24.02.2013

9.

O~
Ha~
Yo!
Mi~
N~
Na~-
Sa~
N!
Tak, wróciłam z nowym chapkiem. Powiem wam, że na początku miał być dwa razy dłuższy, ale jak mi się usunął po raz wtóry to się delikatnie mówąc wkurwi*** i stwierdziłam, że taki wystarcz.
Po za tym okazało się, że dorównuję Naruto w regeneracji. Pojechałam do szpitala z rodzicami 2 dni temu i okazało się, że kość się już z rosła, a minęło zaledwie 1/3 czasu.
I'm a boss!
Dodatkowo ja i moje ADHD(Orlaf, gdyby złamała mi się noga to nie było by za ciekawie)... Ciągle tą ręką ruszałam chociaż lekarz (który mi tą rękę wykręcał wyszstkie strony i jeszcze pytał czy boli) mówił wyraźnie: Nie zdejmuj ręki z temblaka.
W każdym razie miałam go w dupie i kość powinna mi się źle zrosnąć... a jednak wszystko jest okay, ale i tak mam jeszcze nosić szynę na wszelki wypadek.
Dobra przestanę was teraz zanudzać was moim życiem osobistym.
Mam nadzieję, że nie opierdzielicie mnie, że rozdział za krótki. Jak tak to Gome.
Szczerze powiedziawszy mi się za bardzo nie podoba, ale to wy oceńcie.
!!!

 - Chcecie misję rangi C? - spytał Sandaime.
 - Hai. Może i jesteśmy tylko geninami, ale na C powinniśmy sobie poradzić. Zaatakować nas mogą co najwyżej złodzieje przydrożni, a i tak w to wątpię, bo nawet oni wiedzą, że nie mają szans z ninja nawet gdy są dziećmi - powiedział czerwonowłosy. - Nie widzę więc problemu by nam dać taką misję.
 - Ale ja widzę - powiedział jakiś chuunin, który razem z Hokage właśnie rozdawał misję. - Jesteście tylko geninami. Nie wolno wam tak po prostu wykonywać misji rangi C. Poza tym te rangi po coś są.
 - Wiem o tym - odparł - Wioska dostaje zlecenia, a one są segregowane pod względem trudności. Genini robią D lub C, chunini C rzadziej D, jounini są upoważnieni do robienia wszystkich misji do A lub czasami do S, które zazwyczaj przydziela się ANBU. Jak widać uważałem w Akademii - powiedział.
 - Mimo to prosisz o coś takiego jak misja rangi C! - chuunin był wyraźnie zły na czerwonowłosego.
 - Proszę ponieważ ja, a także moi koledzy z drużyny jesteśmy pewni swoich możliwości bojowych. Uczyć powinno się w praktyce, więc chcemy spróbować, a mistrz Kakashi jest na tyle silny, by poradzić sobie z kimś lepszym. Jest jednym z najsilniejszych ninja wioski. Po za tym, co może nam się stać na takiej misji?
 - Ale... - białowłosy chuunin znów chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu Hokage.
 - Daj spokój Mizuki (u mnie Mizuki nie zdradził i nadal jest w Konoha). Naruto ma rację, a misja rangi C nie powinna być problemem. Dostaniecie misje wyższej rangi, ale jeśli nie wykonacie jakiegokolwiek rozkazu Kakashiego to zostaniecie cofnięci do Akademii lub odbiorę wam tytuł ninja do końca życia.
Genini przełknęli ślinkę. Wiedzieli, że stawka jest wysoka, ale po chwili odetchnęli z ulgą zdając sobie sprawę, że raczej nie mają powodu, by nie słuchać rozkazów Hatake.
 - Skoro nikt nie chce się wycofać to niech będzie - macie misję rangi C - genini przybili sobie piątkę i czekali na następne rozkazy Sandaime.
Mężczyzna skinął na białowłosego, a ten podszedł do drzwi i wszedł do pokoju obok.
 - Panie Tazuna, zorganizowaliśmy już dla pana drużynę ninja - powiedział do zapewne jakiegoś mężczyzny.
Po chwili Mizuki wrócił i usiadł obok Sandaime
 - Jesteś tego pewny, Hokage-sama - szepnął tak by nikt nie usłyszał. Nie wiedział tylko, że młody Uzumaki miał o wiele lepszy słuch od normalnych ludzi - Jeśli lis się przebudzi...
 - Nie obawiaj się Mizuki - odparł Hiruzen, a Naruto począł się zastanawiać, czy Cień Ognia mówi tak tylko dlatego, że zdaje sobie sprawę, że czerwonowłosy wszystko słyszy - Może to i dzieciak, ale ma lepszą samokontrole niż ludzie z wioski. Gdyby byłl taki jak oni zapewne już dawno by wybuchł i uwolnił Kyuubiego i...
W tej właśnie chwili do środka wszedł starszy mężczyzna w wieku około sześćdziesiątki. Miał kozią brutkę i i szare włosy. Na dużym kartoflowatym nosie nosił okulary za którymi ukrywał małe ciemno brązowe oczy.
Tazuna, bo tak się owa postać nazywała, był doś puszystym mężczyzną, ale na pewno nie był gruby. Nosił czarną koszulę i szare spodnie. Na nogach miał sandaly, które nosili budowniczy. Przez szyje przewieszone było coś na ksztalt ręcznika, co podpowiadalo, iż mężczyzna pracował w ciężkich warunkach i musiał często ocierać pot. Przez głowę przewiązany miał biały sznurek by niesforne kosmyki nie wchodziły mu do oczu. Nosił także dziwny kapelusz.
 - I to oni mają mnie eskortować? - zawołał ochrypłym głosem i upił trochę sake z butelki, którą trzymał - Banda dzieciaków? A ten rudy to jest ninja czy maskotka drużyny - zakpił na widok Uzumakiego i zaczął rechotać, ale jego śmiech po chwili urwał się gdy usłyszał świst. Kunai rzucony przez czerwonowłosego wbił się w ścianę milimetr od jego twarzy.
 - Uważaj co mówisz - syknął w jego stronę, a w jego głosie słychać było wyraźną porcję jadu.
 - Naruto! - krzyknął Mizuki
 - Tak - chłopak odwrócił się w jego stronę z niewinnym uśmiechem na twarzy.
 - Przydzielono wam misję rangi C, więc masz eskortować tego pana i po drodze go nie zabić - syknął chuunin.
 - Przecież go nie zabiłem - chłopak wzruszył ramionami, a następnie wskazał na mężczyznę, który trzymając się za serce i ciężko oddychając, tępo wpatrywał się w kunai wbity w ścianę.
 - Ale mogłeś. A co gdyby dostał ataku?
 - Byłem pewny, że nie dostanie - odparł czerwonowłosy.
 - Ale... - Hokage ponownie przerwał Mizukiemu
 - Daj spokój Mizuki - odchrząknął zwracając na siebie uwagę pozostałych - Ten mężczyzna to Tazuna - budowniczy mostów. Waszą misją jest eskota go do jego kraju i tam ochraniać go dopuki nie skończy budować mostu. Zrozumiano?
 - Hai - krzyknęli genini stając na baczność, a Kakashi skinął głową.
Czerwonowłosy nie wiedział czemu, ale miał złe przeczucia.

2 godziny później czekali już pod bramą. Brakowało oczywiście Kakashiego, ale oprócz Tazuny nikt się tym nie przejął.
Sasuke i Naruto bardziej zdziwił strój Sakury. Tym razem nie miała sukienki, a czerwony kombinezon o różowym odcieniu i białych akcentach. Po bokach ud były dwie obszerne kieszenie, a na środku był wyszyty szaro-srebrną nicią smok. Na rękach miała też rękawiczki. Jedna pod kolor stroju bez palców na lewej ręce z biały kółkiem na środku i jedną czarną na prawej zakrywającą całą dłoń z metalową płytką na wierzchniej stronie dłoni. Na nogach miała jasno różowe skarpetki z wizerunkiem białego kółka i dziwne, jak na shinobi, buty pod kolor stroju z wizerunkiem smoka.
Na biodrach przyczepiony był pas z czarną pochwą od katany. Tu także pojawiał się symbol smoka, który zastępował tsube* miecza. Tsuka* była oprawiona w skórę rekina (Kisame?) z napisem:
(dos. "własność rodziny Haruno". Tak btw to nazwisko Sakury znaczy tyle co Wiosenne pole. Imienia chyba nie muszę tłumaczyć. Jednak jeśli przeczytać Haru no Sakura to wyjdzie tyle co Sakura na wiosnę, a wiśnie w Japonii kwitną wczesną wiosną. )

(Oto obrazek ilustrujący strój Sakury. Pomimo dużej ilości różu uważam, że jest genialny i bardzo mi się podoba :D)

 - Ładnie wyglądasz, Sakura - przyznał czerwonowłosy - Nie wiedziałem, że masz kataną.
Dziewczyna podrapała się w tył głowy zakłopotana.
 - To pamiątka rodzinna - odparła - kiedyś moja rodzina miała duże wpływy i miała jakąś firmę. Smok i biały okrąg był znakiem rozpoznawalnym. Jednak podczas ostatniej wojny stracili cały biznes i tak jakoś wyszło. Wcześniej moja babcia była ninja i gdy była młoda to tak się ubierała i moja mama stwierdziła, że tak będę lepiej wyglądać. To po babci mam różowe włosy. Podobno była bardzo potężną kunoichi, ale nie wiem czy to prawda, bo rodzice nigdy mi nie powiedzieli jak się nazywała i jakie miała nazwisko zanim poślubiła mojego dziadka.
 - Sokka - odparł czerwonowłosy - chcesz się nauczyć walczyć kataną?
 - Hai. Zawsze chciałam, a jak się okazało moja babcia takową posiadała i ojciec mi ją podarował. Mam nadzieję, że Kakashi-sensei potrafi walczyć kataną, bo chciałam go prosić o pomoc i jak na razie nauczenie podstaw.
 - Mogę zobaczyć? - spytał dotąd milczący Sasuke wskazując na katanę (nie ładnie pokazywać palcem).
 - Oczywiście Sasuke-kun - odparła, a oczy zaświeciły jej się.
^Czyli jej nie przeszło^ pomyślał Uzumaki
Dziewczyna odpięła katanę i podała ją czarnowłosemu.
 - Ładna - przyznał gdy zobaczył lśniące ostrze miecza. Sasuke zrobił kilka machnięć i to dość profesjonalnie.
 - Sasuke-kun, umiesz walczyć kataną? - spytała zaskoczona różowowłosa.
 - Trochę - odparł - brat mnie uczył - czarnowłosy skrzywił się na słowo brat.
Sakura zamilkła. Wiedziała, że obecnie Sasuke jest jedynym żyjącym Uchiha (oczywiście Sakura nie zna wszystkich faktów, że to Itachi ich zabił i tak dalej) i nie chciała drążyć tematu, który był dość nieprzyjemny dla jej obiektu westchnień.
 - Coście tacy markotni, kodomo*?
Zdziwieni genini odwrócili się do tyłu i zobaczyli Kakashiego.
 - Yo Sensei - odparli jednocześnie, bo przyzwyczaili się już do jego spóźnialstwa, ale nie Tazuna.
 - Spóźnił się pan - zauważył - Jest pan podobno wykwalifikowanym ninja, a się pan spóźnia. Może mi pan powiedzieć co pana zatrzymało? - spytał mało uprzejmym tonem.
 - Zgubiłem się na drodze życia - mruknął szarowłosy i uśmiechnął się drapiąc się w tył głowy.
Budowniczy, chyba zamierzał jeszcze coś dodać, ale uprzedził go czerwonowłosy, któremu Tazuna zaczął okazywać już większy szacunek.
 - Myślę, że powinniśmy wyruszać - zauważył chłopak.
 - Macie wszystko - spytał ich Kakashi. Spojrzał po wszystkich i zatrzymał się na Uzumakim - Gdzie masz plecak, Naruto? Do kraju Fal daleka droga, a mamy tam zostać bodajże 3 tygodnie, a idzie zima i będzie tam zimno.
 - Wiem, ale wolałem zapieczętować wszytko w tym zwoju zamiast nosić w plecaku - mówiąc to wyciągnął zwój - To o wiele poręczniejsze.
Kakashi uniósł brwi (chyba brew). Był zdziwiony, że dzieciak w jego wieku umie takie rzeczy. On sam nie był dobry w pieczętowaniu i wolał nie bawić się w takie rzeczy, więc spakował się normalnie do plecaka.
^No tak^ pomyślał ^Uzumaki zawsze cię zaskoczą^ przypomniały mu się słowa jego mistrza. Przekonał się na własnej skórze jak trudno jest przewidzieć dziewczynę, a później żonę Minato. Kiedyś walczył z nią. Nawet z Sharinganem trudno było przewidzieć jej ruchy, bo Habanerro zawsze miała kilka planów w głowie, które łączyły się ze sobą w skomplikowaną konstrukcję, a ruch wykonywała dopiero w ostatnim momencie i to z taką szybkością, że Kakashi ledwo za nią nadążał, choć w cale nie była szybka. Tak... Nieprzewidywalność Uzumakich była wielkim atutem tego klanu. Dzięki treningom z czerwonowłosą Kakashi po części zrozumiał działanie Sharingana.
Wzruszył tylko ramionami i powiedział:
 - No dobra... Ikimashou*
Tak jak powiedział zrobili. Po chwili byli już daleko poza Konohą.
Sakura zaczęła rozmawiać z szarowłosym na temat nauki kendo* i kenjutsu*. Pozostali genini też szybko włączyli się w rozmowę i zaczęli wymieniać uwagi na temat walki kataną. Jak się okazało cała trójka coś tam wiedziała i uzupełniała braki drugiej osoby.
^Dopełniają się nawzajem^ pomyślał Hatake. Już wcześniej widział potencjał w tej trójce niby zwykłych geninów.
Po chwili młodzi ninja już samemu zaczęli wygłaszać swoje uwagi, a Kakashi tylko im się przyglądał.
^Zaraz zaatakują.^ pomyślał ^Ciekawe, jak sobie poradzą...^

Młodzi genini, pochłonięci rozmową, nawet nie zauważyli zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Nagle do ich uszu dobiegł szczęk metalu. Odwrócili się natychmiast i zauważyli jak ich mistrz jest związany przez stalowy łańcuch ze specjalnymi ostrzami. Trzymali go dwaj ubrani w ubrania koloru khaki i czarne płaszcze ninja. Mieli długie włosy i jakby maski przeciwgazowe na ustach. Na czołach lśniły ochraniacze Kiri. Na prawych przedramionach znajdowały się specjalne rękawice z których wychodziły łańcuchy.
 - Pierwsza Ofiara - szepnęli swoim nieprzyjemnym dla ucha głosem i pociągnęli za łańcuchy. Kakashi został w mgnieniu oka pocięty na tysiące kawałeczków.
 - Nani... koko de... okoru ka*? - szepnęła przerażona różowowłosa
 - Kakashi! - krzyknął czerwonowłosy, który nie potrafił pojąć jak jego przyjaciel, jeden z najlepszych ninja Kobohy tak po prostu umarł.
Nagle poczuł jak ci dwaj ninja stoją za nim. Zobaczył jak metalowy sznur zaczyna krążyć wokoło jego ciała by zaraz zacisnąć się i zniszczyć jego ciało.
 - Chen no jutsu: Tozansha* - szepnął, a jego ciało pod ubraniem oplotły jego własne łańcuchy, które na wpół wtopił w ciało by nie zniszczyły ubioru i pokazać swojej obecności. Same ubrania wzmocnił chakrą. Lubił swoją bluzę i nie chciał jej zniszczyć, po za tym nie chciał by jego przyjaciele zauważyli zgromadzoną pod ubraniami chakrę.
Gdy łańcuchy go oplotły mężczyźni szepneli
 - Druga ofiara - po czym pociągnęli, ale zdziwieni zauważyli opór.
 - Nani?! - krzyknęli.
 - SASUKE! SAKURA! TERAZ! - krzyknął czerwonowłosy, a równie zdziwieni przyjaciele otrząsnęli się i wyciągnęli kunai oraz shurikeny po czym wycelowali w przeciwników.
Shinobi Kiri odczepili łańcuch od rękawic i broń ich nie trafiła. Pierwszy od razu rzucił się na geninów, a drugi na Tazunę.
Haruno natychmiast doskoczyła do budowniczego i nie chcąc szukać kunai wyciągnęła swoją Katanę. Po czym sparowała ruch ninja Kiri.
W tym czasie Sasuke wyprowadził kopniak i powalił swojego przeciwnika do tyłu gdzie jego twarz spotkała się z butem Naruto, a następnie z ziemią.
Cała trójka oddychała ciężko. Właściwie to nie było to wyczerpujące, ale ich zaskoczyło i nie byli przygotowani.
 - Świetnie wam poszło, kodomo - usłyszeli głos białowłosego. Spojrzeli nad siebie, a na drzewie spostrzegli uśmiechniętego, jak wywnioskowali przez zamoknięte oko, Kakashiego.
 - Sensei? - cała trójka była wyraźnie zdziwiona.
 - Więc to była podmiana - szepnęli jednocześnie.
 - Widzę, że znasz podstawy kendo Sakura. To z pewnością ułatwi nam naukę.
Pominął to, że dziewczyna, która niby nie umie nawet podstaw wykonała kilka ruchów dość zaawansowanych.
 - Sasuke także dobrze zareagowałeś. Przez pobyt w kraju Fal będziemy ćwiczyć przede wszystkim twoją szybkość, byś mógł lepiej pokonać przeciwnika. A ty Naruto... Mogę spytać jak zablokowałeś te łańcuchy?
Naruto przełknął ślinkę. Już wcześniej przygotował sobie odpowiednie wyjaśnienie.
 - Pokryłem moje ciało chakrą Wiatru. Dzięki temu na powierzchni mojego ciała i ubrać pojawiły się miniaturowe ostrza, które nie pozwoliły mnie przeciąć.
Wiedział, że kłamał, ale musiał. Dodatkowo nie był całkowicie pewny czy miał Futon. Niby Kurama kiedyś stwierdził, że najprawdopodobniej ma tą naturę, ale sam lis nie był pewien, bo ani Mito, o której Kyuubi dziwnie źle się wyrażał, ani Kushina nie miały Uwolnienia Wiatru.
Jednak najwyraźniej Kakashi mu uwierzył i chłopak mógł w duchu odetchnąć z ulgą. Co prawda uważał szarowłosego za przyjaciela, ale teraz Hatake był ninja i gdy skończą misję oddać szczegółowy raport. Tu nie było miejsca na koleżeńskość. Najpierw są shinobi dopiero potem ludźmi.
 - Jeszcze jedno - Kakashi spojrzał na geninów - Czy którekolwiek z was zostało ztanione?
 - Tak, ja - odparł czerwonowłosy pokazując krwawiącą dłoń.
 - Ja też - dodała Sakura.
Sasuke również przytaknął. Gdy kopnął mężczyznę ten drasnął go w nogę, która teraz dziwnie drętwiała.
 - Nie dobrze - westchnął Kakashi - Na ich pazurach i łańcuchach znajdowała się trucizna. Trzeba będzie wrócić do wioski...
 - Myślę, że to nie będzie konieczne - odparł czerwonowłosy. Wyciągnął z kabury zwój i rozłożył go. Na kartach papieru było mnóstwo okręgów dookoła, których wymalowane były różne skomplikowane znaki.
Uzumaki wykonał kilka pieczęci i przyłożył rękę do trzeciego okręgu. Dookoła jego dłoni pojawił się zielony dym, a gdy opadł na okręgu pojawiły się bandaże i leki. Tę samą czynność powtórzył przy czwartym kole, ale tym razem pojawiły się jakieś zioła, maści i stara rozsypująca się księga.
 - Co to? - spytała Sakura trzymając się za ramię, w które została zraniona.
 - Kilka razy miałem problemy z truciznami - powiedział. Pomiął fakt, że otruć chciały go szpitalne siostrzyczki - Dlatego też trochę o tym poczytałem. To - wskazał na księgę - taki mój zeszyt gdzie wszystko spisuję. Jak widać trochę tego jest. W każdym razie... - spojrzał na swoją rękę. Wokoło rany zaczęła gromadzić się ropa i coś na kształt piany.
 - Sasuke - zawołał do czarnowłosego - pobierz do tego pojemnika trochę trucizny - poprosił podając mu mały talerzyk.
Czarnowłosy wykonał polecenie i już po chwili czerwonowłosy miał przed sobą talerzyk z zieloną przezroczystą mazią. Otworzył książkę i po chwili znalazł to czego szukał.
 - To trucizna z młodych kwiatów czarnego bzu... najpewniej wzmocniona jadem gryziela stepowego (tak jest taka trucizna) Trzeba zatamować dopływ krwi do danego miejsca by trucizna się nie rozprzestrzeniła.
Po chwili zmieszał kilka ziół i zmielił na papkę z jakąś oleistą cieczą. Powstało coś na zwór maści. Posmarował nią rany pozostałych, a następnie przyłożył nasączony czymś bandaż.
 - Uwaga, będzie piekło - ostrzegł, a gdy pozostali genini poczuli jak mieszanka wchodzi im w skórę wysyczeli coś pod nosem.
 - To powinno pomóc - powiedział i samemu także nałożył sobie opatrunek.
Czerwonowłosemu przypomniało się jak kiedyś próbował opanować zasady iryojutsu*, ale skończyło się to na niczym. Miał zbyt słabą kontrolę chakry... poprawka nadal ma. Chciał się tego nauczyć, by w razie czego nie lądować w szpitalu. Siostrzyczki nadal coś po cichu mu wstrzykiwały, więc postanowił zamiast podstaw medycyny nauczyć się jak robić trucizny i odtrutki. Jak widać wyszło mu to na dobre.
Właściwie to nawet nie musiał się leczyć. Chakra Kyuubiego była o wile większą toksyną i niszczyła truciznę nie robiąc mu samemu krzywdy, a dodatkowo leczyła go, ale jako dzieciak o tym nie wiedział. Ba! Nie wiedział nawet o tym futrzaku, który w nim siedział. Chakra lisa mieszała się w organizmie czerwonowłosego sprawiając, że jego krew była trucizną.
Natomiast zrozumiał dlaczego kiedyś gdy jego krew zmieszała się z krwią jednego z jego oprawców mężczyzna trafił do szpitala, pomimo zaledwie zadrapania. Jego krew była równie toksyczna. Można powiedzieć, że był jak nosiciel zaawansowanej choroby, która po zarażeniu innej osoby w porywach szczęścia paraliżowała jego ciało na kilka miesięcy, a i tak po tym czasie ciało nie było okazem zdrowia. Właśnie dlatego nie można mu transferować krwi nawet o tej samej grupie, a także on sam nie może oddać swojej krwi do transfuzji
No i był jeszcze inny powód dla, którego nie mógł zostać iryo-ninja*. Jego chakra mogła leczyć tylko jego samego. Jak kiedyś powiedział Kuramam jego kekkei genkai nie dotyczyło tylko łańcuchów, ale i jej toksycznego działania na ciało inne niż ciało Naruto. Osobą, która mogła się nią nie zarazić byli jedynie inni jinchuuriki.
Jednak wróćmy do naszego świata...
Kakashi właśnie kończył wiązać obcych shinobi.
 - To chuunini z Kiri-gakure. Tamtejsi ninja... są uczeni by kontynuować walkę bezwględu na okoliczności.
 - Jak odgadłeś naszą pułapkę - spytał czarnowłosy shinobi.
 - Od miesiąca jest susza. Nie powinniście używać wodnego kamuflażu - odparł szarowłosy.
 - Kakashi-san, skoro wiedziałeś to dlaczego pozwoliłeś walczyć tym dzieciakom - spytał budowniczy.
 - Chciałem wiedzieć kogo zaatakują. Mogli zaatakować tylko moich podopiecznych, ale ich celem był pan. Innymi słowy polują na pana ninja, a to oznacza, że to misja rangi B może i wyższa. Mieliśmy pana ochraniać dopóki nie skończy pan mostu, ale... to nie jest misja dla geninów... W takich przypadkach, nie ważne jak silni byli by moi genini, ani jak daleko bylibyśmy od wioski, musimy do niej wrócić z panem i zażądać przydzieleniu panu kogoś... bardziej odpowiedniego. Dodatkowo będzie musiał pan zapłacić, za misję rangi B, a pieniądze, które wcześniej pan wpłacił idą jako rekompensata dla poprzedniej grupy.
 - Ale... nie mogę... - powiedział cicho mężczyzna
 - Przykro mi, ale to... - szarowłosemu przerwał głos czerwonowłosego.
 - Kakashi! Nie jesteśmy dziećmi! Jesteśmy ninja! Po za tym Tazuna-san musiał mieć powód, dla którego zgłosił misję C, a nie B. Dodatkowo jeśli wrócimy to Hokage może pomyśleć, że nie powinniśmy już wykonywać misji rangi C. Może i jesteśmy geninami, ale wcale nie jesteśmy słabi! Pokonaliśmy chuuninów i to z Kiri, a o wychowaniu tej wioski można powiedzieć spartańskie, dlatego... POZWÓL NAM KONTYNUOWAĆ TĄ MISJĘ!!!


Tsuba - część miecza zabezpieczająca rękę przed ześlizgnięciem się na ostrą część miecza
Tsuka - rękojeść
Kodomo - dzieciak, dzieciaki (w japońskim nie ma liczby mnogiej, tak, też uważam to za dziwne)
Ikimashou - ruszajmy
Kendo - Ken dos. miecz, do dos. droga - droga miecza
Kenjutsu - Ken dos. miecz, jutsu dos. sztuka - sztuka miecza
Nani koko de okoru ka? - Co się tutaj dzieje?
Chen no jutsu: Tozansha - Jutsu łańcucha: bluszcz
Iryojutsu - medicjutsu. Wiem, że wszyscy wolą mówić medicjutsu, ale mi japońska nazwa bardziej odpowiada.
Iryo-ninja - medic ninja

Nie jestem pewna czy na pewno na pewno wypisałam wszystkie słowa. Jakby coś to mi powiedzcie, że o czymś zapomniałam.

9 komentarzy:

  1. Cześć.
    Zacznę od tego, że czytam twojego bloga już od dawna, jednakże mam problemy z pamięcią (^^) i zapominam o komentowaniu. :P

    Rozdział był bardzo dobry, a długość też nie była straszna, właściwie to spodziewałem się krótszego.
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu misji.
    Nie jestem pewien, ale z tego co kojarzę to zapomniałaś o nazwie kraju do jakiego idą.

    I jeszcze jedna taka mała uwaga, jeżeli możesz to tłumaczenia zdań japońskich, technik itd., które umieszczasz pod rozdziałem zapisuj obok tych zdań np. w nawiasach.
    Ciężko jest czytać i zastanawiać się co dane słowo oznacza, a jeżdżenie na sam dół rozdziału, żeby tylko to sprawdzić jest irytujące.

    Czekam na więcej. :) 5/5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałbym cię serdecznie zaprosić do czytania mojego bloga, którego znajdziesz pod adresem: http://asaki-story.blogspot.com/
      Pojawił się tam już prolog, a dziś wstawię rozdział pierwszy.

      Założyłem również drugiego bloga, na który mam już przygotowany prolog i w najbliższym czasie (prawdopodobnie w tym tygodniu wstawię tam prolog.

      Jeżeli któraś z historii przypadnie ci do gustu, to zapraszam do komentowania i obserwacji. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Gratulacje... To pierwszy Twój rozdział ze wszystkich dziewięciu który mnie tak wciągnął. Cóż mogę napisać... Niezmiernie czekam na nexta, oraz na to co zamierzasz zrobić w sprawie tej misji, kontynuować czy zawrócić naszą grupkę Shinobi do Konohy. Życzę powodzenia w dalszej pracy nad kolejnym rozdziałem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS... Zapraszam do mnie na 6rozdział - http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/

      Usuń
  3. Niestety jest całkiem sporo błędów, więc pisz w jakimś programie (choćby Word) i przy okazji nie będą ci się usuwać rozdziały. Co do historii to mam nadzieję, że jakoś ciekawie ją rozwiniesz; wciąż pojawiające się, w innych opowiadaniach, elementy typu: misja ochrony Tazuny, wybuch Naruto, goście atakujący ich w trakcie podróży czyli kropka w kropkę ja w dziesiątkach innych opowiadań i czytając to po raz kolejny jestem cholernie znudzony. Historia ma spory potencjał, więc nie zepsuj tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja: Trochę błędów jest... A tak poza tym to chunini wykonują misje od D do B a nie od D do C. Taki szczegół. Rozdział wciągający. Chyba tylko ja mam talent do pisania bezbłędnie. Nie sprawdzam notek a i tak prawie zero błędów.
    Naru: Coś długi ten twój komentarz, autorze.
    Ja: Zamknij się.
    Naru: Nie. Mam szczerą nadzieję że Haku-san przeżyje. Bo inaczej Narya jesteś martwa...
    Sasek: Gokakyu no jutsu! 'w stronę blondyna leci kula ognia podpalająca go'
    Ja: Sasuke?! Co ty tu robisz?
    Sasek: Polske zwiedzam. Do Krakowa jadę od Smoka Wawelskiego techniko ognia się uczyć będę.
    Ja: Aha... Sayonara.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja: *czyta komentarz powyżej* hahahaha xD Robso, przez ciebie zaczynam coraz częściej pisać komentarze w formie dialogu ;D Trudno... A błędów parę jest... ale u mnie też jest sporo i o dziwo nikt się tego nie czepia...
    Naru: Z jednym wyjątkiem...
    Ja: cicho! ... nikt się tego nie czepia, więc czemu ja mam coś mieć do ciebie. ^^ No i rozdział mi się oczywiście bardzo podobał i pewnie gdybyś nie napisała, że mógł być 2 razy dłuższy, nawet bym nie zwróciła uwagi na... "krótkość" :)
    Ps.: Faktycznie fajna ta fota Sakury... nawet jak na sakurę
    Fuu: pff...
    Naru: *zerka na zielonowłosą jinchuuriki z zaciekawieniem*
    Utaka: Kto to ta Sakura?
    Fuu: Nie chcesz wiedzieć
    Sakura: ODWAL SIĘ WARIATKO
    Utaka: o.o
    Naru: eh...
    Ja: Dobra... ludzie ogarnijcie się... Sakura - wypad, jeszcze nie powróciłaś do fabuły z tego co pamiętam... Do usłyszenia Narya-chan ♫

    OdpowiedzUsuń
  6. No no Sakura mnie zaskoczyła ale i tak jędzy nie lubię zwłaszcza w wydaniu "Sasuke to moje największe marzenie". Rozdział jak zwykle świetny, podobało mi się, że Naruto umie tak dużo tj.robić te wszystkie maści, panować nad łańcuchami no i oczywiście kłamać.
    A co do dalszych losów to liczę na oderwanie się od fabuły mangi, opowiadanie jest ciekawe ale mogłoby stać się coś zaskakującego, tak badzo, że aż szczęka opadnie. Niemniej jednak blog bardzo mi się podoba

    A grafika - CCCCCCCCCCUUUUUUUDDDDDDDDDDDNNNAAAAAAAA!!!!
    Jak tylko ją zobaczyłam rozpłynęłam się i trzeba mnie było wlewać do słoika^^. Jest prześliczna!!!!!
    Pozdrawiam i czekam na nexta. Rima

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj,
    wspaniały rozdział, no, no Naruto to naprawdę potrafił przekonać Tazunę, aby traktował go poważnie, Saskura, no nawet, pokazała co potrafi, chociaż nadal lata za Sasuke... walka wspaniała, no cóz Naruto nie mógł powiedzieć do końca prawdy jak zablokował ich łańcuchy, tak jak powieeział, tutaj nie było miejsca na koleżeńskość... Naruto potrafi tworzyć trucizny jak i ich andidotum, bardzo dobra umiejętność... Ciekawi mnie bardzo walka z Zabuzą, jak ona będzie wyglądać... Czekam na nastepny rozdział...
    Weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Pisanie komentarzy nie jest trudne, a klikanie w klawiaturę tym bardziej. Wydaje mi się, że wyłączyłam taż moderowanie i weryfikację, więc tym bardziej jest to proste.