O dziwo Kakashi był na czas. Jedynej osoby, której brakowało była Sakura, co było dość zaskakujące. Panna Haruno nigdy się nie spóźniała. Dziewczyna nienawidziła, gdy musiała na kogoś czekać, więc i od siebie wymagała tego samego co od innych.
Gdy wreszcie pojawiła się na horyzoncie, zauważyli, że wygląda jakoś inaczej.
Uśmiechała się szerzej niż normalnie. Była prze szczęśliwa. Oczy świeciły się, pełne niecierpliwych, rozradowanych iskierek. Nosiła na sobie ciemno-różowy kombinezon ze wzorem smoka oraz białymi kołami po bokach rękawów. Miał dwie duże kieszenie na udach. Na nogach znalazły się wygodne buty shinobi z ochraniaczami z tym samym smokiem co poprzednio. Wystawały z nich jasno-różowe skarpetki z białymi kołami na środku. Na plecach miała skórzany worek oraz coś jeszcze, czego nie mogli dostrzec.
Dziewczyna juz z daleka darła się na całą wioskę.
– Sempai! Sasuke! Sensei! Patrzcie! Patrzcie! Patrzcie! Patrzcieeeeeeeeee!
Uchiha uśmiechnął się, Naruto spojrzał na nią zaciekawiony, a Kakashi czekał, aż do nich przybiegnie. Wyhamowała gwałtownie koło nich. Kurz był wszędzie, ale jej to nie przeszkadzało. Wyciągnęła zza pleców podłużny przedmiot opakowany w czarny jedwab. Odwinęła go natychmiast ukazując piękną, długą katanę. Wokół rękościeji wyrzeźbiony był smok, którego jedno oko mrugało wesoło dziwnym blaskiem.
– Sakura! Nie mów mi! To naprawdę Momoai?! – spytał zaskoczony Uzumaki i odebrał miecz od dziewczyny oglądając z pasją – Śliczny~! – zawołał.
– No wiem! No wiem! No wiem! – w jej oczach palił się równie duży płomień. Po chwili ruszyli, a Sakura i Naruto zachwycali się kataną. Sasuke obserwował ich ukradkiem. Człowiek wiem-to-wszystko miał teraz głos.
Przerwał im dopiero Kakashi.
– Drużyno, teraz czas na odrobinę edukacji. Co wiecie o kraju Fal? – spytał. Nie spodziewał się odpowiedzi. Nami no Kuni było malutkim krajem nie posiadającym ninja. Żyli z handlu, więc do pewnych prac zatrudniali ninja z innych wiosek.
– To mały kraj leżący na wyspach Archipelagu Fal, o powierzchni około 300 km2, leżący na około 150 wyspach. Liczba ludności wynosi tam trochę więcej niż 90 tysięcy co oznacza, że na kilometr kwadratowy przypada około 300 ludzi. Większość z nich żyje w stolicy, którą jest Hashi no Machi – miasto mostów położone na 10 wyspach na południu kraju. Jest to też główne miasto portowe i handlowe. Z tego co zrozumiałem, nasz klient, Tazuna-san ma zamiar stworzyć most, który połączy najbliższe, północne wyspy ze stałym lądem i będzie bezpośrednim połączeniem z Hi no Kuni i Kawa no Kuni. Da to też połączenie z miastem portowym kraju Rzek: Kasen Kamiichi. Do tej pory mieli połączenie tylko przez szlaki wodne z Hono no Hinansho, to jest metropolią handlową Kraju Ognia na Półwyspie Wulkanów na południowym-wschodzie kraju. Most pozwoli północnej części kraju uniezależnić się od stolicy, która nakłada duże opłaty na towary zza granicy – powiedział spokojnie Naruto. Kakashiego zatkało, a Tazuna wytrzeszczył gały.
– Jest to kraj nie posiadający wioski ninja – kontynuowała Sakura – więc wszelkie misje shinobi są zlecane w innych wioskach na przykład Konohsze, Sōsu czy też Honō. Te dwie ostatnie są słabsze od Wioski Liścia, ale bliżej, bo oddalone od Nami no Kuni o zaledwie półtora dnia drogi, a najszybsi ninja skracają ten czas nawet do jednego dnia.
– Kraj ognia handluje z Falą. Importuje się przede wszystkim perły, koralowce, co bardziej egzotyczne ryby oraz sól. Export to w większości drewno i węgiel z integralnej części Hi oraz skały wulkaniczne i przyprawy z półwyspu Wulkanów – dokończył Sasuke.
Kakashi patrzył na nich przez dobrą chwilę, zamrugał po czym powiedział tylko:
– Widzę, że się przygotowaliście.
Trójka spojrzała nań bez zrozumienia. Jakie „przygotowali”?
– No w sensie – kontynuował Hatake widząc ich miny – Że dowiedzieliście się tego, bo wymagała tego misja.
– E... nie – stwierdził Sasuke – W szkole to mieliśmy.
Kakashi zamrugał
– Iruka was tego uczył? – zdziwił się. Czy Umino postanowił torturować dzieci jeszcze bardziej?
– Nie – odezwała się Sakura – Umino-san powiedział nam, że mamy pamiętać gdzie leży kraj, jego stolicę oraz czy posiada wioskę ninja lub przynajmniej oddział samurai. To Naruto-sempai – dziewczyna spojrzała na Uzumakiego – nam o wszystkim mówił, a my po prostu się uczyliśmy, bo uważaliśmy, że to przydatna wiedza.
Kakashi zamrugał jeszcze dwa razy po czym machnął ręką.
– Naruto-kun, ja wiedziałem, że jesteś zdolny, ale żeby przekonać dzieciaki w Akademii do nauki? Gratulację.
– Dzięki – odparł – w sumie to nic takiego.
– Nic takiego, sempai!? Ja nadal pamiętam jak Kiba dostał 90 punktów z historii Konohy, szok w sandałach – stwierdziła dziewczyna, a Sasuke kiwnął głową.
– Mina Iruki była bezcenna – prychnął urywanym śmiechem na wspomnienie zszokowanego nauczyciela, który sprawdzał testy podczas ich ćwiczeń Bunshina. Nagle rozległ się huk, a gdy się odwrócili zobaczyli Irukę, który spadł z krzesła i trzymał przed sobą sprawdzian Kiby.
Cała trójka roześmiała się na to wspomnienie.
Następnego dnia, po kilku godzinach podróży i dwóch postojach formacja przerodziła się w kolumnę. Sasuke i Sakura szli na przodzie co jakiś czas rozmawiając na temat kenjutsu, genjutsu i ninjutsu katonu. W środku szedł Tazuna, a Naruto i Kakashi na końcu rozmawiając o prywatnych sprawach.
– Wiesz, jakieś 3 lata temu zaczęła mnie okazjonalnie boleć głowa, ale dopiero w ostatnim tygodniu ten ból się nasilił. Wszystko przez moje zdolności sensorskie, ale dopiero teraz wiem dlaczego – zaczął nowy temat Uzumaki. Kakashi spojrzał nań wyczekująco – Twoja chakra.
– No, co z nią?
– Jakby się zmieniła. Sześć lat temu była inna. Gdy wróciłeś do Konohy była inna, ale nadal podobna. Mój organizm jej podświadomie poszukiwał przez emocjonalną więź, która jest między nami, Nii-san, ale nie mógł jej dobrze rozpoznać. Myślałem nad tym... jak udało ci się zmienić sygnaturę?
– Może to przez dietę, którą miałem. Mieszkałem w kraju Pól Ryżowych i sprawdzałem poczynania Kiri, Kumo, Iwy i pomniejszych wiosek ninja na przykład Oto. Może to przez większe spożycie ryżu... albo klimat. Ciężko mi to określić. Musiał być porozmawiać o tym z medycznymi ninja.
– Taa... masz rację, nii... – zamilkł naglę i zmarszczył brwi. Spojrzał na kałużę na drodze. Nie pamiętał by ostatnio padało, aczkolwiek byli już dość daleko od wioski. To co przykuło jego uwagę była skoncentrowana w kałuży chakra. Tutejsze drzewa i pojedyncze jeziora nie były przesycone naturalną energią. Takowe znajdowały się na północno-wschodniej granicy kraju, tuż przy wyżynach stepowych, gdzie wiele lat temu miała miejsce wielka bitwa związana z wojną Konoha-Yu. Często ciała poległych, które rozkładały się w ziemi wysycały grunt chakrą. To w takich miejscach można było pozyskać drewno, z których powstawał papier chakrowy. Jednak tu nic takiego nie było, a nawet jeśli, Naruto był pewny, że wyczułby takową anomalię energetyczną dzięki swoim sensorskim zdolnościom.
Chłopak spojrzał na Kakashiego, a on tylko kiwnął głową.
Niedobrze.
Chłopak starał się wyglądać na rozluźnionego jakby nic nie zauważył. Ręce trzymał bliżej kabury, a chakrę skumulował w dłoniach i stopach by przygotować się do konfrontacji z wrogiem.
Minęli kałużę.
Czerwonowłosy nie musiał się odwrócić by wiedzieć, że ktoś wychodzi z kałuży. Woda przesycona chakrą nie promieniowała już pseudo Naturalną Energią. To co teraz czuł to bardzo silna energia Yang, która pozwalała by dezaktywować technikę i na powrót stać się materialnym.
Dwójka – pomyślał. Starał się by jego oddech był jak najbardziej unormowany. Potrafił przyznać sam przed sobą, że się bał. Spojrzał kontem oka na Kakashiego, a ten uśmiechnął się doń jakby chciał powiedzieć: wszystko będzie dobrze, Naruto-chan. Zawsze tak mówił, gdy Uzumaki był jeszcze małym dzieckiem i nie rozumiał wiele. Teraz pierwszy raz miał stanąć oko w oko z prawdziwym przeciwnikiem.
Potem będzie prościej.
Gdy nagle ciało Hatake zostało obwiązane łańcuchem o zaostrzonych brzegach, wcale nie był zaskoczony. Wiedział też, że Kakashiemu nic nie będzie... chodź to nic nie zmieniało i nadal się martwił, gdy dwójka zamaskowanych ninja Kiri "pocięło go na kawałeczki". Odetchnął, gdy poczuł jego chakrę na niedalekim drzewie.
Nie muszę się przejmować – powiedział sobie. Znał wiele technik. To nie powinno być problemem.
Kiedy przeciwnicy zaatakowali. Wyciągnął natychmiast kunaie i zablokował nimi łańcuchy. Dwójka ninja Kiri była w szoku nie mogąc poruszyć nimi nawet o milimetr. Po chwili doskoczyło doń Sasuke. Stanął na taśmie. Oparł się ręką o głowę zaskoczonego Kirańczyka i drugiego zdzieli w twarz z kopniaka. Stopą oparł się o bark drugiego i natychmiast kopnął pierwszego używając kolana. Odskoczył.
Uzumaki podskoczył do góry i wykonał kilka pieczęci.
– Ninginpu keimusho no jutsu (więzienie z liny/żyłki ninja) – gdy tylko to powiedział ciała dwóch przeciwników został związane żyłką dookoła drzewa.
Sakura w tym czasie osłaniała Tazunę. Katana wyciągnięta była na wierzch. Schowała ją dopiero gdy Naruto związał Kirańczyków.
Odetchnęła. Cieszyło ją, że nie musiała jeszcze używać tego ostrza do czegoś więcej niż treningi.
Dopiero po chwili pojawił się Kakashi.
– Brawo, dzieciaki – pochwalił ich – Dobrze się spisaliście.
Poszło im lepiej niż się spodziewali. Sakura natychmiast osłoniła Tazunę, w czasie gdy jej koledzy z drużyny zajęli się wrogami. Nie uważał tego za tchórzostwo. Gdyby nikt nie postanowił zasłonić ich zleceniodawcy, któryś z ninja Kiri mógłby go zabić. Sasuke świetnie walczył, to było widać. Kakashi widział jak wysoki poziom taijutsu reprezentował. Naruto też całkiem nieźle poszło. Hatake z początku bał się o chłopaka. Między innymi dlatego, że chłopak wiedział o przeciwnikach. Mimo, że wiedział kiedy nadejdzie cios nadal mógł być na to nie przygotowany. Kakashi pamiętał swoją pierwszą misję i to właśnie atak z zaskoczenia potrafił naprawdę przebudzić w tobie prawdziwego ninja. Uzumaki nie był jeszcze przystosowany do walki na śmierć i życie, dlatego Jōnin był bardzo zadowolony. To, że czerwonowłosy tylko zblokował przeciwników, a potem ich związał było wystarczające. Dzięki temu Sasuke mógł ich znokautować.
– A teraz, panie Tazuna, proszę nam ładnie wszystko wyjaśnić.
Budowniczy wiedział, że nie ma innego wyboru. Powiedział im o sytuacji kraju, terrorze Gatou i najważniejszym celu mostu. Chciał ich nawet zaszantażować („Moja córka sama wychowuje mojego jedynego wnuczka! Jak mają sobie poradzić bez mężczyzny w domu”), gdy Kakashi zadeklarował powrót do wioski, jednak żadne z geninów się nie ruszyło.
– Nie ma mowy – stwierdziła jednocześnie cała trójka.
– Co... – spytał głupio Kakashi. W ciągu jego długiej, po praktycznie 20 letniej służby w szeregach wioski Liścia, jeszcze nigdy nie dostał takiej odpowiedzi. Mimo wiecznego spóźnialstwa był szanowanym jōninem.
– Nie ma mowy – powtórzył Sasuke – Jak zawrócimy to znów będziemy robić te głupie D. Mam dość ścigania kotów, nawet jeśli sempai zmienia te wyścigi w trening.
– Właśnie – przytaknęła Sakura. Ninja musi być gotowy na wszystko. To nie tak, że każda następna misja będzie zawsze dobrze oznaczona! Sensei powinien wiedzieć, że misję często zmieniają swój poziom podczas ich wykonywania. To nieuniknione!
– Potraktujmy to jako trening naszych umiejętności bojowych. Każde z nas ma jakieś asy w rękawie, a ty Kaka-n...shi-sensei jesteś silny i jestem pewny, że w razie kłopotów będziesz potrafił nas ocalić!
– Dzieciaki, to wasza pierwsza misja poza wioską. Nie chcę was narażać na zbyt wiele! Co jeśli będziecie musieli zabić swojego przeciwnika. Nie jesteście w wiek...
– Wtedy go zabijemy – powiedziała natychmiast Sakura – Jesteśmy ninja, do cholery! Musimy liczyć się z ryzykiem. Zawsze!
Kakashi tylko westchnął na widok tych ich spojrzeń, które tak błagalnie, ale i natarczywie wpatrywały się w niego.
– No dobra! – dał za wygraną.
Ruszyli. Następnego dnia, po kilku godzinach dotarli do morza i zatoki Wielkich Fal, która był znana z tego, że przynajmniej raz w tygodniu nawiedzały go potężne fale.
– Wszystkie wyspy, którekolwiek tu istniały zostały zmiecione z powierzchni ziemi razem z pewnym potężnym królestwem. Wszystko z powodu tych tsunami. Ponoć tylko Archipelag Fal potrafił je przetrwać. Mówi się, że otacza je jakieś potężne pole siłowe, ale nie mam pojęcia co to może być – przyznał Uzumaki wpatrując się w konstrukcję mostu, która widniała w oddali.
– Ten most wygląda solidnie, Tazuna-san. Musisz być mistrzem w swoim fachu. Te warunki są zatrważające – powiedziała Sakura, gdy w łódkę uderzyła kolejna potężna fala. A ponoć dzisiaj i tak było spokojnie.
– Dziękuję genin-san – powiedział budowniczy.
Po 45 minutach rejsu, wiatr niespodziewanie ucichł.
– Suge... – mruknął Sasuke.
– A więc to jest Paradoks Archipelagu Fal – szepnął Naruto.
– Jakbyśmy przeszli przez jakąś ścianę – powiedziała Sakura. Nie do końca się jej to podobało. Miała wrażenie, że coś ją obserwuje. Ścisnęła mocniej katanę, a oko smoka mrugnęło do niej ze zrozumieniem.
Czerwonowłosy wyjął z kieszeni bluzy notatnik i ołówek i zaczął szybko skrobać swoje spostrzeżenia na kartkach.
Sasuke zamknął oczy i skupił chakrę.
– Sempai... też to czujesz, prawda? – spytał Uchiha.
– Un – przytaknął. To było jak cienka, ale twarda jak stal kopuła ochronna – Niesamowite... Jak to funkcjonuje? Nie ma tu ninja, a i ludzie nie z pewnością nie umieli by czegoś takiego wytworzyć. Jeśli nie shinobi to kapłani tym bardziej... może to jakiś artefakt, bo nie słyszałem nigdy by odbyła się tu jakaś większa bitwa czy zatonął statek... no i nie było by takich efektów.
– Jakby fale się uspokajały. Zasypiały – stwierdził Sasuke.
– Może jak będzie więcej czasu to poeksplorujemy, ale to dopiero, gdy pomożemy Tazunie – stwierdził Naruto z nadzieją.
– Dobry pomysł, sempai – przytaknął Sasuke.
Do brzegu dotarli wkrótce potem. Szybko minęli slumsy pełne wodnych kanałów, znajdujące się w dolnej części miasta. Dzięki bliskiemu dostępowi do morza mimo biedy było tu dość czystko. Miasto wysokie znajdowało się na wysokości mostu. W oddali nad wszystkim górowała posiadłość Gatou.
Po krótkiej chwili byli już na leśnej ścieżce, która prowadziła do jednej z małych wiosek, gdzie znajdował się dom budowniczego.
– Zatrzymajmy się – powiedział nagle czerwonowłosy. Pozostała trójka spojrzała na chłopaka zaskoczona. Sakura i Sasuke wiedzieli, że ich sempai umiał wytrzymywać długie godziny wyczerpującego treningu, więc co było nie tak.
– Co ty robisz dzieciaku. Już niedługo będziemy na miejscu – zawołał zły Tazuna. Chłopak powinien wytrzymać nie?
Uzumaki uśmiechnął się, a po chwili uniósł rękę do góry i podrapał się po głowie.
– Sory... słabowity jestem. Mól książkowy ze mnie, a nie wojownik... tak jakby – zaśmiał się.
– Ehh... co za ludzie – burknął budowniczy.
– Przepraszam – powiedział chłopak i położył rękę na ramieniu budowniczego.
– Za co? Za postój? – zdziwił się mężczyzna.
– Nie... Za to – powiedział i po chwili Tazuna zniknął w kłębie dymu.
Czerwonosłosy uśmiechnął się.
– Ach... sorki, Kiri-nin-san – powiedział Naruto spoglądając przepraszająco w stronę gęstwiny – PADNIJ! – krzyknął nagle. Wielki miecz przeleciał nad ich głowami – Przecież przeprosiłem, nie denerwuj się tak, człowieku – syknął leżąc na ziemi.
Wielkie ostrze wbiło się w pień drzewa, a po chwili stanął na nim mężczyzna. Opaska ninja znajdowała się na jego głowie. Przedstawiała symbol Kiri. Nosił niebieskie spodnie oraz czarny pas zawieszony wokół szyi, a także ochraniacze na golenie i przedramiona w krowie łaty.
– Masz tu wspaniałego ucznia, Hatake Kakashi – powiedział i odwrócił się do nich przodem. Młodzi genini byli już na nogach.
Naruto stał z wyciągniętymi kunaiami, Sasuke przygotował żyłkę i shurikeny, a Sakura wyciągnęła katanę.
Oczy mężczyzny otworzyły się szerzej przez krótką sekundę, gdy spojrzał na różowowłosą kunoichi. Usta poruszyły się niemo pod bandażami.
– Czyżby to była... Momo... ai – szepnął do siebie ninja Mgły.
Kakashi pojawił się w sekundę przed nimi.
– Momochi Zabuza – jōnin Konohy spojrzał nań. Przygotowany był na każdy najmniejszy ruch. Mięśnie miał napięte – Co robisz tak daleko od rodzinnych stron? – spytał.
Oczy Zabuzy zwęziły się nagle jakby poirytowane.
– Mam coś do zrobienia i tak się składa, że stoicie po przeciwnej stronie mojego zadania. Oddajcie budowniczego mostów, a nic się wam nie stanie.
– Tazuna-san jest już w bezpiecznym miejscu sensei – powiadomił czerwonowłosy.
– Cóż... teraz jego lokalizację zna tylko mój uczeń, więc sorki, nawet ja nie mogę ci go teraz oddać – zaśmiał się jōnin.
– A więc... nie obędzie się bez walki. I to lubię – uśmiechnął się strasznie Zabuza odwracając się w stronę przeciwników. Kakshi sięgnął w stronę swojego zasłoniętego oka.
– Czyżbym dostąpił zaszczytu zobaczenia twego sławnego Sharingana, Kakashi? – spytał Zabuza.
„Sharingan?” Sakura i Sasuke spojrzeli na swojego nauczyciela. Przez głowę Naruto przemknęły wszystkie wspomnienia z dzieciństwa. Biała maska psa i czerwień w lewym oczodole.
Zabuza schylił się i złapał za klingę.
– Wychodzi na to, że musimy razem walczyć, Kopjujący Ninjo – powiedział Momochi i oderwał miecz od drzewa odskakując, a po chwili pojawiając się na tafli wody. Złożył szybko cztery pieczęcie, uniósł lewą rękę do góry, a powietrze zaczęło wokół niego gęstnieć.
– Suiton: Kirigakure no Jutsu – szepnął, a po chwili całą okolicę pokryła gęsta mgła, przez którą nic nie dało się dojrzeć na najbliższe półtora metra.
– Uważajcie – powiedział Kakashi – Momochi Zabuza znany był w Kiri-gakure z...
– ...sztuki cichego zabijania – powiedziała za niego cała trójka – Oraz tego, że w dzieciństwie zabił wszystkich uczniów ostatniego roku akademii mimo, że sam dopiero zaczynał.
Kakashi musiał przyznać, że był zaskoczony. Czyżby te dzieciaki czytały Bingo? Będzie musiał się dowiedzieć ile wiedzą.
– Czyżby moja sława dotarła aż do Ninja Gakkō Konohy? – usłyszeli głos Zabuzy. Wydawało się, że dobiegał z każdej strony – Poczułem się zaszczycony, młodzi genini. Teraz dam wam kolejną lekcję. Osiem punktów życiowych.
– Proste. Wątroba – zaczął Naruto.
– Płuca – kontynuował Sasuke.
– Kręgosłup – dołączyła się Sakura.
– Obojczyk.
– Aorta.
– Mózg.
– Nerki.
– Serce – zakończyli razem.
– Brawo. Młodzi i tak wykształceni. Czyżby Konoha szykowała się do wojny, że naucza takich rzeczy byle dzieciaków?
– Oh... – zaśmiał się Kakashi – nie, oni są po prostu bardzo, bardzo wyjątkowym rocznikiem – powiedział, a po chwili zaczął wydzielać potężną intencję zabijania.
Cała czwórka stała przygotowana na wszystko.
– Na mojej piątej – odezwał się nagle Naruto. Cała trójka odwróciła się i wbiła broń w Zabuzę, który pojawił się zaledwie kilka setnych sekundy temu.
Oczy Uzumkaiego zwęziły się.
– To klon! – zawołali w tym samym momencie Kakashi i Naruto i razem z Sakurą i Sasuke odskoczyli. Bunshin natychmiast zmienił się w wodę.
Kolejny Zabuza pojawił się w jego miejscu.
– Imponujące chłopcze – przyznał Zabuza.
– Jestem sensorem... bardzo dobrym w swoim fachu – powiedział Naruto.
– Och... domyślam się. W końcu jesteś Uzumakim to zrozumiałe.
Morskie oczy rudego powiększyły się przez chwilę. Czyżby... to był ten sam Momochi, który pojawiał się w jego snach? Albo raczej koszmarach.
– Jednak teraz o wiele bardziej interesuje mnie wasza koleżanka.
Kunoichi spojrzała na mężczyznę zaskoczona.
– Skąd taka broń u takiej małolaty jak ty? – spytał. Nie miał pewności czy to ta katana. Mógł to być po prostu bardzo potężny miecz, prawda? Mimo to, ta wyjątkowa energia wydobywająca się z środka...
– Co ci do tego? – syknęła dziewczyna. Mocniej wbiła nogi w ziemię by być bardziej przygotowaną na atak.
– Czyżbyś ją ukradła? – spytał ponownie i wyciągnął swój miecz.
– Coś ty powiedział – warknęła Haruno. Gdy chodziło o Momoai czy jakiekolwiek powiązania z klanem jej babki, nie potrafiła zachować zimnej krwi. Wiedziała, że to głupie, ale nie potrafiła tego kontrolować... jeszcze.
– Nie pozwól się prowokować! Sakura! – zawołał Kakashi. Nie wiedział czy gdyby Zabuza zaatakował to zdążył by na czas do dziewczyny. Był potężnym jōninem, ale Momochi też nim był.
– To niesamowite. Skąd zainteresowanie kenjutsu u byle genina, ledwo po Akademii. Jeszcze z Konoha... Ostatnim takim okazem była... – tu Zabuza zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę. Ponownie na miecz. Czyżby nie mylił się co do ostrza?
– Czyżbyś miała coś wspólnego z Satsuki Momoi? – spytał Zabuza. Ta wyjątkowa, praktycznie niespotykana uroda. Ta aura. No i przede wszystkim... Momoai.
– Była moją babką – odparła dumnie dziewczyna.
– A więc stąd u ciebie ten skarb. Czyli, że to prawda, legenda wcale nie kłamała – powiedział bardziej do siebie Zabuza, a gdy spojrzał ponownie na swych przeciwników, wiedzieli, że nic z niego nie wyciągną. Nie teraz przynajmniej.
Oczy czerwonowłosego otworzyły się szerzej, gdy wyczuł kumulowaną w mieczu chakrę.
– Sakura, uważaj! – zawołał, gdy mężczyzna ruszył na dziewczynę. Kakashi chciał doskoczyć, lecz pod jego nogi wbiły się senbon zatrzymując go.
A więc to ten drugi ninja, o którym mówił Naruto-chan.
Sasuke chciał pomóc Sakurze, ale towarzysz Zabuzy mógł ich zaatakować w każdej chwili i wszystkich zabić.
Kiedy Naruto podrapał się w głowę podczas rozmowy z Tazuną miał wyprostowane dwa palce, a pozostałe zgięte. Był to dyskretny ale jasny znak ilu było przeciwników.
Sakura zacisnęła dłonie na katanie i uniosła ją by w ostatniej chwili osłonić się przed ciosem, którego siła prawie nie posłała ją na ziemię. Jęknęła boleśnie, ale dalej stała wpatrując się z obrzydzeniem w przeciwnika.
– Sakura! – zawołał Naruto, a dziewczyna się schyliła.W tym samym czasie Naruto rzucił w stronę Zabuzy kunaie prosto w jego twarz. Mężczyzna złapał jeden wolną ręką, a drugi w usta. Wszystkie pozostałe odbił.
– Nie myślcie, że mnie tym pokonacie – powiedział przez zęby nadal trzymając kunai w ustach. Uzumaki tylko odpowiedział mu pewnym uśmiechem i złożył pieczęć. Przy kunaiach nagle w malutkim kłębku dymu pojawiły się małe wybuchowe notki, prawie do końca spalone.
Zabuza otworzył szerzej oczy. Natychmiast podmienił ciało z kłodą.
WYBUCH!
Pojawił się kawałek dalej. Ciało pokrywały małe rany i ślady wybuchu, ale nie duże. Właściwie Momoichi zdążył w ostatnim momencie. I musiał przyznać, że jak na tak młody wiek, te dzieciaki były lepsze niż nie jedni kireńscy genini jeszcze zza czasów Krwawej Mgły. Ich współpraca wyśmienita.
Najlepszy z trójki był z pewnością dzieciak od Uzumaki. Potrafił wspaniale wykorzystywać swój dar sensora i zgrać wszystko ze swoim stylem taijutsu.
Wnuczka mistrzyni Satsuki była gorsza, jednak zdecydowanie miała predyspozycje do zostania wielką szermierką. Potrzebowała tylko dobrego nauczyciela.
Jak walczył ostatni chłopak nie wiedział, ale z jakiś powodów wiedział, że był równie dobry co pozostała dwójka.
Ciekaw był jak te dzieciaki poradziły by sobie przeciw Haku. Nawet nie razem. Miał wrażenie, że nawet osobno każde z nich mogłoby być wyzwaniem dla ostatniego Yuki.
Zabuza uśmiechnął się tylko na samą myśl o walce jaką mogli by teraz stoczyć.
Czas stać się poważnym! pomyślał i uwolnił ogromną, większą niż poprzednio intencję zabijania.
Konoszanie poczuli jakby nagle stała grawitacji nagle zwiększyła kilka razy swoją wartość. Ich ciała były wręcz przygniatane przez tą dziwną siłę. Umysł stał się zaćmiony.
Naruto zagryzł wargę aż poleciała krew. Jego ciało odzyskało część kontroli. Jednak rozproszona chakra nasycona emocjami zwana intencją zabijania przeszkadzała mu. Jego zmysł sensora nie mógł się odnaleźć wśród tej ilości energii. Wiedział, że musi teraz polegać na wszystkich swoich zmysłach.
Sakura i Sasuke nacięli opuszki palców wyrywając się z pod wpływu. Ich umysł był lżejszy, jednak wrażenie obrzmienia umysłu nie minęło, a jedynie zmalało. Cała trójka w jednej chwili ustawiła się w trójkącie.
Kakashi był dumny ze swoich uczniów. Jego ciało było od bardzo dawna przystosowane do podobnych rewelacji i jedynie dziwne mrowienie, jakby gęsia skórka, mówiło mu o tym co zrobił Zabuza. Hatake wiedział, że musiał działać i znokautować Zabuzę, zanim on i jego uczeń kogoś skrzywdzą. Skupił chakrę w swoim lewym oku.
Zabuza pojawił się na tafli wody i natychmiast złożył pieczęcie dowodnego smoka.
Kakashi natychmiast złożył dłonie do techniki skalnego więzienia, które mogło by ich ochronić. Płaszcz ziemi owinął się wokół Konoszan tuż zanim technika Zabuzy uderzyła w nich. Poczuli wstrząs. Jednak pozostali nie tknięci. Kakashi stworzył otwór w ziemi i wyszedł na zewnątrz. Natychmiast uruchomił technikę Burzowego tygrysa, który rozpoczął walkę ze smokiem, a Kakashi natychmiast zaczął składać ręce do swojego wodnego smoka. Młodzi genini spoglądali na walkę ze zgrozą. Ta szybkość i siła były tak niesamowite! Chodź każde z nich było szybkie i zwinne to nadal dzieliła ich ogromna przepaść, między nimi, a ich mistrzem.
Ich pierwsza bitwa miała być wprowadzeniem do wspaniałej przygody, która dopiero się zaczęła.
A/N: *chowa się za Luffym i Ace* Ja wiem, że jestem zła, ale to nie moja wina :( Czuję się jak po jakimś3D2Y *Bracia D pacają ją po głowie na pocieszenie* Ale nareszcie są wakacje i powinnam mieć więcej czasu... powinnam, bo w lipcu wyjeżdżam do Austrii na kurs językowy *modli się* Oby mieli Internety.
Zamierzam przynajmniej napisać do 10 rozdziałów MRH i skończyć Killing Arena. To mój plan na następne kilka dni. Trzymajcie za mnie kciuki.
Rozdział miał być dłuższy, ale lepszy taki niż żadny, prawda?
Ja ne~!
Ciekaw był jak te dzieciaki poradziły by sobie przeciw Haku. Nawet nie razem. Miał wrażenie, że nawet osobno każde z nich mogłoby być wyzwaniem dla ostatniego Yuki.
Zabuza uśmiechnął się tylko na samą myśl o walce jaką mogli by teraz stoczyć.
Czas stać się poważnym! pomyślał i uwolnił ogromną, większą niż poprzednio intencję zabijania.
Konoszanie poczuli jakby nagle stała grawitacji nagle zwiększyła kilka razy swoją wartość. Ich ciała były wręcz przygniatane przez tą dziwną siłę. Umysł stał się zaćmiony.
Naruto zagryzł wargę aż poleciała krew. Jego ciało odzyskało część kontroli. Jednak rozproszona chakra nasycona emocjami zwana intencją zabijania przeszkadzała mu. Jego zmysł sensora nie mógł się odnaleźć wśród tej ilości energii. Wiedział, że musi teraz polegać na wszystkich swoich zmysłach.
Sakura i Sasuke nacięli opuszki palców wyrywając się z pod wpływu. Ich umysł był lżejszy, jednak wrażenie obrzmienia umysłu nie minęło, a jedynie zmalało. Cała trójka w jednej chwili ustawiła się w trójkącie.
Kakashi był dumny ze swoich uczniów. Jego ciało było od bardzo dawna przystosowane do podobnych rewelacji i jedynie dziwne mrowienie, jakby gęsia skórka, mówiło mu o tym co zrobił Zabuza. Hatake wiedział, że musiał działać i znokautować Zabuzę, zanim on i jego uczeń kogoś skrzywdzą. Skupił chakrę w swoim lewym oku.
Zabuza pojawił się na tafli wody i natychmiast złożył pieczęcie dowodnego smoka.
Kakashi natychmiast złożył dłonie do techniki skalnego więzienia, które mogło by ich ochronić. Płaszcz ziemi owinął się wokół Konoszan tuż zanim technika Zabuzy uderzyła w nich. Poczuli wstrząs. Jednak pozostali nie tknięci. Kakashi stworzył otwór w ziemi i wyszedł na zewnątrz. Natychmiast uruchomił technikę Burzowego tygrysa, który rozpoczął walkę ze smokiem, a Kakashi natychmiast zaczął składać ręce do swojego wodnego smoka. Młodzi genini spoglądali na walkę ze zgrozą. Ta szybkość i siła były tak niesamowite! Chodź każde z nich było szybkie i zwinne to nadal dzieliła ich ogromna przepaść, między nimi, a ich mistrzem.
Ich pierwsza bitwa miała być wprowadzeniem do wspaniałej przygody, która dopiero się zaczęła.
A/N: *chowa się za Luffym i Ace* Ja wiem, że jestem zła, ale to nie moja wina :( Czuję się jak po jakimś
Zamierzam przynajmniej napisać do 10 rozdziałów MRH i skończyć Killing Arena. To mój plan na następne kilka dni. Trzymajcie za mnie kciuki.
Rozdział miał być dłuższy, ale lepszy taki niż żadny, prawda?
Ja ne~!
Jjjeeeeeeeeeeeeee. Notka wreszcie.
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawa i znowu przerwana w miejscu takim, że człowiek chciałby więcej.
Już czekam na następne rozdziały.
Miłego wyjazdu i powodzenia na kursie.
Ja: ja chyba mam zwidy... Ale nie! To rzeczywiście rozdział od Naryi!!!
OdpowiedzUsuńNaru: Poważnie... I pomyśleć że kiedyś mówiła o prześcignięciu cię rozdziałami...
Ja: Tak, tak... Ale przyznam że piszesz genialnie! Dawno tak dobrze mi się nie czytało (walić to że czytałem od godziny trzeciej do siódmej, po drodze przełączając się na inne stronki - mam tak zawsze xD)
Menma: Ogólnie jest parę błędów - moglibyśmy ci wypomnieć w pewnym momencie brak kropek, lub rozpoczęcie zdania z dużej litery mimo iż poprzednie się nie zakończyło... Ale nie jesteśmy nauczycielami polskiego! Ale jednego nie odpuścimy...
"Kopjujący Ninja" - POWAŻNIE!? Gomen, ale nie wytrzymam - jak można napisać Kopiujący z J zamiast I !!!
A tak poza tym to masz mój szacunek za tak... Hmm... Dobrze rozwinięty świat i ten wykład o Nami no Kuni od Naru, Sasu i Sakury. Czekam na kolejny rozdział, i liczę że w wakacje będziesz maiła czas nie tylko na pisanie, ale i na czytanie - trochę brakuje mi twoich komentarzy, wiesz?
To tyle.
Sayo.
Muahaha! Genialny rozdział! Już myślałam że się nie doczekam T-T
OdpowiedzUsuńrozwaliła mnie wiedza genninów na te wymienione tematy xD FFuck yeah this logic!
Po prostu bomba. Ile ten rozdział ma słów?? Bo chyba dużo xD
Nie no genialne opowiadanie i rozdział.
KA wreszcie zakończysz? myaaaah! nawet nie wiesz ile razy to czytałam! genialne wooow po prostu geniallne~!
Alem ci słodzę.
Muszę tylko nadpomknąć, że były dwie literówki, ale to pikuś. Genialny rozdział, pozdrawiam i czekam na KA
Ty to sięza braćmi nie chowaj! Bardzo nie ładnie, Narya, oj bardzo...I racja, nawet niezłe skojarzenie z 3D2Y. Zdecydowanie pasuje*patrzy morderczym wzrokiem*
OdpowiedzUsuńKyuu:Darka-san, uspokój się! Jak ją zabijesz, to kto rozdziały będzie pisał?
Cholerka, masz rację...
Hao: Ludzie! Kryzys zażegnany, armagedon odwołany!
WDP:*wychodzą z szafy*
Yoh: To dobrze...Nie skończyłem mangi czytać.
Hao: A jakiej?
Yoh: No.6
Cichać, koniec dyskusji.
WDP: Hai...
Rozdział spoczko. A entuzjazm Sakury i Naruciaka: bezcenne ^^
No i nie ma to jak skłamać lekko, że nic się nie umie, a potem pokazywać, że jednak to nie to. Brawo~!
Sasuke: Wiesz, to tak jak niektórzy mężczyźni - myślą, że kobieta nic im nie zrobi, bo słaba. Tylko jak już się dostanie po głowie to już inaczej sprawa się ma...
No, racja.
Zakończysz Killing Arena...No czas najwyższy! Dobra, nie denerwuję się, rozumiem, że losowe sytuacje nie pozwoliły skończyć rozdziału, jak na przykład wywalenie kompa przez okno za Ace'a w Marineford...
Kyuu: Lub przegrzanie dysku...
Naru: Lub szlaban za słabe oceny...
Sakura: Lub woda się na kompa wylała...
Dobra, nie krakajmy, bo jeszcze mnie to spotka ;-;
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału^^
Pozdrawiamy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Rozdział jest super, opłacało się czekać.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, aby następny rozdział był jak najszybciej.
Zapraszam do siebie. http://narutopomojemu.blogspot.com/
Naruko:*patrzy sceptycznym okiem na notke* hmmm no w końcu nowa notka . Ta wiedza młodych geninów .
OdpowiedzUsuńNaruto: eeeeee? Od kiedy jestem taki mądry
Memma; jak widać autorka miała wene ^.-
Tiaaa nie ważne notka zajęła**pizda liczne że w wakacje będzie więcej notek
Czekam na itami
Podzrawiamy
Naruko i rodzinka ;*
Witam,
OdpowiedzUsuńwalki wspaniałe opisane, Kakashi jest bardzo zaskoczony wiedzą jaką posiadają genini... a to wiadomo czyja sprawka ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia