18.07.2015

[V]

Narkotyk o nazwie Kurikaeshi
Kim jest Mastermind?

A/N: Uwaga, przez posiadanie tylko komputerów z niemiecką klawiaturą i sprawdzaniem błędów, ten rozdział nie jest poprawiony... jestem 100% pewna, że gramatycznym nazistom wybuchną mózgi. Gdy wrócę do domo poprawię. Teraz musicie z tym żyć. A jak ktoś mi coś powie to zabije. TO NIE JEST MOJA WINA! (Wybacz Robso, moja dysleksja ssie...)
Czas przytulasków z Mamą Kaguyą! (Tak, uwielbiam ją )

Kofstein: Niech ta notka zapcha twój głód mego opowiadania. W wordzie miał jakieś 14 stron. Poprzednia tylko 9.
Robso: A wiesz, że Jehowa pisze się przez I?
Ecleette: Fuck yeah logic zobaczysz w tym rozdziale, a tego tylko będzie więcej. No i tak, słodzisz mi. Obym tylko cukrzycy nie dostała xD
Darka: Nie paczaj tak na mnie. Ja mam po swojej stronie Jashina-samę! Bo wiesz Smoking kills people and so do Jashin. Ach tak... źle się działo w moim życiu po sadze Marineford *loony face* A tak btw widziałeś (zawszę się zwracam jak do facetów, bo potem się okazuje, że myle komuś płeć >...>) ostatni rozdział OP 794? Ja wiedziałam. Wiedziałam. Jakby było inaczej to by wrócił... a teraz tak se poszedł! OMFJ-sama...
Raks: dzięki za link, zajrzę, ale SPAM do spamownika.
Panie ostatni o długim imieniu Tripple Uzumaki Kyodai (tak skrutowo xD): Naruto mój drogi, twoje czerwonowlose wcielenie ma więcej szarych komurek, musisz z tym żyć skarbie. A za Itami zabiorę się po 10 rozdziale CWU, a tu będzie przerwa. Wtedy też skończę pozostałe opowiadania. Mam zreszą już cały rozpis.
And now grab my hand and lets go to infinity czyli w skrócie rozdział.


Narkotyk o nazwie Kurikaeshi.
Kim jest Mastermaind?
Tuż zanim Kakashi wykończył Momoichiego na polanie pojawił się jego wspólnik w białej masce onina Kiri, chwycił ciało swojego mistrza i zniknął w podmuchu mgły i wiatru.
Kakashi oraz jego podopieczni przeklęli coś cicho pod nosem. W tą krótką walkę włożyli mnóstwo wysiłku, szczególnie trójka geninów, a nie udało im się do końca wygrać. Cóż, przynajmniej Zabuza był wykończony do tego stopnia, że z pewnością nie zobaczą go przez następnych kilka dni.
Jak się okazało, Tazuna rzeczywiście znajdował się w bezpiecznym miejscu. Kilka kilometrów od ich pola walki w małej grocie, gdzie ledwo mógł leżeć przez swój gruby brzuch, ale mimo wszystko nie zaczął narzekać, gdy dołączył do grupy.
Kakashi w tym czasie odpoczywał pod drzewem. Zmęczenie mocno dawało o sobie znać przez zbyt długie używanie Sharingana. Wiedział, że zbyt szybko go użył i mogło go to zgubić. Nogi trzęsły mu się mocno, dlatego nie chciał ich nadwyrężać. Masował je jednocześnie rozprowadzając chakrę by dać im siłę jeszcze na kolejną godzinę, dwie drogi. Musieli podróżować wolniej, w razie gdyby ktoś jeszcze stał na ich drodze.
Pozostała trójka nie była ranna, a jedynie posiniaczona i mocno wyczerpana.
Do domu Tazuny dotarli po półtorej godzinie. Gdzie entuzjastycznie przywitała ich córka mężczyzny Tsunami oraz posyłając im ponure spojrzenia wnuk Inari.
Cała czwórka zjadła szybką kolację i położyła się spać. Kakashi wypuścił na straż swoje nin-inu, by psy pilnowały okolicy. Wiedział, że po całym dniu wrażeń genini byli padnięci, a sam ledwo trzymał się na nogach. Musiał pamiętać, że nie był już w drużynie z chuuninami i jouninami, którzy zawsze będą widzieć jego tyły i ochronią go gdy zasłabnie przez zbyt długie używanie Sharingana. Teraz pracował z DZIEĆMI, które dopiero weszły w ten świat i jeszcze wielu rzeczy nie potrafiły. Popełnił błąd... i miał zamiar już nigdy go nie powtórzyć.
Następnego dnia po solidnym objedzie cała czwórka udała się do lasu.
– Czas na trening, moi mali genini – powiedział Kakashi – jednak najpierw powiedzcie mi co już potraficie. Każda umiejętność, która może wam pomóc jako ninja. Sasuke, ty zacznij.
Brunet zamyślił się na chwilę by niczego nie pominąć.
– W kwestii teoretycznej, posiadam informacje na temat większości krajów, szczególnie pięciu wielkich nacji, tych, które leżą w sąsiedztwie z Hi no Kuni oraz tych, z którymi nie mamy najlepszych stosunków – powiedział chłopak, a po namyśle dodał – jak zresztą pozostali.
Dwójka geninów kiwnęła zgodnie głowami.
Kakashi był pod wrażeniem. Wielu ninja zaniedbywało wiedzę teoretyczną lub przygotowywała się tuż przed misją, natomiast ci młodzi genini już teraz znali większość tego co im było potrzebne na misji w terenie. Gdyby zlecono im jakąś misję, musieli by tylko przeczytać szczegółowe informacje, które i tak dostawali w szczegółach misji.
– Znam też profile większości nukeninów o randze A, B i C. Nie miałem jednak dostępu do tych z profilem S – przyznał.
– A tak, miałem się was zapytać wcześniej... – przypomniał sobie Hatake – Skąd macie BINGO?
Sakura i Sasuke tylko wskazali na Naruto, a Kakashi westchnął. Trzeba się tego było spodziewać.
– A ty skąd to masz, Naruto?
Czerwonowłosy podrapał się po głowie i zaśmiał cicho.
– Dostałem od Hokage-sama na moje... 10 urodziny, chyba...
Kakashi tylko przez chwilę pomyślał, że Hokage naprawdę się starzeje skoro daje takie rzeczy dziecku, jednak nie skomentował i nakazał Sasuke kontynuować.
– Znam też teorię działania jutsu wykorzystujących chakrę oraz samą teorię energii i pieczęci ręcznych. Moja kontrola chakry pozwala mi już chodzić po drzewach, ale mam problem z chodzeniem po wodzie. Wykorzystuje rodzinne taijutsu i techniki ognia, które poznałem ze zwojów w bibliotece Uchiha. Wiem też, że moim wiodącym elementem jest Raiton, ale jeszcze nie opanowałem dobrze manipulacji – przyznał. No i znam kilka prostych, ale skutecznych genjutsu oraz opanowałem także podstawy walki za pomocą tachi i tantō.
Kakashi musiał przyznać, że jest pod wrażeniem. Nie sądził, że ktoś w tak młodym wieku może nie tylko mieć dużą wiedzę, ale też zaawansowane umiejętności. Co więcej, chłopak już znał swój element oraz miał dość dobrą kontrolę chakry skoro już zaczął chodzić po drzewach. Potrafił także korzystać z różnego rodzaju broni.
Kakashi wskazał następnie na Sakurę.
– Tak samo jak Sasuke znam informacje na temat pewnych krajów ninja, teorię chakry oraz oriętuję się w BINGO. Potrafię chodzić po drzewach oraz ustać na wodzie. Moimi elementami są Doton i Suiton, ale nie posiadam zbyt dużych pokładów chakry. Nie mam wyraźnego stylu walki w taijutsu. Przede wszystkim styl akademicki z małymi trikami, których nauczyli mnie rodzice. Staram się zgrać moje taijutsu przedewszystkim z moim kenjutsu. Oprócz 3 jutsu z Ninja Gakkō znam jeszcze podstawy Iryō ninjutsu oraz jedno genjutsu rangi C. Moją główną bronią jest katana.
I tu Hatake był miło zaskoczony. Może i dziewczyna nie miała zbyt dużo chakry, ale starała się wykorzystywać to i rozwijać swoją kontrolę chakry poprzez medyczne ninjutsu i genjutsu, a w tak młodym wieku to było coś.
Ostatni był Naruto i Kakashi już wiedział, że wiedza tego dzieciaka jest nawet większa niż w pzypadku pozostałej dwójki.
– Cóż... oczywiście znam informacje na temat krai, aczkolwiek ja mam ich trochę więcej niż Sakura i Sasuke. Geografia, polityka, historia, architektura i tym podobne. Wiem sporo o nukeninach, aczkolwiek tylko to co jest napisane w BINGO. Znam teorię energii, chakry, pieczęci ręcznych, pieczęci pisemnych, elementów żywiołów oraz różnych sposobów walki jak na przykład lalkarze, o których właśnie czytam. Mam bardzo duże pokłady chakry, ale już od wielu lat ćwiczę moją kontrolę, więc potrafię chodzić po wodzie, jednak ciężko jest mi wtedy wykonywać jakiś bardziej skomplikowane jutsu. Moimi elementami są Suiton, Fūton oraz Katon. Walczę różnymi stylami taijutsu. Chciałbym nauczyć się stylu mojego klanu, jednak nie posiadam na jego temat informacji, poza prostymi katas. Potrafię rozwiać każde genjutsu jednak nie jestem zbyt dobry w ich tworzeniu, ale nadrabiam to tworząc je jak najbardziej namacalne. Potrafię też nakładać jedno genjutsu na drugie dzięki mojej dobrej kontroli chakry. Ale nadal nie są to iluzje, z którymi chūnin miałby problem. Moje ninjutsu to Bunshiny stałe, podmiana, zamiana oraz kilka D i C poziomowych jutsu manipulacji moimi elementami, jutsu podsuchu, transfer chakry, puls chakry oraz techniki związane z moim kekkei genkai. Znam podstawy walki różnymi brońmi jak na przykład kataną, shinobi-gataną, wakizashi, tachi, tantō, bō, hachiwari, tonfami i paroma innymi. Oprócz tego potrafię tworzyć pieczęcie podróżne, wiążące oraz dezaktywujące, ale i tak wszystkie są na maksymalnym poziomie C-. Nic wspaniałego.
Kakashi miał wrażenie, że ktoś sobie z niego żartuje. Tak, wiedział, że Naruto jest geniuszem, ale samoocena jego zdolności była niesamowicie niska. Nawet sam wielki Hatake nie umiał połowy tego, gdy był w wieku Uzumakiego. Co prawda, jego umiejętność używania tantō były na bardzo wysokim poziomie oraz miał raikiri oraz kilka innych zabujczych technik... ale to była wojna i każdy uczył się wtedy zabijać. Uzumaki natomiast wiedział to wszystko w czasach pokoju nie wspominając już, że był samoukiem. To nie było coś, co widziało sie na codzień. Mimo tytułu geniuszy i Kakashi i Itachi nauczyli się wielu rzeczy dzięki swoim rodzinom.
Jednak to co najbardzie spodobało mu się w całokształcie ich wypowiedzi to fakt, że genini znali też swoje braki i z pewnością sami nad nimi pracowali. Teraz trzeba było tylko sprawdzić w czym jeszcze mają problemy.
Hatake tylko kiwną głową.
– Dobrze. Chciałbym jednak zobaczyć jak potraficie wykorzystać te umiejętności w walce. Widziałem wasze ostatnie walki i chiałbym zobaczyć teraz co musicie dopracować. Pierwsza będziesz ty Sakura. Dziś nie będę z wami ćwiczyć genjutsu. Zrobimy to innym razem. Pokażcie mi swoje najlepsze atuty.
Dziewczyna ustawiła się przed swoim senseiem.
– Możesz używać wszystkiego co masz, okey?
– Un! – przytaknęła. Widziała, że ich sensei to nie byle kto. Wyciągnęła katanę. Wiedziała, że nie uda jej się nawet zadrasnąć Hatake jeśli będzie myśleć, że jej taijutsu jest coś warte. Natychmiast ruszyła na Kakashiego, który wyciągnął kunai i zaczął parować jej ruchy.
W obecnej chwili jōnin chciał przedewszystkim zobaczyć jak dziewczyna posługuje się kataną, skoro jak twierdziła jest to jej główna broń. Wiedział już, że będzie musiał z nią nad wieloma rzeczami popracować, jednak z zadowoleniem mógł przyznać, że dziewczyna miała niesamowicie ogromny talent do walki mieczem. Tu i uwdzie widział spore ubytki, ale jej poziom jak na genina, świerzo po Akademii, był niezwykle wysoki.
Po 5 minutach pozwolił dziewczynie usiąść i odpocząć.
Kolejny był Sasuke. Tu walka polegała w większości na taijutsu i ninjutsu. Chłopak miał świetną technikę. Potrafił w rewelacyjny sposób operować swoim ciałem nawet w sytuacji, gdy praktycznie był unieruchomiony, jednak był zbyt wolny jak na ich obecną sytuację, a jako walczący na średnio-bliski dystant musiał nad tym popracować. Techniki ninjutsu, które posiadał były opanowane do perfekcji. Nie było to coś zaawansowanego, ale zdecydowanie potrafił się nimi posługiwać, a oprócz tego genialnie wykorzystywał podmianę.
Jemu też po kilku minutach pozwolił odpocząć. Wiedział już, że z pewnością z Sasuke popracuje nad szybkością, a także gdy wrócą do Konoha zacznie z nim naukę Raitonu.
Ostani był jego mały Naru-chan. Człopak stanął w dość dziwnej pozie. Jednak Hatake miał pewność, że Uzumaki wie co robi. Gdy chłopak na niego ruszył Hatake mógł w walce taijutsu dojrzeć praktycznie wszystkie style walki praktykowane w Konoha. Wykorzytywał skoki typowe dla Sarutobich oraz ciosy w witalne punkty Hyūgów, kopnięcia oraz niektóre ruchy były mu znajome ze stylu walki Inuzuków. Mógł tak wyliczać w kółko. Widział nawet kilka ruchów, których używali członkowie klanu Hatake. Już nie wspominając, że chłopak nagle przyzwał broń. Hatake zanotował sobie w pamięci by spytać, gdzie ukrywał pieczęcie przywołania. Tu równierz sprawdziły się jego słowa. Jakiejkolwiek broni by nie używał, zawsze potrafił ją sprawnie wykorzytsać i nawet jeśli Kakashi potrafił wytrącić mu z ręki każdą z nich, to mimo wszystko każda kolejna broń zaskakiwała by przeciwnika. Kiedy przyszło do ninjutsu równierz się nie zawiódł. Techniki były opanowane perfekcyjniei wykorzystane najdogodniej do sytacji. Co ważniejsze, Kakashi zauwarzył, że chłopak potafił wykonywać niektóre jutsu bez użycia pieczęci, co go mile zaskoczyło. Ostanie z czym walczył były łańcuchy. Jak i przy pierszym z nimi kontakcie, walka była trudna. Nie miał jakiegokolwiek pojęcia o ich morzliwościach, zastosowaniu oraz użyciu. Właściwie, bardziej walczył na czuja, co było bardzo rzadkie w jego przypadku, ale teraz jak najbardziej konieczne.
Sparing zakończył się dopiero po 10 minutach. W obecnej chwili na tle pozostałej dwójki chłopak nie miał jakichkolwiek braków. Teijutsu było tak skonstruowane by nie mieć jakichkolwiek braków. Używanie broni, było nie tylko na wspaniałym poziomie, ale było także świetnie skoordynowane z pieczęciami przywołania. Ninjutsu było wykorzystane w 100%, a w tym samym czasie siła, szybkość i wytrzymałość Naruto dawała mu szansę na długą walkę, w której to on będzie panem. Jego inteligencja pozwalała mu walczyć z Kakashim na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście, że wszystko można było jeszcze bardziej dopracowywać, ale już teraz Kakashi mógł powiedzieć, że chłopak jest już zdecywoanie materiałem na chūnina.
– Dobrze. Wiem już nad czym musimy popracować – powiedział Hatake i zwrócił się do jedynej dziewczyny w zespole – Sakura, mam zamiar ulepszyć twoje taijutsu oraz kenjutsu tak by nie było żadnych ubytków. Jednak mogę spokojnie powiedzieć, że masz ogromny potęcjał oraz już teraz twoje ataki są bardzo szybkie, jednak brakuje im doświadczenia i celności, ale nad tym popracujemy.
Dziewczyna rozpromieniła się i kiwnęła entuzjastycznie głową.
– Sasuke – tym razem zwrócił się do dziedzica klanu Uchiha – Chciałbym z tobą popracować nad szybkością, siłą i wytrzymałością. Jesteś dobry, nawet bardzo i mógłbyś w pocie czoła dotrzymać kroku najlepszym chūninom, a tych słabszych spokojnie pokonać, ale jeśli natrafisz na takich shinobi jak Zabuza czy jego zamaskowany towarzysz, to możesz nie zdążyć z atakami na czas.
Sasuke uśmiechnął się tylko i równierz kiwnął głową.
Ostani był Nauto.
– Naruto, muszę powiedzieć, że jak na poziom genina to jesteś zdecydowanie chūninem. Są rzeczy, które można jeszcze bardziej wytrenować, ale w obecnej chwili...
– ...Trzeba podnieść umiejętności Sasuke i Sakury byśmy byli idealnie zgrani, mam rację, Kaka-n... shi-sensei – zakończył.
Hatake w pierwszej chwili zamrugał zaskoczony, po czym uśmiechnął się pod maską przytakując.
– Masz rację. Możesz więc trenować nad czym z czym masz problem, a ja pomogę tej dwójce cię dogonić – Kakashi wykonał ruch ręką mówiący dwójce geninów by poszli za nim, tuż za nim zniknęli za drzewami Hatake odwrócił się do swojego otōto – Ale pamiętaj, że jeśli będziesz miał jakikolwiek problem zawsze możesz mnie o wszystko spytać.
Gdy tylko zniknęli Naruto szybko otworzył jeden ze zwojów, które miał ze sobą. Wszystkie były zapisane przez ręcznie tworzone pieczęcie. Co jakiś czas na środku zwoju znajdowały się średniej wielkości romby puste w środku. Naruto położył jedną z dłoni na środku drugiego z nich i przesłał chakrę, a gdy odsunął rękę z cichym poof w tym samym miejscu pojawił się kartki, pędzle i atrament. Miał zamiar ćwiczyć pieczęcie, gdyż w jego głowie pojawiło się kilka nowych pomysłów i chciał je jak najszybciej zapisać, by nie zapomnieć. Ostatnio prawie skończył swoją nową pieczęć unieruchamiającą, która pozwoliła by na spowolnienie lub kompletne unieruchomienie przeciwnika.
Tak siedział przez pierwsze dwie godziny. Gdy postaowił zająć się czymś innym pieczęć była prawie skończona, a dwie pozostałe w połowie. Nie wiedział jeszcze jak działają, ale to będzie mógł skończyć później. Teraz musiał popracować nad swoim treningiem kontroli chakry. Chciał wreszcie zacząć normalnie wykonywać jutsu bez wpadania do wody. To było niesamowicie irytujące.
Na początku rozgrzał się: biegając po drzewach przez około 10 minut, natępnie zrobił po 200 pompek, brzuszków, skłonów, przysiadów, skoków i wielu innych ćwiczeń, po czym zrobił dwa klony. Pierwszy ćwiczył bardziej zaawansowaną pormę ćwiczenia z liściem. Cała górna połowa jego ciała pokryta była liśćmi i stojąc musiał je na sobie utrzymać. Drugi natomiast w tym samym czasie Stał do góry nogami na gałęzi drzewa. Originał natomiast ćwiczył na wodzie. Rozebrał się od pasa w górę i wszedł na śodek małego jeziora, które znajdowało się w lesie. Pamiętając o utrzymywaniu się, jednocześnie próbował wykonywać różne znane mu techniki. Wykonał Tōchō no jutsu (jutsu podsłuchu) by usłyszeć ze swojej pozycji zwierzta z oddalonego o 100 metrów lasu, a także Suiton: Junsai no jutsu (Uwolnienie wody: Wodna tarcza), Hegene, Kawarimi oraz pare innych. Tylko raz stracił równowagę, jednak zostało mu najtrudniejsze.
– Kingusari: Kirārūpu (Złote łańcuchy: Zabójcza pętla)  - powiedział, gdy łańcuchy wysunęły się z jego rękawów jedna noga zachwiała mu się mocno, a chłopa omalże nie wpadł.
– Kuso! – syknął starając się stanąć mocniej na płynnym podłożu.
Finalnie po około 5 minutach zerwał technikę. Wreszcie nie wpadł całkowicie do wody wykorzystując swoje łańcuchy był z siebie ogromnie zadowolony. Teraz został mu jeszcze tylko trening z brońmi i taijutsu.
Klony podeszły do niego na jezioro i przywołały różne bronie. Pierwszy trzymał proste kunaie i shurikeny, drugi miał bō, a oryginał tachi.
– Yosh! Hajime! – krzyknął.
W tym samym czasie Sakura, Sasuke i Kakashi znajdowali się na niewielkiej polanie około 3 kilometrów dalej. Dla rozgrzewki przebiegli ten dystans, a następnie każde z nich zrobiło swoje własne ćwiczenia w miejscu.
Kakashi zrobił dwa Bunshiny, które zajęły się geninami. Sam musiał udać się na most by ochraniać budowniczych.
Clon, który został z Sakurą wyciągnął zwój i przywowłał swoją katanę, której wielokrotnie urzywał jako ANBU, po czym zaczął sparingi. Po każdych 5 minutach wytykał jej błędy, które zrobiła w pozie i zaczynali od początku. Następnie Hatake postanowił się skupić na taijutsu, jednak już bez katany. Zawsze musiała być w pogotowiu. Gdyby coś się stało i nie miała przy sobie katany, mogła by to przypłacić życiem. Ten trening odbywał się jednak na wodzie. Chciał w ten sposób zobaczyć jej kontrolę chakry. Dziewczyna rzeczywiście miała doskonałą kontrolę. Co prawda chodzenie jeszcze sprawiało jej małe trudności, ale naprawdę niewielkie, minimalne. Co jak na genina świerzo po Akademii było czymś niespotykanycm.
Później miał zamiar nauczyć ją prau mniejszych jutsu. Jednak nie teraz.
Drugi klon przywołał ze zwoju ciężarki na chakrę. Parę na nogi, ręce, nadgarki i kostki. Sasuke założył je, a Kakashi pokazał mu jak się je aktywuje. Po dodaniu do pieczęci chakry, nagle zamiast ważyć zaledwie kilka gram, ważyły już razem 10 kilo. Dopiero wtedy zaczęli sparingi taijutsu. Trening był ciężki, ale to miało dać mu w przyszłości szybkość o jakiej nikt by nie śnił.
Do domu Tazuny wrócili dość późno. Sakura i Sasuke śmiali się i rozmawiali, a Naruto czytał zwój na temat lalkarzy z Suny. Tylko czasami przyłanczał się do rozmowy, lub odpowiadał, gdy pozostała dwójka go pytała. Tsunami zobiła im na obiad ryż, ważywa i sukiaki. Nie było tego dużo, ale patrząc na warunki kraju, w którym żyli była to wielka uczta.
Najwyraźniej jednak, ktoś wcale nie widział obecnej sytacji tak jak ninja Konohy.
– Dlaczego się cieszycie! Gatō i tak przyjdzie i was zabije.
Sakura i Sasuke spojrzeli na wnuka Tazuny.
– Zakłucasz spokój i posiłek, dzieciaku – odezwał się Uzumaki nie odwracając wzroku od zwoju, który czytał.
– Och, no pewnie! Ktoś taki jak ty... nie jak wy wszyscy! Nie potraficie zrozumieć jak to jest mieć złe życie. Wszystko jest takie wspaniałe w waszej przytulnej wiosce, że nie macie pojęcia, jakie trudne jest życie jak moje! – krzyknął, ale natychmiast pożałował swoich słów. Poczuł jak coś łapie go za koszulkę i podnosi do góry. Spojrzał jedynie po to, by zobaczyć czerwień i twarz demona.
– Stul pysk, bachorze – wysyczał potwór – Myślisz, że masz źle, bo straciłeś kogoś bliskiego, że twój kraj cierpi głód. Oczywiście, tacy jak ty tylko potrafią płakać – mówił spokojnym, ale przerażającym, grobowym głosem, a aura mordu falowała wokół niego – Są ludzie, którzy stracili całe rodziny. Są tacy, którzy nawet mając dostatek nie mają w ustach ani grama. Tacy, którzy nie mają co pić, a także tacy, którzy są bici, bo chcą ugasić najbardziej prymitywną potrzebę głodu wśród śmietników. KONOHA NIE JEST PRZYTULNA! – ostanie słowa były wywarczone.
Naruto póścił Inariego, który upadł na podłogę i się skulił. Czerwonowłosy skierował się w stronę drzwi.
– Wychodzę, nii-san – powiedział na odchodne i trzasnął za sobą drzwiami.
Sakura i Sasuke umilkli i w głuchej ciszy jedli dalej ryż. Sasuke zacisnął wargi. Znał Naruto-sempai odkąd skończył 8 lat. Wedział od zawsze, że coś było nie tak, ale nie miał pojęcia co i nigdy też nie spytał. Nie miał na tyle odwagi.
Kakashi siedział nieruchomo, nawet długo po tym, kiedy Inari wybiegł z pokoju z płaczem.
Pamiętał, gdy przebywał w Kraju Pól Ryżowych dostał raz wiadomość od Sandaime, że Naruto zaginął i nikt nie mógł go znaleźć. Chciał wracać do wioski i go odnaleźć, jednak wtedy ninja Kumo zaczęli zachowywać się dziwnie. Tak bardzo jak chciał wracać, jego powrót mógłby przyciągnąć więcej złego niż dobrego, a Naruto był dla Sandaime tak ważny jak dla niego i miał pewność, że Sarutobi zrobi wszystko co w jego mocy by odnaleźć małego Uzumakiego.
I odnaleazł się pół roku później. Ponoć w ciężkim stanie, ale wszystko było w porządku, a Kakashi cieszył się prostą wiadomością, że chłopiec żyje.
Co takiego jednak się stało, że proste słowa jak „wasza przytulna wioska” wywołały tak gwałtowną reakcję? Musiał go znaleźć i porozmawiać... ale nie teraz. Hatake znał małego geniusza od bardzo dawna. Teraz chłopak chciał być sam.
I rzeczywiście miał rację.
– KONOHA NIE JEST PRZYTULNA! – wydarł się na całe gardło geniusz Uzumaki, a z jego ciała wysunęły się dziesiatki łańcuchów. Króżyły wokół niego szybko jak błyskawice, przecinając wszystko co napotkały i po chwili Las, który jeszcze chwilę temu znajdował się jakieś kilka metrów od domu Tazuny stał się tylko miejscem wycinki.
Z jego gardzła wyszedł ryk. Potężny. Jak fala uderzeniowa. Z pewnością ludzie w mieście mogli go usłyszeć i drżeli, bojąc się, że w lesie żyje jakieś monstrum.
Zniszczył swoim limitem krwi prawie połowę lasu.
Wtedy zmęcznie dało o sobie znać. Cały dzień wyczerpującego treningu i wściekłość osunęły go w ciemną otchłań snu.
Pragnąłem by spał błogim snem, więc pozwoliłem by moja chakra powoli przesówała się w jego układzie chaky razem z moją lepszą energią. Sam równierz zasnąłem i czekałem na nowy dzień.
Następnego dnia pierwszym co poczuł Naruto było znajoma chakra. Wiedział, że należała do wroga. Natychmiast wstał i wyciągnął kunai. Zobaczył przed sobą młodego chłopaka. Wygląd może był mylący, ale w jego aurze Uzumaki spokojnie mógł dostrzec wszystko.
– Co tu robisz, Łowco-san? – spytał. Chłopak trzymanym w ręce nożem powoli ścinał zioła. Nie odezwał się dopuki nie skończył.
– Jestem tu tylko po zioła. Nie mam zamiaru cię zabić.
– Skąd mam niby mnieć pewność. Jesteśmy ninja.
– Cóż, nie możesz... po za tym, zasnąłeś w lesie – wytknął mu.
– Jestem sensorem. Nawet w czasie snu mogę wyczuć czyjąś obecność – odparł.
– Cóż, gratuluję – odparł z cieniem sarkazmu starszy chłopak i wstał, kiedując się dalej w stronę lasu – Przy okazji, zniszczyłeś las. Wiesz co to szacunek do przyrody? No i skrzywdziłeś razem ze swoim mistrzem Zabuzę-sama.
– To moja praca – odparł geniusz Uzumaki.
– Dlatego nie szukam zemsty... po za tym, nie zabliście go. W każdym razie, w kolejnym spotkaniu będziemy walczyć... młody Uzumaki.
Odparwszy to odszedł.
Naruto westchnał.
Cóż... chyba moje włosy są zbyt charakterystyczne... A może to przez Zabuzę...
Naruto od wielu lat miał sny o wspaniałej wyspie otoczonej wirami, a także o straszliwych wydarzeniach, które miały tam miejsce. I pamietał twarze różnych shinobi oraz znaki ich wiosek. Kiri, Kumo i Iwa. Do tej pory pamiętał odział Siedmiu Mistrzów Miecza Kiri, który zmierzył się z czerwonowłosą armią, która zmęczona była już wielogodzinną walką z najeźdźcą. Pamiętał mężczyznę o imieniu Zabuza Momoichi oraz ludzi, którzy nazywali go mianem zdrajcy. Dlaczego? Nie miał pojęcia.
W tym samym czasie Haku wreszcie dotarł do domu daleko w lesie. Zabuza był ciężko ranny, ale z pewnością mogło by być gorzej.
– Tadaima, Zabuza-sama – powiedział chłoapk wchodząc do domu.
– Witaj Haku – przywitał go Zabuza siedzący na łóżku. W jednej dłoni trzymał ostrzałkę, a w drugiej kunai. Na pościeli znajdował się prawie cały arsenał Zabuzy. Jedynie Kubikiribōchō leżał oparty o ścianę z racji swoich wielkości.
– Kogo spotkałeś? – spytał odrazu. Momochi znał Haku lepiej niż ktokolwiek inny. Wystarczyło, że spojrzał i wiedział co chłopak ma zamiar zrobić.
– Chłopca z klanu Uzumaki.
– Byłby dla ciebie dobrym przeciwnikiem – stwierdził Zabuza.
– Owszem... – przytaknął ostatni z klanu Yuki – Myślisz, Zabuza-sama, że będziemy z nimi walczyć?
– Najpewniej nie – odparł mężczyzna. – Musimy tylko zabić karła oraz znaleźć i zniszczyć cały syf, który wyprodukował. Jednak jeśli się na nich natkniesz i będą atakować możesz ich zabić. Musimy wyeliminować każdego kto  stanie na przeszkodzie w naszej misji.
– Tak jest, Zabuza-sama.
A w tym samym czasie mój jinchūriki szedł przez las. Okazało się, że w czasie nocy daleko zawędrował, dalej niż się spodziewał. Do domu Tazuny było przynajmniej z 10 kilometró.
Kilka metrów mój tyłek! Kilometrów Kuso! klnął pod nosem skacząć po drzewach. Nagle gwałtownie się zatrzymał. Zaledwie 2 kilometry od jego obecnego położenia wyczówał duże skupisko chakry. Jednak nie była to typowa ludzka chakra. Bardziej przypominała tą wydzielaną przez Summony. Miał raz okazję zetknąć się z jednym z nich, gdy zapytał o to Sandaime. Staruszek przywołał wtedy Enmę: małpiego króla.
Jednak to co teraz czuł było jedynie podobne do chary summonów. Owa energia była bardzo potężna i na swój sposób... aksamitna. Miała też w sobie pewne rozleniwienie, jak wtedy, kiedy ktoś dobrze śpi. Ale nadal była bardzo potężna. Już nie wspominając, że tak duża chakra była wyczówalna z tak dużej odległości...
Zaraz szepnął sam do siebie Uzumaki i zrobił krok w tył.
Zamrugał. Zrobił krok do przodu. Powtórzył to kilka razy.
Jak to możliwe? Zapytał sam siebie. Takie zjawisko było dla takiego sensora jak on, a także dla każdego kto kochał nin-naukę jak największy skarb.
Sasu by się to spodobało. Pomyślał i szybko skierował się w stronę domu Tazuny. Z pewnością miał zamiar jeszcze wrócić do tego źródła i zbadać to zjawisko, ale teraz musiał wrócić. Jeśli nagle zostaną zaatakowani przez Zabuzę i Łowcę to będzie źle.
W końcu dotarł do miasta. Musiał przejść przez dwie ulice i już znalazł by się na drodze prowadzącej do domu budowniczego. Biegł po dachach domów, gdy nagle zobaczył coś co przykuło jego uwagę. Szybko skrył się za jednym z kominów.
Do jednego z barów wchodzili ninja Kiri. Jednak nie byli to ani Demoniczni Bracia, którzy ponoć ucieki zanim ninja Konohy ich znaleźli, ani Zabuza i łowca. Byli to zapewnie chūnini, bo do BINGO trafiali w większości jōnini i nukenini, a ich Uzumaki nie znał, więc najpewniej nie byli zbyt silni. Jednak było ich bardzo wielu. Przynajmniej 15, a to było już niepokojące. Nie dość, że na głowie mieli Zabuzę, huner-nina, wszystkich bandytów pracujących dla Gatō to jeszcze to!
Chłopak jak najszybiej wyciszył chakrę. Wiedział, że jedynie sensor mógł go teraz wyczuć, ale ostrożności nigdy za wiele. Wyciągnął swoje tantō, oraz ze zwoju przywołał szatę z kapturę, pełną łat i dziur. Założył na siebie przebranie i wszedł do obskórnego baru. Kątem oka dostrzegł jak Kirańczycy rozmawiają z właściecielem, a ten zaprasza ich na zaplecze.
Naruto szybko użył jednego z prostych genjutsu rangi C, które pozwalało mu wtopić się w otoczenie oraz rozpraszało uwagę, każdego kto spojrzał w jego stronę. Dla jōnina było niczym... no chyba, że jōnin ssał w genjutsu, ale nie sądził, że jakikolwiek chūnin go wykryje. Miał jedynie teraz nadzieję, że żadez z pietnastki shinobi nim nie był. Jego uwagę przykuła jedynie jedyna kobieta w drużynie. Miała dość długie jasne blond włosy i ciepłe brązowe oczy. W wieku co najwyżej 14 lat. Była także nie posiadających kamizelki chūnina, tak więc zapewne była geninem... albo miała gdzieś to czy ją będzie nosić.
Szybko przemknął do środka, a następnie podążył za ninja Kiri, którzy zeszli małymi schodkami do jakiegoś pomieszczenia. W środku owego pokoju było kompletnie inaczej niż w obskórnym barze. Był tu wysoki lukces w co można wliczyć miękkie sofy z czerwonego materiału, nowoczesny podłużny kotatsu zrobiony z czarnego drewna i pokryty przydymionym szkłem, a także butelki z sake bardzo wysokiej jakości. Na najdłuższej z sof siedział niszki mężczyzna z postawionymi na żel szaro-rudymi włosami. Nosił małe czarne okulary oraz czarny garnitur. Z twarzy przypominał bardzo grubeko szczura, kreta lub jakiego innego gryzonia. Obok niego siedziały młode dziewczyny skąpo odziane z zamglonym wzrokiem. Ich kończyny drżały i jedynie niektóre lubieżnie ocierały się o mężczyzne. Co było obrzydliwe, bo karzeł musiał mieć około 50 lat.
Uzumaki od razu wyczół, że dziewczyny są porządnie naćpane. Te które ocierały się o mężczyznę miały bardzo wzburzoną, chaoryczną energię, a te drżące bardzo powolną, ale w pewien sposób splątaną, co było najprostrzym znakiem zażycia narkotyków oraz głodu nikotynowego.
– Siadajcie panowie – powiedział karzeł i wskazał miejsca na dwóch pozostałych sofach. Kirańczycy usiedli, jedynie ich jak się wydowało dowódca nadal stał. Wyjął z kamizelki zwój i rozwinął go.
– Do drogi jest gotowych już pięć statków – powiedział karzeł.
– Tak, widzieliśmy je w dokach – przytaknął lider drużyny chūninów – Każdy ze statków dotrze do jednego z pięciu wielkich portów: Honōnonami, Kōseki Minato, Arashi no Umi, Uōtāsando oraz Honō no Hinansho, które znajdują się kolejno w krajach: Wody, Ziemi, Błyskawic, Wiatru i Ognia. Na każdym znajdzie się trójka z nas razem z fałszywymi dokumentami, pozwalającymi na wpłynięcie na wody terytorialne tych nacji, a także przepustki, które pozowlą twoim ludziom sprzedać wszystko na czarnym rynku.
– Zgadza się – zaśmiał się zadowolony karzeł.
– Kiedy mamy wyruszyć Gatō-san? – spytał lider grupy chūninów.
– Najlepiej dzisiaj w popołudnie. Dopuki most nie jest zbudowany, moje statki spokojnie przepłyną. Tylko jakoś je ukryjcie swoimi ninja-sposobami. Nikt nie może się dowiedzieć, że stąd ospływają, a jeśli takowe jednostki się pojawią macie je natycmiast zlikwidować.
– W takim razie musimy działać od razu – stwierdziła jedyna dziewczyna wstając. W ciągu sekundy wyjęła kunai i żuciła w stronę stojącego w cieniu Naruto.
– Suirin! – krzyknął lider chūninów na dziewczynę, kiedy dostrzegł, jak Naruto natychmiast zrzuca już niepotrzebne genjutsu, jednak nadal ukrywa się pod szatą. Chłopak natymiast wyciągnął tantō i przygotował się do walki.
– Złapcie go! Nie pozwólnie mu uciec! – zawołał karzeł. Uzumaki natymiast ruszył w stronę drzwi. Jeden z Kirańczyków natychmiast zasłonił mu drogę, ale chłopak natychmiast zrobił bez pieczęciową podmianę z beczkami, które stały w owym korytarzu i natychmiast znalazł się po drugiej stronie drzwi i jak najszybciej pobiegł w stronę wyjścia. Po chwili usłyszał za sobą kroki oraz krzyki wydawanych poleceń przez lidera. W drodze zrobił kilka Bunshinów, które w tępie ekspresowym rozkładały za nim pułapki. W ciągu kilku sekund był już w głównej Sali baru. Skacząc po stolikach i przy okazji oblewając paru gości baru, znalazł się na zewnątrz. Jego klony rozbiegły się w różnych kierunkach, a on sam schował się na jednym z dachów w szczelinie między wentylatorem oraz dwoma małymi kominami, a wszystko zamaskował genjutsu.
Głosy oraz chakry Kirańczyków zaczęły się oddalać, jednak był pewny, że nad może wyczuć jedną, z pewnością ostatni z ninja Kiri wyciszył chakrę i czekał aż Uzumaki wyjdzie ze swojej kryjówki.
– Mam cię! – usłyszał nad sobą dziewczęcy głos i nagle mógł poczuć jak jej chakra się ujawnia, a dziewczyna wykonuje pieczęcie do jutsu. Suiton: Dokugyo no jutsu (Uwolnienie wody: Sztuka trujących ryby)! – krzyknęła, a ze zwojów, które miała przy pasku wypłynęła woda, która zmieniła się różnorakie trujące ryby takie jak rozdymka czy skrzydlica ognista.
Uzumaki natychmiast zrobił unik i wykonał pieczęcie.
Tygrys, wół, pies, królik wąż!
– Fūton: Daitoppa (Uwolnienie wiatru: Wielki przełom)!
Jednak gdy tylko technika wiatru zniknęła w stronę Naruto poleciały shurikeny, które natychmiast odbił swoim tantō. Dziewczyna natychmiast podskoczyła do Naruto i chciała go kopnąć w głowę, ale chłopak natychmiast zablokował jej cios ręką. Dziewczyna natychmiast schyliła się i położyła ręce na ziemi, by mieć stabilny grunt. Wtedy druga jej noga pomknęła w stronę klatki piersiowej przeciwnika, co Uzumaki sparował swoim tantō uderzając bronią w ochraniacz. Sam kopnął ją w odsłonięty brzuch natychmiast puszczając jej nogi.
– Nie jesteś wystarczająco szybka – zdradził jej sekret, widząc jak dziewczyna mruga zdezoriętowana leżąc dogóry nogami. Jednak natychmiast wstała. Wyciągnęła dwa kunaie i zaatakowała przeciwnika jeszcze raz. Oboje odbijali ataki oraz wymieniali ciosy taijutsu. Po dwóch minutach walki dziewczynie udało się uderzyć nogą w bok głowy chłopaka. Ciało Czerwonowłosego uderzyło w jeden z metalowych kominów.
Jęknął boleśnie.
Dziewczyna natychmiast podbiegła do niego, zdjęła kaptur i przystawiła kunai do szyi by szybko zabić chłopaka. Na głowie dostrzegła czerwoną jak krew burzę włosów oraz wyłaniający się między kosmykami ochraniacz na czoło ze znakiem Konohy.
Naruto natychmiast splunął jej w oczy. Skzywił się widząc krew, najwyraźniej jej kopniak był lepszy niż przypuszczał. Miał szczęście, że go leczę... gaki. Dziewczyna odsunęła się automatycznie, a gdy spojrzała ponownie zobaczyła tylko kłodę drewna.
Naruto natychmiast pojawił się w najbliższym lesie, o którym poinformował go jeden z jego klonów. Przyśpieszył kroku i jak najszybciej udał się do domu Tazuny.
Wpadł do środka sapjąc.
Wszyscy w pomieszczeniu zamarli.
– Naruto! – krzyknął Kakashi i podbiegł do chłopaka.
– Ninja z Kiri... 15 chūninów... pracują dla Gatō. Mają pomóc... pomóc mu... coś wywieść... Most przeszkadza wypłynięciu... statków... – chłopak sapał głośno.
– Spokojnie Naruto. Odetchnij i powiedz powli wszystko co się stało.
Uzumaki w ciągu minuty się uspokoił i opowiedział im o wszystkim. Kakashi przeklnął pod nosem. Czy mogło być gorzej? Pewnie, że tak. W końcu był ex-ANBU, jednak mimo wszystko to miała być misja rangi C do cholery!
– Mamy 3 godziny zanim wyruszą. Trzeba jak najszybciej udać się na most i ostrzec Tazunę oraz pozostałych budowniczych – stwierdził Sasuke.
– Musimy też zniszczyć te statki. Cokolwiek to jest może być niebezpieczne, skoro chcą to sprzedać na czarnym rynku – powiedział Naruto. Ja i Sasuke możemy podpalić statki Katonami, a Sakura i Kakashi-sensei będą nas osłaniać.
– Pytanie tylko czy Zabuza, Hunter-nin, Demoniczni Bracia i ci chūnini pracują razem – zauwarzyła Sakura.
– Nie mamy żadnych dowodów przeciw – stwierdził Kakashi.
Uzumaki skrzywił się. Nie wiedział dlaczego miał wrażenie, że wszyscy ci ninja z Kiri byli tu tylko dzięki przypadkowi, jednak nigdy nie wiadomo, prawda?
– Dobrze, drużyno, przygotujcie się. Musimy być szybcy, więc wszystko co może was spowolniać macie zostawić. Nie marnujcie kunai i shurikenów. Jeśli zajdzie taka potrzeba zabijcie swojego przeciwnika, jeśli nie tylko go ogłuszcie. Macie 15 minut.
Drużyna natychmiast poszła się przygotować. Tuż przed wyjściem Naruto zostawił na drzwiach pieczęć typu bariery, którą zakupił krótko przed misją, wzmocnioną jego osobistą pieczęcią wiążącą i wzmacniającą.
Uzumaki zostawił też swojego klona, a Kakashi jednego ze swoich ninkenów.
Natychmiast ruszyli na most. W ciągu następnych 45 minut udało im się ukryć wszystkich budowniczych. Mieli jeszcze godzinę zanim nastąpi konfrontacja z ninja Kiri. Wszyscy ustawili się w odpowiednich miejscach, tak by nawet bez mgły nikt nich nie zauwarzył. Uzumaki był w pozycji, gdzie pozostali członkowie drużyny mogli go spokojnie zobaczyć. Około 30 minut przed rozpoczęciem operacji Naruto wyczuł dwie zbliżające się chakry. Dał odpowiedni znak swoim towarzyszom. Po drugiej stronie mostu, od brzegu szły dwie osoby. Jedna znacznie bardziej barczysta, a druga drobna.
To Zabuza i Łowca. pomyślał Uzumaki i natychmiast dał znać pozostałym. Jednak co zdziwiło młodego ninję, to fakt, że wcale nie rozglądali się za budowniczmi. Wyglądali jakby na coś czekali.
Gdy byli wystarczająco blisko Naruto mógł poczuć zapach krwi. Miecz zabuzy pokrywała lśniąca posoka. Z tego co słyszał Kubikiribōchō potrafiło używać drobinek żelaza w krwi do samo regeneracji, jednak nigdy nie miał pojęcia czy to prawda.
Czyja jednak była ta krew? Doskonale mógł wyczuć energię budowniczych. Kogo więc zabił Zabuza w drodze na most?
– Haku.
– Mają tu przybyć o 12:10, Zabuza-sama – poinformował go chłopak w masce hunter-nina.
Kakashi dał znak swoim geninom by nie atakowali.
Zabuza i Haku przez zupełną chwilę odwrócili się w ich stronę.
Uzumaki przyłożył ręce do twarzy i dmuchnął między nie, a po chwili mogli usłyszeć donośny głosik skowronka.
Chłopak stworzył proste genjutsu przedstawjające ptaka, który właśnie odlatywał w stronę lasu. Miał nadzieję, że z tej odległości nie spostrzegną, że to tylko jutsu.
Wydawało się, że dwóch nukeninów nic nie spostrzegło jednak po ich postawach można było z łatwością wywnioskować, że są o wiele bardziej czujni.
Kiedy już im się wydawało, że Zabuza i hunter-nin nic nie podejrzewają Naruto krzyknął:
– Za tobą Kaka-nii!
Zabuza był tuż przy kryjówce Hatake ze swoim tasakiem. Kakashi natychmiast podmienił swoje ciało na jedną z desek z budowy.
W tym samym czasie łowca pojawił się tuż między kryjówkami trójki geninów. Złożył natychmiast pieczęcie.
– Suiton: Furatto taki (Uwolnienie wody: Płaski wodospad) – usłyszeli szept, a woda znajdująca się w kałużach zaczęła mknąć w stronę hunter-nina, zabierając ze sobą wszystko co było po drodze. Trójka geninów chciała stanąć na wodzie, której dziwnie dużo przybyło, jednak nic to nie dawało.
– Cholera! To technika manipulacji stanem skupienia! – krzyknął i wbił w ziemię kunai by utrzymać się w jedym miejscu.
Haku musiał przyznać, że czerwonowłosy był niebywale inteligętny. Bardzo szybko zrozumiał działanie ninjutsu, mimo, że pierwszy raz je widział.
W tym samym czasie Sasuke i Sakura również wbili kunaie w podłoże.
Uzumaki wyciągnął rękę w stronę łowcy.
– Kingusari: Furaingunaifu (Złote łańcuchy: Latające noże)! – gdy tylko to krzyknął z jego rękawów wyleciały kunaie zakończone bardzo ciękim łańcuchem złotej chakry.
Hunter-nin natychmiast odbił wszystkie noże, jednak gdy tylko Uzumaki ruszył ręką zmieniły one tor lotu, ponownie celując w Kirańczyka.
– Hyōton: Makyō Hyōshō (Uwolnienie lodu: Demoniczne kryształowe lustra lodu) – powiedział chłopak, a dookoła niego wyrosły trzy lustra otaczając go zupełnie, jednak, gdy tylko jeden z kunai uderzył w nie, powstała na nim pęknięcie.
Nani! pomyślał użytkownik lodu. Jeszcze nigdy nie widział by ktoś potrafił chociażby zarysować jedno z nich. Nawet Zabuzie-sama się to nigdy nie udało.
Nagle dostrzegł za sobą ruch.
Za nim stała różowowłosa dziewczyna. W rękach trzymała katanę wycelowaną dokładnie w niego, w pęknięcie w lustrze. Kiedy tylko w nie uderzyło, ostrze Momoai przeszło przez lód na wylot i wbiło się w jego brzuch na 5 centymetrów!
Shimatta!
Łowca natychmiast automatycznie cofnął się do tyłu, przepływając przez lustra wpadając we własną technikę uwolnienia wody, którą natychmiast zdezaktywował.
– Kai!
Trójka geninów natychmiast przygotowała się do ataku, gdy nagle usłyszeli usłyszeli wyraźny dźwięk uderzajacych fal o statek.
Zarówno nastolatkowie, jak i ich mistrzowie spojrzeli w stronę rzeki, tylko by dostrzec pięć wielkich statków.
– Shimatta! – krzyknęła cała szóstka. Przez zupełną chwilę spojrzeli na siebie, tylko po to by natychmiast pobiec w stronę mostu.
Naruto szybko kazał Sasuke i Saskurze złapać się swojego ciała. Wystawił rękę przed siebie.
– Kingusari: chēn haru (Złote łańcuchy: łańcuchowa sprężyna)! – gruby łańcuch wyleciał z rękawa i wbił się w znajdujący się 50 metrów dalej statek, po czym jak zprężyna zaczął się sprężać, z ogromną siłą przyciągając do siebie trójkę geninów, która w ciągu 2 sekund pojawiła się na statku otoczona przez kilku chūninów Kiri.
Naruto natychmiast zaatakował taijutsu powalając dwóch z nich. Trzeciego ogłószyła Sakura.
– Ninginpu keimusho no jutsu (więzienie z liny/żyłki ninja)! – krzyknął Uzumaki, a żyłka wiedziona chakrą natychmiast związała całą trójkę.
W tym samym czasie Sasuke złożył swoich sześć ulubionych pieczęci.
– Katon: Gōkakyū no jutsu (Uwolnienie ognia: Technika wielkiej kuli ognia)! – i pozwolił by cały statek zajął się ogniem.
– Futon: Daitoppa (Uwolnienie wiatru: Wielki przełom) – wykonał technikę Naruto pomagając ogniowi kompletnie zniszczyć statek.
Kiedy przeskoczyli na drugi statek zobaczyli, że hunter-nin, z którym walczyli równierz walczy przeciwko chūninom. Jednak on by zniszczyć owy towar używał ninjutsu Suitona. Najwyraźniej wiedział więcej od nich, jednak to nie było teraz ważne.
Ważne było by nie dopuścić do przepływu statków.
– Omae! – usłyszał za sobą Naruto, gdy zniszczył kolejną skrzynię.
Za nim stała dziewczyna, z którą walczył wcześniej.
Dziewczyna wyjeła kunaie i przygotowała się do walki. Już miała ruszyć na Uzumakiego gdy drogę zagrodziła jej Sakura.
– Idź! Naruto! – usłyszał głos Haruno – Miałam cie osłaniać. Ty zniszcz towar!
– Un! – chłopak skinął głową. Wykonał 5 pieczęci:
Pies, wół, wąż, szczur, tygrys!
– Katon: Moeru tōchi no jutsu (Uwolnienie ognia: technika ognistego dotyku)! – skóra na jego dłoniach nagle stała się niebywale gorąca, aż przerodziła się w ognień. Chłopak natychmiast dotknął każdej ze skrzyń. Jedynie uchylił wieko ostatniej. W środku, w małych plastikowych woreczkach znajdowała się jasno seledynowa substancja. Część miała bardziej konsystencje granulek, a część proszku.
Schował jeden z nich do kieszeni i spalił wszystko pozostałe.
W tym samym czasie Sakura walczyła z dziewczyną z Kiri. Haruno miała zdecydowaną przewagę, jednak jej przeciwniczka z pewnością walczyła już przeciwko innemu użytkownikowi kenjutsu.
Dopiero po kilku minutach walki Kirańczynka upadła i uderzyła głową o burtę, prawie tracąc przytomność. Jej wzrok był zamazany. Nic nie widziała.
Zabij ją... usłyszała Sakura w swojej głowie.
Nani...
Zabij...
Ręce Sakury zadrżały, kiedy bezwiednie uniosła katanę nad swoją głową. Już miała zadać śmiertelny cios, gdy usłyszała świst shurikenów.
Natychmiast oprzytomniała i odbiła je ostrzem Momoai.
Obok Kirańczynki pojawił się dowódca grupy chūninów.
– Suirin – szepnął cicho, podniósł ciało dziewczyny i przeskoczył na ostatni ocalały statek. Ułożył dziewczynę na pokładzie po czym staną na wodzie przed statkiem. Wykonał pieczęcie.
– Suiton: Ōkina nami no jutsu (Uwolnienie wody: technika wielkiej dali)! – gdy tylko to zrobił wielka fala pomknęła w stronę zniszczonych statków, gdzie znajdowali się Konoszanie. Natomiast druga fala uderzyła w ocalały statek natychmiast pchajac go w stronę morza.
Cała szóstka oraz kilku związanych lub nieprzytomnych Kirańczyków znów znalazła sie na moście. Hunter-nin sapał głośno. W jego brzuchu nadal znajdowała się dziura zrobiona przez Sakurę. Była jedynie obłożona lodem by zatamować upływ krwi.
– Jedni uciekli – stwierdził Zabuza.
– Hai, Zabuza-sama. Zmierzają do Kōseki Minato.
– Musimy ruszać natychmiast stwierdził Mistrz miecza, jednak zatrzymał ich Kakashi.
– Stójcie! Najpierw wytłumaczcie o co w tym chodzi?
– I co to jest? – dopowiedział Uzumaki wyciągając z kieszeni bluzy woreczek.
– Nie wiecie? – zdziwił się Zabuza. To dlaczego oni wogóle walczyli z przemytnikami?
– Usłyszałem rozmowę między tymi tu – czerwonowłosy wskazał na związanych Kirańczyków – oraz Gatō. Chcieli na nielegalu przewieść coś do Honō no Hinansho, a to miasto Krjau Ognia. Jako żołnierze Konohy musieliśmy zlikwidować zagrożenie, które mogli wywołać, skoro dotyczyło naszego kraju – poinformował ich.
– Eh... – westchnął Zabuza – Chyba nie mamy wyboru, co? To co trzymasz w rękach mały to najbardziej niebezpieczny narkotyk jaki obecnie wyprodukowano. Kurikaeshi. Natychmiast uzależnia i powoduje różnego rodzaju choroby psychiczne. Schizofrenię, autyzm, osobowiść dyssocjalną czy cierń psychopatyczny. Już nie wpominając, że na głodzie zwiększa dziesięciokrotnie agresje oraz wyostrza zmysły. Od pierwszego zażycia już zaczyna zabijać. Po 5 dawkach po 100 miligramów umiera się w strasznych męczarniach. Wywołuje wizje, w których można zobaczyć to za czym się najbardziej pragnie.
Naruto skrzywił się. Dlaczego Gatō miałby to rozprowadzać? W ten sposób tylko zabił by większość swoich dostawców. Jednakże, popyt na to gówno na pewno byłby duży. Ostatnie wojny, konflikty wewnętrzne, szalejące bijū. Katastrof było mnóstwo. Każdy kogoś stracił.
– Dlaczego Gatō to sprzedaje? – spytał Sasuke, który najwyraźniej również był podobnej myśli.
– Najlepiej spytać go samego – stwierdzil Zabuza i skierował się w stronę miasta, a po drodze mówił dalej: – Panowie Feudalni zdali sobie sprawę z zagrożenia już jakiś czas temu. Jednak Kage nie byli zgodni do współpracy. Tsuchikage i Raikage są przeciwni jakiejkolwiek pomocy Konosze. Mizu no Kuni ma własne problemy i odcina się od świata, a Suna jak zwykle myśli, że jej nic nie dotyczy. Dlatego właśnie Daimyō stworzyli pewien projekt. Zlecają zadanie nukeninom, którzy nie mają nic wspólnego z polityką krajów i oferują wyczyszczenie konta za pomoc w zniszczeniu Kurikaeshi. Ja i Haku byliśmy jednymi z nich.
Kiedy skończył staneli właśnie przed barem, który Naruto bez problemu rozpoznał. Było to miejsce, gdzie wcześniej spotkał chūninów Kiri.
Weszli do sekretnego pokoju. Na kanapie siedział już związany i zakneblowany Gatō. Był przerażony, ale mu sie należało. Wokół było pełno krwi.
– Zabiliście te dziewczyny. – bardziej stwierdził niż zapytał Naruto.
– Podano im Kurikaeshin i tak by umarły – stwierdził bez cienia emocji Haku.
Uzumaki tylko kiwnął głową. Domyślił się już tego.
Odkneblowali karła.
– Powiedz nam lepiej wszystko co wiesz – syknął Kakashi. Nie podobała mu się ta cała sytuacja.
– Ja nic nie wiem. Ja jestem tylko doręczycielem. Dostajemy towar i mamy go sprzedać wedle instrukcji, to wszystko!
– Jak się nazywa wasz zleceniodawca? – spytał zimno Zabuza opierając się bezceremonialnie o swój miecz.
– Nie wiem! Nazywają go Mastermind! To wszystko! – krzyczał.
Kakashi i Zabuza spojrzeli ukradkiem na siebie, po czym Kirańczyk dał znak swojemu partnerowi, a Haku natychmiast zabił mężczyznę wbijając senbon w punkty witalne.
Cała grupa wróciła do domu Tazuny. Jako iż to Pan Feudalny Kraju Ognia zlecił Zabuzie i Haku zniszczenie Kurikaeshi, dwójka nukeninów postanowiła wrócić do Konohy razem z Drużyną 7.
Most był prawie do końca zbudowany, Sasuke i Naruto wyruszyli na wycieczkę.
– Sempai – Uchiha zwrócił się do przyjaciela – Jak myślisz co to jest? – spytał.
– Nie wiem... jednak ja jako sensor wyczuwam to dopiero po przekroczeniu pewnej granicy. Coś takiego jest wręcz niebwałe. Wedle moich obliczeń źródło tej energii i źródło energii tworzącej barierę wokół kraju fal znajduje się w tym samym miejscu. To musi być powód, dla którego Kraj Fal nie nawidzają sztormy, jak wszystkie pozostałe miejsca w Archipelagu Fal.
– Ale nie masz pojęcia co to jest?
– Unn – zaprzeczył – Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem w tak potężnym wydaniu. Taką energię mają przedewszystkim stare artefakty jak na przykład Momoai, jednak tam, energia jest przytłumiona, a tu jest bardzo potężna. Jednak wydaje mi się, że tylko sensorzy mogą to wyczuć. Inaczej były by na ten temat jakieś wzmianki, a tu nic nie ma.
Kiedy przeszli przez barierę, Sasuke potwierdził, że nic nie może wyczuć. Na miejsce dotarli w ciągu pół godziny.
Znajdowali się przy niewielkim pagórku.
– Co to za miejsce? – spytał Naruto. Sasuke wyjął mapę.
– To jedno ze wzniesień. Nie najwyższe, ale znajduje się tu bardzo dużo jaskiń – powiedział Uchiha.
Chłopcy zaczeli chodzić wokół pagórka.
Naliczyli się 8 jaskiń. Dziwnie podobnych i w równej odległości od siebie.
– Masz coś? – spytał Uchiha – Mnie się to nie podoba. Wszystkie sa na tyle duże, że spokojnie wjedzie do nich duży wóz. Cztery z nich wskazują strony świata, a pozostałe miejsca wschodu słońc w czasie przesileń.
– Ta energia... – zaczął Uzumaki – jest przesiąknięta śmiercią.
– Świątynia ofiarna jakiejś antycznej religii? – bardziej stwierdził niż zapytał Sasuke.
– Tak myślę – przytaknął.
– Wiesz... nie jestem samobójcą, ale wiem, że chcesz tego tak bardzo jak ja...
– Taaa...
– No to wchodzimy – stwierdzili jednocześnie.
 Omineli wszystkie półapki, chodź czasami było ciężko, jednak to co zobaczyli w środku zszkowało ich. Bo przed nimi znajdowało się coś zupełnie innego niż przypuszczali.
– To jest... – szepnął Sasuke. Nie wiedział czy powinnien skończyć to słowo. Jak bardzo to musiało być potężne skoro przetrwało tak długi czas! To było niemożliwe.
Jednak Uzumaki potwierdził jego przypuszczenia.
– Grób.

A/N: Ach, kolejny rozdział. Jak sie wam podobał? Sporo nad nim siedziałam. Tak, wszystko to co się dzieje jest wbrew pozorą ważne. Początkow chciałam zabić Zabuzę, ale gdy przejżałam plot coś zrozumiałam i wyszło mi, że jak zostawię go żywego to wyjdzie lepiej.
Co do kontroli chakry przez Naruto... on nadal ssie w genjutsu, ale przez całe swoje życie uczył sie kontroli swojej (bardzo dużej ilości) chakry. Wiecie, praktyka czyni mistrza. Sam będzie też umiał zrobić najwyżej genjutsu rangi D++/C-, ale potrafi nakładać genjutsu jedno na drugie. Później wszystko będzie wyjaśnione.
Czym są ninjutsu manipulacji stanem też jeszcze będzie, nie martwcie się.
Przy okazji. W Kraju Ziemi miasto portowe nazywa się jak widzieliście Koseki Minato. Minato dosłonwie znaczy port, tak byście wiedzieli. To, że nasz ukochany Yellow Flash też się tak nazywa to juz sprawa drugo rzędowa. O wszystkim będzie w późniejszych rozdziałach. Natomiast działanie Kurikaeshi jest w gruncie rzeczy połączeniem działania prawdziwego narkotyku o nazwie Krokodyl oraz narkotyku z Code Geass, który nazywał się Refren. Sama nazwa Kurikaeshi oznacza dosłownie powtórzenie, koło. Ktoś mnie prosił by pisać ANBU przez N, bo mu się to myli, wiec też tak będzie. Później może poprawie w poprzednich rozdziałach.

A to ja podczas pisania. Ciągle ktoś mi przeszkadzał ._.



Finalnie nadal ich nie rozpoznaje

 

8 komentarzy:

  1. Ja: Idąc za ciosem Jehowa jest jedynie błędnym spolszczeniem używanym przez Świadków Jehowy, a oryginalne imię Boga to JHWH xP
    Naru: A poza tym dobrze że uprzedziłaś że masz niemiecką klawiaturę, bo inaczej byśmy cię chyba spalili żywcem xD
    Fuu: No... Więc Zabuza i Haku żyją... Yay! Ciekawi mnie raczej ten Mastermind i jego cele...
    Menma: Walić go, niech wybije wszystkich żyjących shinobi, będzie spokój i pozbędzie się narkomanów... Z drugiej strony Kurikaeshi można by dodać komuś do jedzenia lub picia... Ale walić to! Mnie interesuje bardziej ten grób z czakrą!!! Rikudou a może jakichś Uzumaki!? Ootsutsuki!? Gadaj, ale już! (nagle zostaje wyrzucony przez duet lisów) WAAAAAAAA...
    Yin Kurama: Heh... Już dawno chciałem to zrobić!
    Yang Kurama: Hehe... Żółwik!
    Yin K.: Taa... (przybija żółwika)
    Ja: No... Ja czekam na więcej i plus za Kaguyę... A pro po, na samym początku zamiast "Momoichiego" przeczytałem "Momoshikiego" i przez jakąś minutę się zastanawiam skąd u ciebie się pojawił nowy antagonista filmu Boruto The Movie xD
    Sayo i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde no!
    Ryzykuję jak nie wiem, czytając ten rozdział, gdyż no... piękny szlaban ALL... jednak jestem i komentuję :D
    Tsunami tak miała na imię?? Szczerze, to jak se myślę, "nazywa się Tsunami" to przychodzi mi jednio wytłumaczonko - Które kompletnie nie ma nic wspólnego z anime i blogiem, więc nie dam ci satysfakcji mojej głupoty xD Zaskoczyło mnie to, że Sandaime dał Naruto na 10 urodzinki księgę BINGO -.- realy? No dobra, ja mu wybaczam, bo pewnie miał w tym głębsze zamiary typu: chronienie go bardziej, mimo iż to jakkolwiek dziesięciolatkowi nie pomoże. No jak? Gówniarz vs. ninja rangi S?? Było by ciekawie :D
    Za każdym razem gdy czytam "księga BINGO" w głowie pojawia mi się ta gra dla emerytów. Serio xD Normmalnie szał można dostać!
    Sasek i Sakura zdradzili Narutka i powiedzieli że dał im księgę T-T A gdzie jeden za wszystkich czy jak tam??????????? Najlepsze moim zdaniem było sprawozdanie umiejętności. Tak czytam, czytam, czytam i jeszcze raz przeczytałam Naruto wypowiedź bo normalnie padłam. On śmie twierdzić, że to nic wielkiego?! Ja umiem tylko pieczęć barana i smoka! Nic więcej przy nim to ja jestem zerem. A on bohaterem xD
    aLE TAK SERIO, FUCK YOUR LOGIC NARU! Rozwala mnie twoja wizja jego XD śmiem zacytować Konohamaru "Czyli... jesteś kujonem" xD Pamiętam wtedy tę żądzę mordu od rudego hahaha :D ^^ Genialnie te twoje cacka, normlanie łzy w oczach jak czytam!
    Zasmucił mnie fakt, o którym NIE WIEDZIAŁAM (!), że Naruto zaginął na pół roku. Jaaaak to mooooożliiiweeeeeeee~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????? Nie wybaczę temu, kto to zaplanował! W sensie tej osobie z opowiadania! Do autora nie mam nic... znaczy do ciebie, bo zapewne to czytasz, ne? <> Jawiemżemnienielubisziwogólealejauwielbiamtwojepisaneopowiadania!
    <>
    Znam tak szczerze wszystkie na pamięć, no może nie tak zdanie w zdanie, ale w akcji się orientuję :D
    Jak tam The Killing Arena?? Tenskno mi za tym T-T Sasu szuka szuka i nie doszuka.... ale będzie dym jak się spotkają XD
    Ale dobra wróć! Nie ten blog!
    Zachowanie wnuczka Tazuny do osoby Uzumakiego zawsze mnie wku...-rzało! Normanie nie wiem czemu, ale on tak jakoś mnie irytuje! Myśli że ma najgorzej! A to nie jemu zabierają komp, mangi, kryminały, laptop i usuwają konta na śieci! Masakra no!
    Znowu zeszłam z tematu. Sorry no, ale ja na dzisiaj kończę, bo zaraz rodzice z pracy back a ja nie chcem Hell's kitchen alias life mieć!
    Pozdro wenki i całuski od Ecleett~!
    :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i na incognito byłam jako anonim =.= masz potwierdzenie!
      Zapomniałam chyba napisać DUŻO weny xD bo TEGO dużo TRZEBA!

      Usuń
  3. Notka ciekawa i napisana świetnie jak zawsze z resztą. Bardzo lubię twoje opowiadania. Masz talent. Rozwijaj go. Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Naruko: unn. Na myśl przychodzi mi jedno pytanie .... Gdzie był Naruto przez bodajże pół roku ????!!!
    Naruko: zakład że starżysna (nie wiem jak to się pisze) ???
    Naruko: Może nie wiem
    Czekam na next
    Pozdrawiamy
    Naruko i reszta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, cudne i wspaniałe. Orginalne pomysły i bardzo ciekawe. Kocham czytać twoje opowiadania, ponieważ widać, że nie robisz tego na odwal i się starasz. Masz mega talent do pisania według mnie. Życzę wiadro weny, a najlepiej dwa i czekam na więcej.
    /Amaya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No muszę przyzna ci wyobraźnię. Twoje opowiadanie tak diametralnie różni się od oryginału, że mam wrażenie że to jest prawdziwa opowieść o Naruto. Bardzo mi się podoba szczegółowy opis walki jak i dbanie o inne szczegóły. Bardzo jestem ciekaw co będzie dalej i mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się już niedługo.
      Pozdrawiam Kuraj.

      P.S. Zapraszam na moje opowiadanie na pieczecprzeznaczenia.blog.pl. Choć moje opowiadanie nie jest tak dobre jak twoje to mam nadzieję, że ci się chociaż przypadnie do gustu.

      Usuń
  6. Hej,
    Kakashi zaskoczony wiedzą Naruto, podoba mi się, i się wyjaśniło skąd ma księgę bingo, i jak widać Kakashi się martwił o niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Pisanie komentarzy nie jest trudne, a klikanie w klawiaturę tym bardziej. Wydaje mi się, że wyłączyłam taż moderowanie i weryfikację, więc tym bardziej jest to proste.