a także butelki z sake bardzo wysokiej jakości. Na
najdłuższej z sof siedział niszki mężczyzna z postawionymi na żel szaro-rudymi
włosami. Nosił małe czarne okulary oraz czarny garnitur. Z twarzy przypominał
bardzo grubeko szczura, kreta lub jakiego innego gryzonia. Obok niego siedziały
młode dziewczyny skąpo odziane z zamglonym wzrokiem. Ich kończyny drżały i
jedynie niektóre lubieżnie ocierały się o mężczyzne. Co było obrzydliwe, bo
karzeł musiał mieć około 50 lat.
Uzumaki od razu
wyczół, że dziewczyny są porządnie naćpane. Te które ocierały się o mężczyznę
miały bardzo wzburzoną, chaoryczną energię, a te drżące bardzo powolną, ale w
pewien sposób splątaną, co było najprostrzym znakiem zażycia narkotyków oraz
głodu nikotynowego.
– Siadajcie
panowie – powiedział karzeł i wskazał miejsca na dwóch pozostałych sofach.
Kirańczycy usiedli, jedynie ich jak się wydowało dowódca nadal stał. Wyjął z
kamizelki zwój i rozwinął go.
– Do drogi jest
gotowych już pięć statków – powiedział karzeł.
– Tak,
widzieliśmy je w dokach – przytaknął lider drużyny chūninów – Każdy ze statków
dotrze do jednego z pięciu wielkich portów: Honōnonami, Kōseki Minato, Arashi
no Umi, Uōtāsando oraz Honō no Hinansho, które znajdują się kolejno w krajach:
Wody, Ziemi, Błyskawic, Wiatru i Ognia. Na każdym znajdzie się trójka z nas
razem z fałszywymi dokumentami, pozwalającymi na wpłynięcie na wody
terytorialne tych nacji, a także przepustki, które pozowlą twoim ludziom
sprzedać wszystko na czarnym rynku.
– Zgadza się –
zaśmiał się zadowolony karzeł.
– Kiedy mamy
wyruszyć Gatō-san? – spytał lider grupy chūninów.
– Najlepiej
dzisiaj w popołudnie. Dopuki most nie jest zbudowany, moje statki spokojnie
przepłyną. Tylko jakoś je ukryjcie swoimi ninja-sposobami. Nikt nie może się dowiedzieć,
że stąd ospływają, a jeśli takowe jednostki się pojawią macie je natycmiast
zlikwidować.
– W takim razie
musimy działać od razu – stwierdziła jedyna dziewczyna wstając. W ciągu sekundy
wyjęła kunai i żuciła w stronę stojącego w cieniu Naruto.
– Suirin! –
krzyknął lider chūninów na dziewczynę, kiedy dostrzegł, jak Naruto natychmiast
zrzuca już niepotrzebne genjutsu, jednak nadal ukrywa się pod szatą. Chłopak
natymiast wyciągnął tantō i przygotował się do walki.
– Złapcie go!
Nie pozwólnie mu uciec! – zawołał karzeł. Uzumaki natymiast ruszył w stronę
drzwi. Jeden z Kirańczyków natychmiast zasłonił mu drogę, ale chłopak
natychmiast zrobił bez pieczęciową podmianę z beczkami, które stały w owym
korytarzu i natychmiast znalazł się po drugiej stronie drzwi i jak najszybciej
pobiegł w stronę wyjścia. Po chwili usłyszał za sobą kroki oraz krzyki
wydawanych poleceń przez lidera. W drodze zrobił kilka Bunshinów, które w tępie
ekspresowym rozkładały za nim pułapki. W ciągu kilku sekund był już w głównej
Sali baru. Skacząc po stolikach i przy okazji oblewając paru gości baru,
znalazł się na zewnątrz. Jego klony rozbiegły się w różnych kierunkach, a on
sam schował się na jednym z dachów w szczelinie między wentylatorem oraz dwoma
małymi kominami, a wszystko zamaskował genjutsu.
Głosy oraz
chakry Kirańczyków zaczęły się oddalać, jednak był pewny, że nad może wyczuć
jedną, z pewnością ostatni z ninja Kiri wyciszył chakrę i czekał aż Uzumaki
wyjdzie ze swojej kryjówki.
– Mam cię! –
usłyszał nad sobą dziewczęcy głos i nagle mógł poczuć jak jej chakra się
ujawnia, a dziewczyna wykonuje pieczęcie do jutsu. Suiton: Dokugyo no jutsu
(Uwolnienie wody: Sztuka trujących ryby)! – krzyknęła, a ze zwojów, które miała
przy pasku wypłynęła woda, która zmieniła się różnorakie trujące ryby takie jak
rozdymka czy skrzydlica ognista.
Uzumaki
natychmiast zrobił unik i wykonał pieczęcie.
Tygrys,
wół, pies, królik wąż!
– Fūton:
Daitoppa (Uwolnienie wiatru: Wielki przełom)!
Jednak gdy tylko
technika wiatru zniknęła w stronę Naruto poleciały shurikeny, które natychmiast
odbił swoim tantō. Dziewczyna natychmiast podskoczyła do Naruto i chciała go
kopnąć w głowę, ale chłopak natychmiast zablokował jej cios ręką. Dziewczyna
natychmiast schyliła się i położyła ręce na ziemi, by mieć stabilny grunt.
Wtedy druga jej noga pomknęła w stronę klatki piersiowej przeciwnika, co
Uzumaki sparował swoim tantō uderzając bronią w ochraniacz. Sam kopnął ją w
odsłonięty brzuch natychmiast puszczając jej nogi.
– Nie jesteś
wystarczająco szybka – zdradził jej sekret, widząc jak dziewczyna mruga
zdezoriętowana leżąc dogóry nogami. Jednak natychmiast wstała. Wyciągnęła dwa
kunaie i zaatakowała przeciwnika jeszcze raz. Oboje odbijali ataki oraz
wymieniali ciosy taijutsu. Po dwóch minutach walki dziewczynie udało się
uderzyć nogą w bok głowy chłopaka. Ciało Czerwonowłosego uderzyło w jeden z
metalowych kominów.
Jęknął boleśnie.
Dziewczyna
natychmiast podbiegła do niego, zdjęła kaptur i przystawiła kunai do szyi by
szybko zabić chłopaka. Na głowie dostrzegła czerwoną jak krew burzę włosów oraz
wyłaniający się między kosmykami ochraniacz na czoło ze znakiem Konohy.
Naruto
natychmiast splunął jej w oczy. Skzywił się widząc krew, najwyraźniej jej
kopniak był lepszy niż przypuszczał. Miał
szczęście, że go leczę... gaki. Dziewczyna odsunęła się automatycznie, a
gdy spojrzała ponownie zobaczyła tylko kłodę drewna.
Naruto
natychmiast pojawił się w najbliższym lesie, o którym poinformował go jeden z
jego klonów. Przyśpieszył kroku i jak najszybciej udał się do domu Tazuny.
Wpadł do środka
sapjąc.
Wszyscy w
pomieszczeniu zamarli.
– Naruto! –
krzyknął Kakashi i podbiegł do chłopaka.
– Ninja z
Kiri... 15 chūninów... pracują dla Gatō. Mają pomóc... pomóc mu... coś
wywieść... Most przeszkadza wypłynięciu... statków... – chłopak sapał głośno.
– Spokojnie
Naruto. Odetchnij i powiedz powli wszystko co się stało.
Uzumaki w ciągu
minuty się uspokoił i opowiedział im o wszystkim. Kakashi przeklnął pod nosem.
Czy mogło być gorzej? Pewnie, że tak. W końcu był ex-ANBU, jednak mimo wszystko
to miała być misja rangi C do cholery!
– Mamy 3 godziny
zanim wyruszą. Trzeba jak najszybciej udać się na most i ostrzec Tazunę oraz
pozostałych budowniczych – stwierdził Sasuke.
– Musimy też
zniszczyć te statki. Cokolwiek to jest może być niebezpieczne, skoro chcą to
sprzedać na czarnym rynku – powiedział Naruto. Ja i Sasuke możemy podpalić
statki Katonami, a Sakura i Kakashi-sensei będą nas osłaniać.
– Pytanie tylko
czy Zabuza, Hunter-nin, Demoniczni Bracia i ci chūnini pracują razem –
zauwarzyła Sakura.
– Nie mamy
żadnych dowodów przeciw – stwierdził Kakashi.
Uzumaki skrzywił
się. Nie wiedział dlaczego miał wrażenie, że wszyscy ci ninja z Kiri byli tu
tylko dzięki przypadkowi, jednak nigdy nie wiadomo, prawda?
– Dobrze,
drużyno, przygotujcie się. Musimy być szybcy, więc wszystko co może was
spowolniać macie zostawić. Nie marnujcie kunai i shurikenów. Jeśli zajdzie taka
potrzeba zabijcie swojego przeciwnika, jeśli nie tylko go ogłuszcie. Macie 15
minut.
Drużyna natychmiast
poszła się przygotować. Tuż przed wyjściem Naruto zostawił na drzwiach pieczęć
typu bariery, którą zakupił krótko przed misją, wzmocnioną jego osobistą
pieczęcią wiążącą i wzmacniającą.
Uzumaki zostawił
też swojego klona, a Kakashi jednego ze swoich ninkenów.
Natychmiast
ruszyli na most. W ciągu następnych 45 minut udało im się ukryć wszystkich
budowniczych. Mieli jeszcze godzinę zanim nastąpi konfrontacja z ninja Kiri.
Wszyscy ustawili się w odpowiednich miejscach, tak by nawet bez mgły nikt nich
nie zauwarzył. Uzumaki był w pozycji, gdzie pozostali członkowie drużyny mogli
go spokojnie zobaczyć. Około 30 minut przed rozpoczęciem operacji Naruto wyczuł
dwie zbliżające się chakry. Dał odpowiedni znak swoim towarzyszom. Po drugiej
stronie mostu, od brzegu szły dwie osoby. Jedna znacznie bardziej barczysta, a
druga drobna.
To
Zabuza i Łowca. pomyślał
Uzumaki i natychmiast dał znać pozostałym. Jednak co zdziwiło młodego ninję, to
fakt, że wcale nie rozglądali się za budowniczmi. Wyglądali jakby na coś czekali.
Gdy byli
wystarczająco blisko Naruto mógł poczuć zapach krwi. Miecz zabuzy pokrywała
lśniąca posoka. Z tego co słyszał Kubikiribōchō potrafiło używać drobinek
żelaza w krwi do samo regeneracji, jednak nigdy nie miał pojęcia czy to prawda.
Czyja jednak była
ta krew? Doskonale mógł wyczuć energię budowniczych. Kogo więc zabił Zabuza w
drodze na most?
– Haku.
– Mają tu
przybyć o 12:10, Zabuza-sama – poinformował go chłopak w masce hunter-nina.
Kakashi dał znak
swoim geninom by nie atakowali.
Zabuza i Haku przez
zupełną chwilę odwrócili się w ich stronę.
Uzumaki
przyłożył ręce do twarzy i dmuchnął między nie, a po chwili mogli usłyszeć
donośny głosik skowronka.
Chłopak stworzył
proste genjutsu przedstawjające ptaka, który właśnie odlatywał w stronę lasu.
Miał nadzieję, że z tej odległości nie spostrzegną, że to tylko jutsu.
Wydawało się, że
dwóch nukeninów nic nie spostrzegło jednak po ich postawach można było z
łatwością wywnioskować, że są o wiele bardziej czujni.
Kiedy już im się
wydawało, że Zabuza i hunter-nin nic nie podejrzewają Naruto krzyknął:
– Za tobą
Kaka-nii!
Zabuza był tuż
przy kryjówce Hatake ze swoim tasakiem. Kakashi natychmiast podmienił swoje
ciało na jedną z desek z budowy.
W tym samym
czasie łowca pojawił się tuż między kryjówkami trójki geninów. Złożył
natychmiast pieczęcie.
– Suiton: Furatto
taki (Uwolnienie wody: Płaski wodospad) – usłyszeli szept, a woda znajdująca
się w kałużach zaczęła mknąć w stronę hunter-nina, zabierając ze sobą wszystko
co było po drodze. Trójka geninów chciała stanąć na wodzie, której dziwnie dużo
przybyło, jednak nic to nie dawało.
– Cholera! To
technika manipulacji stanem skupienia! – krzyknął i wbił w ziemię kunai by
utrzymać się w jedym miejscu.
Haku musiał
przyznać, że czerwonowłosy był niebywale inteligętny. Bardzo szybko zrozumiał
działanie ninjutsu, mimo, że pierwszy raz je widział.
W tym samym
czasie Sasuke i Sakura również wbili kunaie w podłoże.
Uzumaki
wyciągnął rękę w stronę łowcy.
– Kingusari:
Furaingunaifu (Złote łańcuchy: Latające noże)! – gdy tylko to krzyknął z jego
rękawów wyleciały kunaie zakończone bardzo ciękim łańcuchem złotej chakry.
Hunter-nin
natychmiast odbił wszystkie noże, jednak gdy tylko Uzumaki ruszył ręką zmieniły
one tor lotu, ponownie celując w Kirańczyka.
– Hyōton: Makyō
Hyōshō (Uwolnienie lodu: Demoniczne kryształowe lustra lodu) – powiedział
chłopak, a dookoła niego wyrosły trzy lustra otaczając go zupełnie, jednak, gdy
tylko jeden z kunai uderzył w nie, powstała na nim pęknięcie.
Nani! pomyślał
użytkownik lodu. Jeszcze nigdy nie widział by ktoś potrafił chociażby zarysować
jedno z nich. Nawet Zabuzie-sama się to nigdy nie udało.
Nagle dostrzegł
za sobą ruch.
Za nim stała
różowowłosa dziewczyna. W rękach trzymała katanę wycelowaną dokładnie w niego,
w pęknięcie w lustrze. Kiedy tylko w nie uderzyło, ostrze Momoai przeszło przez
lód na wylot i wbiło się w jego brzuch na 5 centymetrów!
Shimatta!
Łowca
natychmiast automatycznie cofnął się do tyłu, przepływając przez lustra
wpadając we własną technikę uwolnienia wody, którą natychmiast zdezaktywował.
– Kai!
Trójka geninów
natychmiast przygotowała się do ataku, gdy nagle usłyszeli usłyszeli wyraźny
dźwięk uderzajacych fal o statek.
Zarówno
nastolatkowie, jak i ich mistrzowie spojrzeli w stronę rzeki, tylko by dostrzec
pięć wielkich statków.
– Shimatta! –
krzyknęła cała szóstka. Przez zupełną chwilę spojrzeli na siebie, tylko po to
by natychmiast pobiec w stronę mostu.
Naruto szybko
kazał Sasuke i Saskurze złapać się swojego ciała. Wystawił rękę przed siebie.
– Kingusari:
chēn haru (Złote łańcuchy: łańcuchowa sprężyna)! – gruby łańcuch wyleciał z
rękawa i wbił się w znajdujący się 50 metrów dalej statek, po czym jak zprężyna
zaczął się sprężać, z ogromną siłą przyciągając do siebie trójkę geninów, która
w ciągu 2 sekund pojawiła się na statku otoczona przez kilku chūninów Kiri.
Naruto
natychmiast zaatakował taijutsu powalając dwóch z nich. Trzeciego ogłószyła
Sakura.
–
Ninginpu keimusho no jutsu (więzienie z liny/żyłki ninja)!
–
krzyknął Uzumaki, a żyłka wiedziona chakrą natychmiast związała całą trójkę.
W tym samym
czasie Sasuke złożył swoich sześć ulubionych pieczęci.
–
Katon: Gōkakyū no jutsu (Uwolnienie ognia: Technika wielkiej kuli ognia)! – i
pozwolił by cały statek zajął się ogniem.
–
Futon: Daitoppa (Uwolnienie wiatru: Wielki przełom) – wykonał technikę Naruto
pomagając ogniowi kompletnie zniszczyć statek.
Kiedy
przeskoczyli na drugi statek zobaczyli, że hunter-nin, z którym walczyli
równierz walczy przeciwko chūninom. Jednak on by zniszczyć owy towar używał
ninjutsu Suitona. Najwyraźniej wiedział więcej od nich, jednak to nie było
teraz ważne.
Ważne
było by nie dopuścić do przepływu statków.
–
Omae! – usłyszał za sobą Naruto, gdy zniszczył kolejną skrzynię.
Za
nim stała dziewczyna, z którą walczył wcześniej.
Dziewczyna
wyjeła kunaie i przygotowała się do walki. Już miała ruszyć na Uzumakiego gdy
drogę zagrodziła jej Sakura.
–
Idź! Naruto! – usłyszał głos Haruno – Miałam cie osłaniać. Ty zniszcz towar!
–
Un! – chłopak skinął głową. Wykonał 5 pieczęci:
Pies, wół, wąż, szczur, tygrys!
–
Katon: Moeru tōchi no jutsu (Uwolnienie ognia: technika ognistego dotyku)! –
skóra na jego dłoniach nagle stała się niebywale gorąca, aż przerodziła się w
ognień. Chłopak natychmiast dotknął każdej ze skrzyń. Jedynie uchylił wieko
ostatniej. W środku, w małych plastikowych woreczkach znajdowała się jasno
seledynowa substancja. Część miała bardziej konsystencje granulek, a część
proszku.
Schował
jeden z nich do kieszeni i spalił wszystko pozostałe.
W
tym samym czasie Sakura walczyła z dziewczyną z Kiri. Haruno miała zdecydowaną
przewagę, jednak jej przeciwniczka z pewnością walczyła już przeciwko innemu
użytkownikowi kenjutsu.
Dopiero
po kilku minutach walki Kirańczynka upadła i uderzyła głową o burtę, prawie
tracąc przytomność. Jej wzrok był zamazany. Nic nie widziała.
Zabij ją... usłyszała
Sakura w swojej głowie.
Nani...
Zabij...
Ręce
Sakury zadrżały, kiedy bezwiednie uniosła katanę nad swoją głową. Już miała
zadać śmiertelny cios, gdy usłyszała świst shurikenów.
Natychmiast
oprzytomniała i odbiła je ostrzem Momoai.
Obok
Kirańczynki pojawił się dowódca grupy chūninów.
–
Suirin – szepnął cicho, podniósł ciało dziewczyny i przeskoczył na ostatni
ocalały statek. Ułożył dziewczynę na pokładzie po czym staną na wodzie przed
statkiem. Wykonał pieczęcie.
–
Suiton: Ōkina nami no jutsu (Uwolnienie wody: technika wielkiej dali)! – gdy
tylko to zrobił wielka fala pomknęła w stronę zniszczonych statków, gdzie
znajdowali się Konoszanie. Natomiast druga fala uderzyła w ocalały statek
natychmiast pchajac go w stronę morza.
Cała
szóstka oraz kilku związanych lub nieprzytomnych Kirańczyków znów znalazła sie
na moście. Hunter-nin sapał głośno. W jego brzuchu nadal znajdowała się dziura
zrobiona przez Sakurę. Była jedynie obłożona lodem by zatamować upływ krwi.
–
Jedni uciekli – stwierdził Zabuza.
–
Hai, Zabuza-sama. Zmierzają do Kōseki Minato.
–
Musimy ruszać natychmiast stwierdził Mistrz miecza, jednak zatrzymał ich
Kakashi.
–
Stójcie! Najpierw wytłumaczcie o co w tym chodzi?
–
I co to jest? – dopowiedział Uzumaki wyciągając z kieszeni bluzy woreczek.
–
Nie wiecie? – zdziwił się Zabuza. To dlaczego oni wogóle walczyli z
przemytnikami?
–
Usłyszałem rozmowę między tymi tu – czerwonowłosy wskazał na związanych
Kirańczyków – oraz Gatō. Chcieli na nielegalu przewieść coś do Honō no Hinansho,
a to miasto Krjau Ognia. Jako żołnierze Konohy musieliśmy zlikwidować
zagrożenie, które mogli wywołać, skoro dotyczyło naszego kraju – poinformował
ich.
–
Eh... – westchnął Zabuza – Chyba nie mamy wyboru, co? To co trzymasz w rękach
mały to najbardziej niebezpieczny narkotyk jaki obecnie wyprodukowano.
Kurikaeshi. Natychmiast uzależnia i powoduje różnego rodzaju choroby
psychiczne. Schizofrenię, autyzm, osobowiść dyssocjalną czy cierń
psychopatyczny. Już nie wpominając, że na głodzie zwiększa dziesięciokrotnie
agresje oraz wyostrza zmysły. Od pierwszego zażycia już zaczyna zabijać. Po 5
dawkach po 100 miligramów umiera się w strasznych męczarniach. Wywołuje wizje,
w których można zobaczyć to za czym się najbardziej pragnie.
Naruto
skrzywił się. Dlaczego Gatō miałby to rozprowadzać? W ten sposób tylko zabił by
większość swoich dostawców. Jednakże, popyt na to gówno na pewno byłby duży.
Ostatnie wojny, konflikty wewnętrzne, szalejące bijū. Katastrof było mnóstwo.
Każdy kogoś stracił.
–
Dlaczego Gatō to sprzedaje? – spytał Sasuke, który najwyraźniej również był
podobnej myśli.
–
Najlepiej spytać go samego – stwierdzil Zabuza i skierował się w stronę miasta,
a po drodze mówił dalej: – Panowie Feudalni zdali sobie sprawę z zagrożenia już
jakiś czas temu. Jednak Kage nie byli zgodni do współpracy. Tsuchikage i
Raikage są przeciwni jakiejkolwiek pomocy Konosze. Mizu no Kuni ma własne
problemy i odcina się od świata, a Suna jak zwykle myśli, że jej nic nie
dotyczy. Dlatego właśnie Daimyō stworzyli pewien projekt. Zlecają zadanie
nukeninom, którzy nie mają nic wspólnego z polityką krajów i oferują
wyczyszczenie konta za pomoc w zniszczeniu Kurikaeshi. Ja i Haku byliśmy
jednymi z nich.
Kiedy
skończył staneli właśnie przed barem, który Naruto bez problemu rozpoznał. Było
to miejsce, gdzie wcześniej spotkał chūninów Kiri.
Weszli
do sekretnego pokoju. Na kanapie siedział już związany i zakneblowany Gatō. Był
przerażony, ale mu sie należało. Wokół było pełno krwi.
–
Zabiliście te dziewczyny. – bardziej stwierdził niż zapytał Naruto.
–
Podano im Kurikaeshin i tak by umarły – stwierdził bez cienia emocji Haku.
Uzumaki
tylko kiwnął głową. Domyślił się już tego.
Odkneblowali
karła.
–
Powiedz nam lepiej wszystko co wiesz – syknął Kakashi. Nie podobała mu się ta
cała sytuacja.
–
Ja nic nie wiem. Ja jestem tylko doręczycielem. Dostajemy towar i mamy go
sprzedać wedle instrukcji, to wszystko!
–
Jak się nazywa wasz zleceniodawca? – spytał zimno Zabuza opierając się
bezceremonialnie o swój miecz.
–
Nie wiem! Nazywają go Mastermind! To wszystko! – krzyczał.
Kakashi
i Zabuza spojrzeli ukradkiem na siebie, po czym Kirańczyk dał znak swojemu
partnerowi, a Haku natychmiast zabił mężczyznę wbijając senbon w punkty
witalne.
Cała
grupa wróciła do domu Tazuny. Jako iż to Pan Feudalny Kraju Ognia zlecił
Zabuzie i Haku zniszczenie Kurikaeshi, dwójka nukeninów postanowiła wrócić do
Konohy razem z Drużyną 7.
Most
był prawie do końca zbudowany, Sasuke i Naruto wyruszyli na wycieczkę.
–
Sempai – Uchiha zwrócił się do przyjaciela – Jak myślisz co to jest? – spytał.
–
Nie wiem... jednak ja jako sensor wyczuwam to dopiero po przekroczeniu pewnej
granicy. Coś takiego jest wręcz niebwałe. Wedle moich obliczeń źródło tej
energii i źródło energii tworzącej barierę wokół kraju fal znajduje się w tym
samym miejscu. To musi być powód, dla którego Kraj Fal nie nawidzają sztormy,
jak wszystkie pozostałe miejsca w Archipelagu Fal.
–
Ale nie masz pojęcia co to jest?
–
Unn – zaprzeczył – Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem w tak potężnym
wydaniu. Taką energię mają przedewszystkim stare artefakty jak na przykład
Momoai, jednak tam, energia jest przytłumiona, a tu jest bardzo potężna. Jednak
wydaje mi się, że tylko sensorzy mogą to wyczuć. Inaczej były by na ten temat
jakieś wzmianki, a tu nic nie ma.
Kiedy
przeszli przez barierę, Sasuke potwierdził, że nic nie może wyczuć. Na miejsce
dotarli w ciągu pół godziny.
Znajdowali
się przy niewielkim pagórku.
–
Co to za miejsce? – spytał Naruto. Sasuke wyjął mapę.
–
To jedno ze wzniesień. Nie najwyższe, ale znajduje się tu bardzo dużo jaskiń –
powiedział Uchiha.
Chłopcy
zaczeli chodzić wokół pagórka.
Naliczyli
się 8 jaskiń. Dziwnie podobnych i w równej odległości od siebie.
–
Masz coś? – spytał Uchiha – Mnie się to nie podoba. Wszystkie sa na tyle duże,
że spokojnie wjedzie do nich duży wóz. Cztery z nich wskazują strony świata, a
pozostałe miejsca wschodu słońc w czasie przesileń.
–
Ta energia... – zaczął Uzumaki – jest przesiąknięta śmiercią.
–
Świątynia ofiarna jakiejś antycznej religii? – bardziej stwierdził niż zapytał Sasuke.
–
Tak myślę – przytaknął.
–
Wiesz... nie jestem samobójcą, ale wiem, że chcesz tego tak bardzo jak ja...
–
Taaa...
–
No to wchodzimy – stwierdzili jednocześnie.
Omineli wszystkie półapki, chodź czasami było
ciężko, jednak to co zobaczyli w środku zszkowało ich. Bo przed nimi znajdowało
się coś zupełnie innego niż przypuszczali.
–
To jest... – szepnął Sasuke. Nie wiedział czy powinnien skończyć to słowo. Jak
bardzo to musiało być potężne skoro przetrwało tak długi czas! To było
niemożliwe.
Jednak
Uzumaki potwierdził jego przypuszczenia.
–
Grób.
A/N: Ach, kolejny rozdział. Jak sie wam podobał? Sporo nad nim siedziałam. Tak, wszystko to co się dzieje jest wbrew pozorą ważne. Początkow chciałam zabić Zabuzę, ale gdy przejżałam plot coś zrozumiałam i wyszło mi, że jak zostawię go żywego to wyjdzie lepiej.
Co do kontroli chakry przez Naruto... on nadal ssie w genjutsu, ale przez całe swoje życie uczył sie kontroli swojej (bardzo dużej ilości) chakry. Wiecie, praktyka czyni mistrza. Sam będzie też umiał zrobić najwyżej genjutsu rangi D++/C-, ale potrafi nakładać genjutsu jedno na drugie. Później wszystko będzie wyjaśnione.
Czym są ninjutsu manipulacji stanem też jeszcze będzie, nie martwcie się.
Przy okazji. W Kraju Ziemi miasto portowe nazywa się jak widzieliście Koseki Minato. Minato dosłonwie znaczy port, tak byście wiedzieli. To, że nasz ukochany Yellow Flash też się tak nazywa to juz sprawa drugo rzędowa. O wszystkim będzie w późniejszych rozdziałach. Natomiast działanie Kurikaeshi jest w gruncie rzeczy połączeniem działania prawdziwego narkotyku o nazwie Krokodyl oraz narkotyku z Code Geass, który nazywał się Refren. Sama nazwa Kurikaeshi oznacza dosłownie powtórzenie, koło. Ktoś mnie prosił by pisać ANBU przez N, bo mu się to myli, wiec też tak będzie. Później może poprawie w poprzednich rozdziałach.
Co do kontroli chakry przez Naruto... on nadal ssie w genjutsu, ale przez całe swoje życie uczył sie kontroli swojej (bardzo dużej ilości) chakry. Wiecie, praktyka czyni mistrza. Sam będzie też umiał zrobić najwyżej genjutsu rangi D++/C-, ale potrafi nakładać genjutsu jedno na drugie. Później wszystko będzie wyjaśnione.
Czym są ninjutsu manipulacji stanem też jeszcze będzie, nie martwcie się.
Przy okazji. W Kraju Ziemi miasto portowe nazywa się jak widzieliście Koseki Minato. Minato dosłonwie znaczy port, tak byście wiedzieli. To, że nasz ukochany Yellow Flash też się tak nazywa to juz sprawa drugo rzędowa. O wszystkim będzie w późniejszych rozdziałach. Natomiast działanie Kurikaeshi jest w gruncie rzeczy połączeniem działania prawdziwego narkotyku o nazwie Krokodyl oraz narkotyku z Code Geass, który nazywał się Refren. Sama nazwa Kurikaeshi oznacza dosłownie powtórzenie, koło. Ktoś mnie prosił by pisać ANBU przez N, bo mu się to myli, wiec też tak będzie. Później może poprawie w poprzednich rozdziałach.
A to ja podczas pisania. Ciągle ktoś mi przeszkadzał ._.
Finalnie nadal ich nie rozpoznaje
Ja: Idąc za ciosem Jehowa jest jedynie błędnym spolszczeniem używanym przez Świadków Jehowy, a oryginalne imię Boga to JHWH xP
OdpowiedzUsuńNaru: A poza tym dobrze że uprzedziłaś że masz niemiecką klawiaturę, bo inaczej byśmy cię chyba spalili żywcem xD
Fuu: No... Więc Zabuza i Haku żyją... Yay! Ciekawi mnie raczej ten Mastermind i jego cele...
Menma: Walić go, niech wybije wszystkich żyjących shinobi, będzie spokój i pozbędzie się narkomanów... Z drugiej strony Kurikaeshi można by dodać komuś do jedzenia lub picia... Ale walić to! Mnie interesuje bardziej ten grób z czakrą!!! Rikudou a może jakichś Uzumaki!? Ootsutsuki!? Gadaj, ale już! (nagle zostaje wyrzucony przez duet lisów) WAAAAAAAA...
Yin Kurama: Heh... Już dawno chciałem to zrobić!
Yang Kurama: Hehe... Żółwik!
Yin K.: Taa... (przybija żółwika)
Ja: No... Ja czekam na więcej i plus za Kaguyę... A pro po, na samym początku zamiast "Momoichiego" przeczytałem "Momoshikiego" i przez jakąś minutę się zastanawiam skąd u ciebie się pojawił nowy antagonista filmu Boruto The Movie xD
Sayo i weny życzę!
Kurde no!
OdpowiedzUsuńRyzykuję jak nie wiem, czytając ten rozdział, gdyż no... piękny szlaban ALL... jednak jestem i komentuję :D
Tsunami tak miała na imię?? Szczerze, to jak se myślę, "nazywa się Tsunami" to przychodzi mi jednio wytłumaczonko - Które kompletnie nie ma nic wspólnego z anime i blogiem, więc nie dam ci satysfakcji mojej głupoty xD Zaskoczyło mnie to, że Sandaime dał Naruto na 10 urodzinki księgę BINGO -.- realy? No dobra, ja mu wybaczam, bo pewnie miał w tym głębsze zamiary typu: chronienie go bardziej, mimo iż to jakkolwiek dziesięciolatkowi nie pomoże. No jak? Gówniarz vs. ninja rangi S?? Było by ciekawie :D
Za każdym razem gdy czytam "księga BINGO" w głowie pojawia mi się ta gra dla emerytów. Serio xD Normmalnie szał można dostać!
Sasek i Sakura zdradzili Narutka i powiedzieli że dał im księgę T-T A gdzie jeden za wszystkich czy jak tam??????????? Najlepsze moim zdaniem było sprawozdanie umiejętności. Tak czytam, czytam, czytam i jeszcze raz przeczytałam Naruto wypowiedź bo normalnie padłam. On śmie twierdzić, że to nic wielkiego?! Ja umiem tylko pieczęć barana i smoka! Nic więcej przy nim to ja jestem zerem. A on bohaterem xD
aLE TAK SERIO, FUCK YOUR LOGIC NARU! Rozwala mnie twoja wizja jego XD śmiem zacytować Konohamaru "Czyli... jesteś kujonem" xD Pamiętam wtedy tę żądzę mordu od rudego hahaha :D ^^ Genialnie te twoje cacka, normlanie łzy w oczach jak czytam!
Zasmucił mnie fakt, o którym NIE WIEDZIAŁAM (!), że Naruto zaginął na pół roku. Jaaaak to mooooożliiiweeeeeeee~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????? Nie wybaczę temu, kto to zaplanował! W sensie tej osobie z opowiadania! Do autora nie mam nic... znaczy do ciebie, bo zapewne to czytasz, ne? <> Jawiemżemnienielubisziwogólealejauwielbiamtwojepisaneopowiadania!
<>
Znam tak szczerze wszystkie na pamięć, no może nie tak zdanie w zdanie, ale w akcji się orientuję :D
Jak tam The Killing Arena?? Tenskno mi za tym T-T Sasu szuka szuka i nie doszuka.... ale będzie dym jak się spotkają XD
Ale dobra wróć! Nie ten blog!
Zachowanie wnuczka Tazuny do osoby Uzumakiego zawsze mnie wku...-rzało! Normanie nie wiem czemu, ale on tak jakoś mnie irytuje! Myśli że ma najgorzej! A to nie jemu zabierają komp, mangi, kryminały, laptop i usuwają konta na śieci! Masakra no!
Znowu zeszłam z tematu. Sorry no, ale ja na dzisiaj kończę, bo zaraz rodzice z pracy back a ja nie chcem Hell's kitchen alias life mieć!
Pozdro wenki i całuski od Ecleett~!
:**
No i na incognito byłam jako anonim =.= masz potwierdzenie!
UsuńZapomniałam chyba napisać DUŻO weny xD bo TEGO dużo TRZEBA!
Notka ciekawa i napisana świetnie jak zawsze z resztą. Bardzo lubię twoje opowiadania. Masz talent. Rozwijaj go. Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaruko: unn. Na myśl przychodzi mi jedno pytanie .... Gdzie był Naruto przez bodajże pół roku ????!!!
OdpowiedzUsuńNaruko: zakład że starżysna (nie wiem jak to się pisze) ???
Naruko: Może nie wiem
Czekam na next
Pozdrawiamy
Naruko i reszta :*
Świetne, cudne i wspaniałe. Orginalne pomysły i bardzo ciekawe. Kocham czytać twoje opowiadania, ponieważ widać, że nie robisz tego na odwal i się starasz. Masz mega talent do pisania według mnie. Życzę wiadro weny, a najlepiej dwa i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń/Amaya
No muszę przyzna ci wyobraźnię. Twoje opowiadanie tak diametralnie różni się od oryginału, że mam wrażenie że to jest prawdziwa opowieść o Naruto. Bardzo mi się podoba szczegółowy opis walki jak i dbanie o inne szczegóły. Bardzo jestem ciekaw co będzie dalej i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się już niedługo.
UsuńPozdrawiam Kuraj.
P.S. Zapraszam na moje opowiadanie na pieczecprzeznaczenia.blog.pl. Choć moje opowiadanie nie jest tak dobre jak twoje to mam nadzieję, że ci się chociaż przypadnie do gustu.
Hej,
OdpowiedzUsuńKakashi zaskoczony wiedzą Naruto, podoba mi się, i się wyjaśniło skąd ma księgę bingo, i jak widać Kakashi się martwił o niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia